2 listopada 2012

Informacja.

Postanowiłam nie ciągnąć dalej tego opowiadania, więc dodam jeszcze kiedyś tutaj epilog, ponieważ nie mam pomysłów na dalsze rozdziały.

Mam jeszcze jedną wiadomość... Piszę nowe opowiadanie 'Our Dirty Little Secret' które znajdziecie <tu>. Pojawił się już prlog, a rozdział postaram się dodać jeszcze dzisiaj :) Zapraszam wszystkich :) 
Taki mały opis Wam przedstawię. 

 Każdy ma w swoim życiu chwilę, w której łamie wszelkie zasady moralności. Bezwstydnie i łapczywie spełnia zachcianki, których nie powinien skosztować, by potem nigdy już nie wspominać o całym zajściu. Jednak każda pokusa uzależnia, a co jeśli mieszka ona tuż obok i nie sposób się jej oprzeć?

13 sierpnia 2012

Chapter 17

*Libby

Nie mam pojęcia czy dobrze zrobiłam odtrącając Harry'ego, ale miałam swój powód. Wiem, że moje zachowanie mogło wydawać się dziwne, a nawet dziecinne, ale nie jestem wytrzymała psychicznie jeśli chodzi o słowa fanów mojego chłopaka. Na stronach plotkarskich pojawiły się nasze wspólne zdjęcia i już poleciały komentarze na mój temat. Że jestem taka, owaka... Większość karze mi się odczepić od Hazzy bo pożałuję i pewnie jestem z nim dla sławy lub/i pieniędzy, a on ze mną z litości. Powinnam wyjaśnić chłopakowi moje wczorajsze zachowanie, bo przyznam, że byłam nie w porządku, że tak się zachowałam wobec niego. Postanowiłam zadzwonić po spotkaniu z ojcem. Tak! Dzisiaj udała mu się ze mną spotkać. Cóż za zaszczyt. Aktualnie szykowałam się na spotkanie z nim, które było umówione na godzinę 13. Ubrałam się w zwiewną sukienkę przed kolano i czarne koturny i byłam gotowa do wyjścia, ale miała trochę czasu, więc pobawiłam się chwilę z Chrisem. Ten maluch był taki słodki i taki malutki, że aż strach trzymać go w rękach, bo wydawał się taki kruchy. Czas z tym chłopcem leciał tak szybko, że nim się obejrzałam, a już musiałam wychodzić. Na umówione miejsce dotarłam punktualnie i zajęłam stolik pod oknem i spokojnie czekałam na ojca. Oczywiście się spóźnił za co nie miał zamiaru przeprosić i dosiadł się do stolika.
- Witaj ojcze.- Zaczęłam oficjalnie, jak zostałam nauczona i spojrzałam niepewnie w jego stronę.
- Dzień dobry. Zamówiłaś już coś?- Otworzył kartę dań i spojrzał na mnie.
- Jeszcze nie, czekałam aż przybędziesz.- Po chwili przyszła kelnerka, której złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy swobodną rozmowę. Taaa jasne...swobodną.
- Co się dzieje w twoim życiu ostatnio?- Zwrócił się do mnie, a ja delikatnie się uśmiechnęłam, czego oczywiście nie odwzajemnił.
- Ostatnio Larra urodziła synka, który jest bardzo słodki ekhm.. to znaczy no właśnie. Nie wiem czy słyszałeś, ale spotykam się z Harrym Styles'em od pewnego czasu.- Podniósł na mnie wzrok i się spiął.
- Ten młodzieniec przez którego zachorowałaś?- Zapytał beznamiętnie.
- Em... no tak, ale już jest wszystko dobrze i byłam ze znajomymi na Karaibach niedawno.
- Nie podoba mi się, że spotykasz się z tym chłopcem. Z nim są same problemy dziecko.
- Teraz jest inaczej. Terapie zakończyłam, mam Harry'ego, przyjaciół, a teraz jeszcze mały Chris. Dobrze mi się układa w życiu, a jak u ciebie?- Kelnerka postawiła przed nami zamówione dania i w ciszy zaczęliśmy konsumować posiłek. Przerwał nam dzwoniący telefon ojca, który odebrał od razu bez głupiego "przepraszam".
- Wybacz mi, ale muszę już wrócić do pracy. Przesłałem ci wczoraj na konto pieniądze, jeśli będziesz potrzebowała więcej po prostu zadzwoń. No to trzymaj się, do zobaczenia.- Uśmiechnęłam się sztucznie i samotnie skończyłam posiłek. To było do przewidzenia.

*Niall

- Niall do cholery oddaj mi telefon!- Zayn cały zdenerwowany chodził po pokoju, ale nic sobie z tego nie robiłem.
- Znajdź sobie sam!- Wystawiłem mu język i rozsiadłem się na kanapie.- Zimno kochanie.- Powiedziałem cicho, ale w taki sposób, że mnie usłyszał.
- Niall, nie jesteśmy dziećmi i nie będziemy się bawili w tą grę.- Spojrzał na mnie z politowaniem, a ja mruknąłem ciepło gdy zbliżał się w stronę kanapy. 
- A teraz?- Spytał robiąc krok w moją stronę. 
- Cieplej.- Uśmiechnąłem się, a jego kroki zbliżały się niebezpieczni mojej skromnej osoby.
- Gorąco.- Mruknąłem gdy stał na przeciwko mnie. Wstałem i podszedłem do schodów bacznie obserwując Zayn'a.
- Lodowato.- Zaśmiałem się, gdy chłopak stał skołowany w miejscu.
- Ty Irlandzka gnido! Oddawaj ten telefon!- Ruszył biegiem w moją stronę, a ja zacząłem się wspinać po schodać, lecz z moją koordynacją nie jest najlepiej, więc po chwili leżałem plackiem. Odwróciłem się na plecy, aby ocenić położenie Zayna, który jak się okazało stał dokładnie przede mną.
- Gorąco?- Powiedziałem z niewinnym uśmiechem i zacząłem powoli podnosić się aby uciec, lecz on przygwoździł mnie swoim ciałem do schodów.
- Wrzątek!- Pisnąłem gdy zaczął macać mnie po tylnych kieszeniach. Wydostał swoją zdobycz i pocałował moje usta, delikatnie napierając na mnie biodrami, a mały Niall wiedział do czego to zmierza i zaczął budzić się do życia. Nasze języki rozpoczęły bitwę o dominację, a jego przyrodzenie równomiernie ocierało się o moje.
- Eh... Zayn.- Jęknąłem, gdy jego usta przeniosły się na moją szyję, a biodra nie zaprzestały ruchu.
- No chyba sobie żartujecie!- Oderwaliśmy się od siebie szybko i spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie stała Danielle z Liam'em. Wstaliśmy pospiesznie ze schodów i zeszliśmy na dół, aby się przywitać.
- Chyba nie mieliście zamiaru się pieprzyć na schodach?- Spojrzał na nas niepewnie Liam. 
- Jasne, że nie- Zaśmiałem się nerwowo. Zayn przywitał się z nimi, ale gdy podszedłem do Liam'a ten nieznacznie się odsunął.
- Niall nie jestem pewny czy chce się przywitać z facetem, który ma wzwód.- Spojrzałem na swoje krocze i delikatnie się zarumieniłem. 
- A Zayn'em się przywitałeś.- Tupnąłem nogą.
- Bo on nie namiociku w spodniach.- Spojrzałem w jego dolne partie i rzeczywiście nie było nic widać, bo miał luźne spodnie.
- Liam jestem przekonany, że mu stoi.- Podszedłem do niego pewnie i złapałem za krosze, na co mój chłopak jęknął.- No stoi! Mówiłem.- Uśmiechnąłem się w stronę Zayn'a- Chodź kochanie na górę
i załatwimy problem.- Pociągnąłem go za rękę w stronę pokoju.
- Jesteście straszni!- Usłyszałem jeszcze krzyk Liama, którym się wcale nie przejąłem, ponieważ Zayn zaczął mnie namiętnie całować i prowadzić w stronę ogromnego łóżka i nic się dla mnie nie liczyło oprócz napalonego mulata.

*Harry

Wszedłem niepewnie do pokoju Libby i usiadłem obok niej na łóżku. Ucieszyłem się gdy zadzwoniła do mnie prosząc o spotkanie. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy i będzie dobrze między nami.
- Harry ja nie wiem, czy możemy być razem.- Wyszeptała niepewnie.
- Co to znaczy? Dopiero się zeszliśmy. Li proszenie nie rób mi tego.- Spojrzalem na nią błagalnie.- Co zrobiłem źle?
- To nie twoja wina, po prostu ja nie dam rady. Te artykuły i ja nie chce tego robić.- Kucnąłem przed nią i uniosłem jej brodę, aby spojrzała na mnie.
- Jakie artykuły?
- No różne. Jest ich mnóstwo w internecie. Harry czy ja naprawdę niszczę waszą karierę?- Spojrzała na mnie pytającą, a w moich oczach można było zobaczyć zdziwienie i rozbawienie.
- Kochanie, nic nie niszczysz, tylko naprawiasz. Ty mi dajesz siły, a to wszystko to głupie plotki, które rozprzestrzeniają zazdrosne fanki. Eleanor i Danielle też to przeszły i w końcu im się to znudziło i przestały. To dopiero początek, później będzie lepiej. Nie wchodź najlepiej na takie strony i nie czytaj i przysięgam, że nic nie psujesz. Kocham cię, rozumiesz? Jesteś dla mnie cholernie ważna, proszę, nie zostawiaj mnie.- Spojrzała na mnie załzawionymi oczami i nachyliła się w moją stronę, składając subtelny pocałunek na moich spragnionych ustach.
- Już wszystko w porządku?- Kiwnęła głową i wytarłem delikatnie jej mokre policzki od słonych łez.
- A jak spotkanie z ojcem?.
- Daj spokój. Po 15 minutach wyszedł, bo musiał wracać do firmy, ale wiesz powiedział, że przelał mi pieniądze na konto i myślał, że będzie wszystko dobrze.- Prychnęła i położyła się na łóżku. 
- Harry?- Zwróciła głowę w moją stronę.
- Hmm?
-Przepraszam cię, że wczoraj tak się zachowałam i że w sumie zwątpiłam w nasz związek.- Uśmiechnąłem się i pocałowałem w policzek i położyłem obok niej. Ułożyła głowę na mojej klatce piersiowe i cicho wymruczała "kocham cię"
_______________________
Dawno, dawno, dawno temu pisałam! Przepraszam bardzo! Ale jakoś wyszło, że gdy wróciłam już z wakacji to jakoś nie mogłam się zabrać za ten rozdział, ponieważ zaczęłam pracować nad nowym blogiem. Napisałam dopiero prolog i pierwszy rozdział, ale zacznę publikować jak będę miała więcej napisanego. Również jestem w trakcie pisania mojego pierwszego one shota! Ale zanim to opublikuje to minie sporo czasu.
Przepraszam, że ten rozdział jest tak beznadziejny i krótki :( 
Tak oto ja! Pod nowym pseudonimem - CherryBreath, bo Krzemyk jakoś mi nie pasował i coś dziwnego, ale jednak założyła twittera!--> klik  Follow me- I follow back :) 
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest, a jak nie to się nie dziwię. Zawaliłam! Przepraszam jeszcze raz xx

14 lipca 2012

Chapter 16

* Matt

- Nareszcie w domu.- Odetchnęła z ulgą Larra. Postawiłem nosidełko na stole i zacząłem zdejmować sweterek z ramion Chrisa.
- No wreszcie jesteście. Chodź do cioci.- Libby, która nie wiadomo skąd się pojawiła w salonie i już trzymała w objęciach maluszka.
- Co robisz w domu? Jeśli mnie pamięć nie myli byłaś umówiona na lunch z ojcem.- Jej twarz na ułamek sekundy ukazała smutek, lecz po chwili przykleiła ogromny, sztuczny uśmiech.
- Zajęty był, więc przełożyliśmy to na jutro. Żaden problem dla mnie.- Przyjrzałem się jej i dobrze wiedziałem jak po raz kolejny zawiodła się na ojcu.
- Matt przestań się tak na mnie patrzeć. Przecież było do przewidzenia, że to przełoży. Firma jest dla niego ważna i z tego co widać ode mnie również. Gdybym przejmowała się każdym jego zachowaniem i złamaną obietnicą, nie byłoby ze mną dobrze. Jeśli pozwolicie opuszczę was w celu zatelefonowania do jedynego, kochającego mnie mężczyzny, aby dowiedzieć się jak tak w studiu, po długiej przerwie.- Odprowadziłem ją wzrokiem i gdy usłyszałem trzask drzwi spojrzałem na Larre.
- Nienawidzę tego, gdy udaje, że wszystko jest dobrze. Pamiętasz jej zachowanie gdy zerwał z nią Harry?
- Jasne, że tak. W dzień udawała, że ją to nie zabolało, a w nocy płakała do poduszki. Mam nadzieję, że ojciec jutro ZNOWU jej nie wystawi, a teraz kochanie chodźmy na górę to zaniesiemy bagaż i położymy Chrisa.- Po wejściu do pokoju położyłem syna w łóżeczku i oparłem się o nie dłońmi.
- Nawet sobie nie wyobrażasz jak tęskniłam za domem.- Spojrzałem na Larre, która już leżała na łóżku głośno wzdychając. Zająłem miejsce obok niej i namiętnie pocałowałem spierzchnięte wargi, gdy nagle przerwał nam płacz dziecka. Niechętnie oderwałem się od dziewczyny i wziąłem chłopca na ręce próbując go uspokoić, lecz bez pozytywnych skutków. Podałem Larrze Chrisa, który od razu przestał płakać. Pewnie to ta jakaś matczyna więź. Nakarmiliśmy go i położyliśmy spać i mieliśmy chwilę dla siebie.

* Harry

Dzisiaj jedynie robiliśmy "burzę" mózgów odnośnie nowej płyty. Kilka tekstów było gotowych, lecz inne były do poprawki, lub po prostu się nie nadawały. Siedziałem aktualnie z Niall'em w bufecie, który zajadał się przeogromną bułką, w której było chyba wszystko i cicho podśmiewałem się z ubrudzonej twarzy chłopaka. Dzwoniący telefon przerwał nam posiłek, a gdy ujrzałem na wyświetlaczu numer Libby od razu odebrałem.
- Znowu mnie wystawił.- Wściekły głos uderzył mi do głowy.
- Spokojnie, co się stało?- Spytałem ciepło, lecz byłem zaniepokojony stanem dziewczyny.
-Ojciec się stał. Znowu nie może się spotkać. Mieszkamy w jednym mieście, a nie widziałam go od ponad pół roku. To jest nienormalne! Myśli, że krótka rozmowa telefoniczna i przysyłana gotówka na moje konto wystarcza? Po prostu już nie mogę...- jej głos był już spokojny, ale usłyszałem ciche pociągnięcie nosem.
- Proszę cię nie płacz.
- Nie płacze.- Od razu zaprzeczyła, a ja i tak wiedziałem swoje.
- Nie okłamuj mnie. Słuchaj, za jakieś trzy godziny będę u ciebie, a ty się połóż do łózka i prześpij. Kocham cię, ale muszę kończyć, pa.
- A ja cię. Do zobaczenia.- Rozłączyłem się i podałem chusteczkę blondynowi, aby wytarł buzię. Wróciliśmy do sali, w której aktualnie przebywał nasz zespół i Liam uzgadniał coś z muzykami, a ja położyłem się na podłodze i zamknąłem oczy. Chciałem jak najszybciej się stąd wydostać i pojechać do Libby. Pierwsza godzina minęła szybko, bo trochę mi się przysnęło, lecz następne niestety spędziliśmy już w towarzystwie naszego menagera, z którym uzgadnialiśmy dalsze plany nagrań. Nie odbyło się bez innych naszych działalności, ponieważ w przyszłym tygodniu mamy mieć jakiś charytatywny koncert, a jutro wywiad i sesje zdjęciową do jakiegoś magazynu. Zaczęliśmy wspólnie pracować nad piosenką, ale stwierdziliśmy,  że dzisiaj mięliśmy nic takiego nie robić i nam się szczerze nie chciało, więc na dzisiaj był koniec koniec. Od razu pojechałem do Libby, tak jak jej wcześniej obiecałem. Zatrzymałem samochód przed domem i bez pukania, jak miałem w zwyczaju wszedłem do środka. W salonie siedział Matt z Chrisem, który spał na jego rękach..
- Cześć, gdzie zgubiłeś dziewczynę?- Chłopak lekko się wzdrygnął i upewnił czy mały się nie obudził i przyłożył palce do ust na znak, abym był ciszej.
- Larra jest na górze i śpi, bo te szpitalne łóżka są niesamowicie twarde.
- A Libby jest u siebie?- Chłopak pokiwał twierdząco głową i wbiegłem na schody. Zapukałem cicho do drzwi jej pokoju i wszedłem do środka. Odłożyła laptopa i podeszła do mnie i lekko, jakby od niechcenia przytuliła.
- Stęskniłem się i tylko czekałem, aż będę mógł stamtąd wyjść. Na niczym się nie skupiałem, bo miałem ochotę już do ciebie przyjść i mocno przytulić. Bardzo zmartwiłaś mnie tym telefonem, wiesz? Ale już dobrze?- Spojrzałem w jej oczy i pogładziłem delikatnie policzek.
- Nie możesz tak robić.- Spojrzałem na nią pytająco, nie wiedząc o co jej dokładnie chodzi..- Zaniedbywać spraw zespołu przeze mnie. Nie twoja sprawa, że mnie ojciec wystawił i gdy jesteś w pracy to masz się na niej skupić.
- Ale Libby jak mogę się skupić, gdy siedzisz sama w pokoju i płaczesz? Nie obchodzi mnie wtedy zespół, bo cię kocham i nie lubię gdy jesteś smutna.- Przytuliłem ją, lecz ona stanowczo mnie odetchnęła.
- Harry na litość boską! Nie chce stawać na drodze twojej kariery. Ona jest ważna dla ciebie. Czemu wszystko psuje w swoim życiu i kogoś?.- Usiadła na łóżku i schowała głowę między ręce.
- Libby uspokój się! Coś się stało?- Położyłem rękę na jej ramieniu i lekko ścisnąłem.
- Harry zostaw mnie samą, proszę!- Jęknęła płaczliwie.
- Nie wyjdę dopóki mi nie wytłumaczysz tego.
- Harry wyjdź stąd! Nie mam ochoty aktualnie przebywać w twoim towarzystwie.
- Ale...
-Wyjdź!- Krzyknęła tak głośno, że z dołu doszedł płacz małego Chrisa.
- Jak ci minie to się odezwij.- Spojrzałem na nią ostatni raz i wyszedłem z domu wściekły.

*Zayn

- Głodny jestem.- Niall jęknął mi nad uchem.
- To sobie coś zrób i nie przeszkadzaj mi teraz, bo oglądam mecz.- Odpowiedziałem nie odrywając wzroku od telewizora.
- Ja umieram z głodu, a tobie zachciało się oglądać jakiegoś pożal się boże meczu. Jutro jest powtórka, a ja mam ochotę na twoje babeczki.- Jęknął blondyn, a dłonie zacisnąłem w pięści.
- Kochanie, mecz skończy się 30 minut. Nie wytrzymasz, naprawdę?- Spojrzałem na niego i żałowałem, ponieważ jego mina wyglądała jakby zaraz miał się rozpłakać, czym mnie rozczulił. Mecz- Niall, mecz- Niall, mecz- Niall. Zrezygnowany wyłączyłem telewizor i skierowałem się kuchni łapiąc go za rękę.
- Ale masz mi pomóc uparty Irlandczyku!- Na jego twarzy pojawił się przeogromny uśmiech i zapiszczał.
- Zayn! Jak ja cię kocham!- Przytulił się mocno do mojego boku i pocałował soczyście mój policzek. Zaśmiałem się pod nosem i rozkazałem Niall'owi wyciągnięcie potrzebnych składników do czekoladowych babeczek. Jak się spodziewałem całą robotę odwaliłem ja, a ten mały farbowany łepek tylko mi przeszkadzał.
-Wiesz jak cię kocham?- Powiedział chłopak z babeczką w buzi i trochę nakruszyło się na stół podczas gdy mówił, ale nie miałem serca teraz mu tego wypomnieć, ponieważ uwielbiałem gdy był taki szczęśliwy z tak błahych powodów jak babeczka czekoladowa.
- Też cię kocham Niall, bardziej niż sobie to wyobrażasz. Specjalnie dla ciebie nie obejrzałem meczy tylko upiekłem ci te głupie babeczki.- Nagle jego mina spoważniała i spojrzał na mnie spod byka.
- Nigdy, przenigdy nie mów przy mnie, że jakieś jedzenie jest głupie, a szczególnie babeczki!- Tupnął nogą i odwrócił się do mnie tyłem krzyżując ręce na piersi. Wywróciłem tylko oczami i mocno przytuliłem tego obrażalskiego.
- Przepraszam kochanie. Nie chciałem powiedzieć, że jakieś jedzenie jest głupie. No przestań, nie obrażaj się no.- Niespodziewanie jego usta znalazły się na moich, więc szybko odwzajemniłem pocałunek, stopniowo pogłębiając go. Co jak co, ale nikt nie potrafi tak dobrze całować jak mój chłopak. Wsunąłem dłonie w tylne kieszonki jego spodni i delikatnie ścisnąłem jego jędrne pośladki na co pisnął. Zaśmiałem się w jego usta i ponowiłem czynność. Nagle drzwi frontowe trzasnęły na co od siebie odskoczyliśmy. W domu pojawił się wściekły Harry, a jego wzrok spłynął po naszych osobach i wszedł szybko na górę. Następne co usłyszeliśmy to głośny trzask, co oznaczyło, że chłopak zamknął się w pokoju.
_____________________
Przepraszam, że taki krótki, ale jest po 2, a wieczorem wyjeżdżam, a nawet się nie spakowałam (mądra Kasia). Bardzo chciałam coś napisać przed wyjazdem, ponieważ nie będę miała dostępu do internetu przez 2 tygodnie.
Postanowiłam na razie nie kończyć bloga, ponieważ teraz będę miała czas na przemyślenie dalszego ciągu historii i może nabiorę jakiejś siły do pisania.
Dziękuję za przemiłe komentarze pod ostatnim rozdziałem i bardzo mnie cieszy fakt, że podobają się Wam moje wypociny ... <3
Miło by było gdybym wróciła, a tu pod rozdziałem tak duuuuuuuuużo komentarzy, ale w cuda jeszcze nie wierze :D
Jeśli macie jakieś pytania to zapraszam ---> klik

3 lipca 2012

Chapter 15

Macie pytania? --->  klik



Przeczytaj pod rozdziałem...
__________________

*Niall
Siedziałem przy oknie, wypatrując czy przypadkiem samochód nie zatrzymuje się pod naszym domem, w którym znajduje się Zayn. Dzwonił jakiś czas temu, że już jest w Londynie i niedługo powinien być w domu. Przez ten incydent z rodziną Malika, nie widzieliśmy się od mojego wyjazdu, ale cały czas byliśmy w kontakcie telefonicznym lub po prostu pisaliśmy sms'y. Rodzice chłopaka już ochłonęli, lecz nie chcą o tym nadal rozmawiać.Gdy wreszcie zauważyłem, tak bardzo wyczekiwanego chłopaka, od razu wstałem i wybiegłem przed dom. Szybko pokonałem dzielącą nas przestrzeń i mocno wtuliłem się w jego silne ramiona, w których tak bezpiecznie się czułem.
- Niall też bardzo tęskniłem, ale za chwilę mnie udusisz.- Zaśmiał się dźwięcznie, a wibracje rozeszły się po moim ciele. Stanąłem na palcach i pocałowałem jego stęsknione wargi.
- Kochanie chodźmy do domu, bo jeszcze ktoś nas zauważy.- Wyszeptał w moje usta, więc pociągnąłem go za rękę i weszliśmy do domu. Zayn przywitał się z chłopakami i zaczął z nimi luźną rozmowę. Nie mam pojęcia o czym mówili, tylko stawałem z nogi na nogę, nie mogąc się doczekać, kiedy wreszcie będziemy sami.
- Zayn, bo ten no chciałem ci coś pokazać...emm...chodź ten no...chodźmy do mojego pokoju.- Spojrzałem na niego znacząco, gdy jego wzrok spoczął na mnie, a  chłopak uśmiechnął się zawadiacko. Złapałem mulata za koszulkę i zacząłem go prowadzić na górę.
- Czy mamy wam nie przeszkadzać?- Odezwał się Louis, a odpowiedź była oczywista, więc nie odezwałem się, tylko w jak najszybszym czasie pokonałem drogę do pokoju. Zatrzasnąłem drzwi i dla pewności zamknąłem je na klucz i stanąłem na przeciwko Zayn'a. Czekałem teraz na jego ruch. Tak jak się spodziewałem chłopak przybiżył się do mnie i namiętnie pocałował.
- Nialler nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo cię pragnę.- Wyszeptał mi do ucha, a po moim ciele rozszedł się dreszcz podniecenia, gdy docisnął do mnie swoje biodra i ponownie zaatakował moje usta pocałunkiem. Jego język delikatnie pieścił moje podniebienie, a ja naparłem na jego klatkę piersiową dłońmi, aby zaczął iść w stronę łóżka. Nie oderwaliśmy od siebie ust nawet na chwile, a gdy tylko opadliśmy na materac od razu usadowiłem się biodrach Zayn'a. Wsunąłem dłonie pod jego obcisłą koszulkę, która pospiesznie zdjąłem. Położyłem się na nim, a dłońmi podtrzymałem ciężar, aby za bardzo go nie zgniatać. Jedną nogę włożyłem między jego i naparłem na jego krocze. Malik cicho sapnął, więc ponowiłem swój ruch. Jego jęki roznosiły się równomiernie po pokoju, gdy zacząłem wykonywać takie same ruchy dłonią. Zayn obrócił nas w taki sposób, że teraz on znajdował się na górze. Wyrównał oddech i zachłannie wpił się w moje wargi.
- Kochanie, chyba zapomniałeś, że teraz moja kolej na zadowolenie cię. Po tym w samochodzie muszę się naprawdę postarać.- Wymruczał mi do ucha, a moje dłonie samowolnie zacisnęły się na jego pośladkach. Moja koszulka zaczęła się unosić za sprawą chłopaka, który po chwili rzucił ją na podłogę. Ustami zaczął wędrówkę na mojej szyi i zaczął kierować się w dół. Szybko odpiął moje spodnie, które podzieliły los koszulki. Jego usta składały delikatne pocałunki na moim podbrzuszu, w którym swoją drogą kumulowało się podniecenie. Mój członek domagał się dotyku, co Zayn najwidoczniej wyczuł, ponieważ moje bokserki w tej chwili znajdowały się w dłoniach chłopaka. Nie czułem się skrępowany nagością, więc pocałowałem jego wargi. Sięgnąłem dłonią do paska jego spodni, lecz zamarłem gdy jego zgrabne palce zacisnęły się na moim członku. Jęknąłem przeciągle, gdy jego ręka zaczęła się miarowo poruszać. Nagle poczułem coś zupełnie nowego, ale cholernie przyjemnego, więc spojrzałem w dół. Zayn patrzył na mnie, a jego usta idealnie otulały mój członek. Jęknąłem donośnie i odchyliłem głowę, gdy przyspieszył. Prawdopodobnie wszyscy słyszeli w domu do jakiego stanu doprowadzał mnie mulat. Wplotłem dłonie w jego włosy i nadałem tępo jakie mi odpowiadało. Jego język delikatnie pieścił mojego przyjaciela, a ja byłem po prostu w niebie. Po kilku minutach doszedłem w jego ustach z głośnym jękiem. Mój oddech był płytki, więc zamknąłem oczy, aby trochę ochłonąć.
- Podobało się?- Zayn wymruczał mi do ucha, a ja tylko z ogromnym uśmiechem pokiwałem twierdząco głową.

*Larra

Leżałam w szpitalnym łóżku z moim synem na rękach i wpatrywałam się w jego piękną buźkę. Był taki mały, kruchy i cały czas bałam się go dać komuś, że zrobi mu krzywdę. Jestem najszczęśliwszą osobą na świecie odkąd mam go przy sobie. Nawet nie wyobrażacie sobie jakie to miłe uczucie gdy wiecie, że ktoś już będzie z tobą na zawsze. Moje rozmyślenia przerwał Matt, który przyszedł z odwiedzinami. Pocałował delikatnie w główkę naszego małego synka, a następnie mnie, po czym usiadł na krześle przy łóżku.
- Jak się czujesz kochanie?- Przeniosłam wzrok na mojego chłopaka i uśmiechnęłam się.
- Bardzo dobrze, ponieważ już jutro mogę stąd wyjść i zabrać go do domu.
- Larra nie uważasz, że czas najwyższy wybrać dla niego imię, bo dziwnie mi mówić o nim bez imiennie. 
- Już rozmawiałam o tym z twoją mamą, więc tak wpadłyśmy na Chris, ale oczywiście twoje propozycje również zostaną rozpatrzone.
- Hej Chris. Podoba ci się imię, bo tatusiowi bardzo.- Mały zaczął wierzgać nóżkami na co cicho się zaśmialiśmy.
- Kochanie rozmawiałaś z rodzicami? Znaczy wiedzą o tym, że urodziłaś?- Zacisnęłam usta w prostą linię i zaprzeczyłam ruchem głowy.
- Nie rozmawiałam z nimi odkąd mnie wyrzucili z domu. Pierwsza się nie odezwę, bo gdyby martwili się o swoją jedyną córkę, chociażby zadzwonili i zobaczyli czy nadal żyje.- Już nie czułam żalu do nich tylko wściekłość. Teraz gdy sama jestem matką nie potrafię sobie wyobrazić, żebym odrzuciła swoje dziecko.
- A wiesz, że za karę Libby zabroniła Harry'emu pójść z nią do łóżka przez 3 tygodnie?- Zaczęłam się śmiać z tego głupiego pomysłu, bale tylko ona potrafi coś takiego zrobić.
- Ale przecież ona nie wytrzyma, a co mówić o Harry'm.- Matt wzruszył ramionami i wziął na ręce Chrisa.
- Widzisz jakich masz niepoprawnych rodziców chrzestnych? Są tacy głupiutcy, a Ty będziesz musiał ich znosić. Współczuję ci stary.- Widok Matt'a gadającego do naszego maleństwa rozczulił mnie do takiego stopnia, że w moich oczach pojawiły się łzy.
- Co się stało kochanie?
- Nic, po prostu nie mogę nadal w to uwierzyć, że Chris jest już z nami.- Otarłam łzę z mokrego policzka i wtuliłam się w poduszkę.
- Teraz wszystko się zmieni. Na lepsze oczywiście.- Matt pogładził moje ramie i ucałował czoło maleństwa.

*Harry

- Libby!- Jęknąłem płaczliwie.- Ubierz się, proszę cię kochanie.- Zakryłem głowę poduszką nie mogąc dłużej na nią patrzeć.
- Nie wiem o co ci chodzi. Przecież nie jestem naga.- Zerknąłem w jej stronę i poraz kolejny jęknąłem.
- Nienawidzisz mnie... Specjalnie się tak ubrałaś.
- Jak?- Spojrzała na mnie i zagryzła wargę.
- No tak!- Wskazałem na jej baaaardzo krótkie spodenki, w których idealnie było widać jej odsłonięte pośladki i bluzkę, która odsłaniała jej płaski brzuch i eksponowała piersi. Libby na co dzień tak się nie ubiera. Jestem przekonany, że na ulicę w tym nie wyjdzie, a teraz to założyła, żeby mnie kusić i też dlatego, że jesteśmy sami w domu. Podszedłem do niej i namiętnie pocałowałem jej wargi. Moje ręce mimowolnie zatrzymały się na jej pośladkach, które mocno ścisnąłem. Cicho jęknęła i jeszcze bliżej się do mnie przysunęła. Pogłębiłem pocałunek i przycisnąłem jej drobne ciało do ściany, a moje usta teraz ulokowały się na jej szyi.
- Harry, jeszcze dwa tygodnie i trzy dni.- Wyszeptała między pocałunkami i delikatnie mnie odsunęła.
- Chyba nie dam rady, a ty mi tego nie ułatwiasz.- Uśmiechnęła się pod nosem i usiadła na łóżku.
- Szybko ci zleci, a szczególnie teraz, ponieważ już jutro wchodzicie do studia i zaczynacie pracę nad nową płytą. Nim się obejrzysz i znowu będziemy razem, a teraz chodź na dół coś zamówimy do jedzenia i obejrzymy jakiś film.- Pociągnęła mnie za rękę i zeszliśmy do salonu.
____________________
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Ten rozdział jest jeszcze gorszy od poprzedniego. Długo nie pisałam...wiem. Jakoś nie mogłam się zebrać w sobie. Myślę nad zakończeniem tego bloga, bo nie chce, abyście czytali tak beznadzieje rozdziały. Dziękuje Wam bardzo za te wszystkie komentarze :*
Zważając na to, że wiele Was tu nie ma lub po prostu nie komentujecie, nie będzie mi aż tak ciężko rozstać się z tym blogiem. Chociaż i tak jestem dumna z siebie, że napisałam AŻ 15 rozdziałów. Zwykle do 10 nie dobijałam. Na pewno pojawi się jeszcze jeden rozdział i tam napisze co postanowiłam, ale jeszcze zastanowię się nad tym wszystkim. Proszę komentujcie :*

17 czerwca 2012

Chapter 14

Libby

Delikatnie rozchyliłam powieki, aby uchronić je przed promieniami słonecznymi tego ranka, może to złe stwierdzenie, ponieważ zegar wskazywał godzinę 12. Wyciągnęłam powoli rękę spod głowy Harry'ego i po cichu wyszłam do łazienki po drodze zabierając czyste ubrania. Odświeżyłam się i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie śniadania. Na kanapie leżał Matt z lekko rozchylonymi ustami i koszulką podwiniętą do połowy. Zaśmiałam się na ten widok i po cichu, aby nie zbudzić przyjaciela weszłam do kuchni. Po kilku minutowym zastanowieniu się nad wielowartościowym posiłku zdecydowałam się na mleko z płatkami. W dolnej pułki wyjęłam głęboki talerz, który wyślizgnął mi się z dłoni i narobił wielki hałas, tłukąc się na podłodze. Zaczęłam szybko zbierać odłamki szkła z nadzieją, że chłopcy się nie zbudzili.
- Libby!- Usłyszałam krzyk Matt'a, który stał oparty o framugę drzwi.- Czemu zachowujesz się tak głośno. Nie mieszkasz sama.- Jęknął i złapał się za głowę. Podeszłam do szafki koło kuchenki i wyjęłam pudełko z aspiryną i podałam przyjacielowi i powróciłam do sprzątania, lecz od razu skaleczyłam się w palca. Krew popłynęła wzdłuż mojego nadgarstka i cicho syknęłam. Odkręciłam wodę i dokładnie obmyłam palec, następnie użyłam wody utlenionej i przykleiłam plaster.
- Co się tu dzieje.- Dobiegł mnie głos Harry'ego. No pięknie wszystkich pobudziłam. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam jego spierzchnięte usta.
- Co ja tak w ogóle tu robię?- Mogłam się spodziewać takiego pytania.- Kucnęłam nad szkłem, aby dokończyć sprzątanie.
- Wróciłeś razem z Matt'em, aby kontynuować picie, ale na wasze szczęście mnie obudziliście i teraz jakoś funkcjonujecie.- Harry wziął ze stołu tabletkę i szybko ją popił duża ilością wody.
- A co do ciebie kochanie.- Wskazałam palcem na Stylesa.- Ostatni raz cię myję o 3 w nocy i pilnuję, abyś nie udusił się własnymi wymiocinami.- Chłopak skrzywił się, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Myłaś mnie? Wykorzystałaś sytuację, w której samodzielnie nie mogłem wykonać podstawowych czynności i po prostu pod prysznicem mnie wymacałaś? To podchodzi pod gwałt droga Libby.
- Tak stawiasz sprawę?! Nie będzie dzisiaj seksu.- Odwróciłam się do niego plecami i uśmiechnęłam triumfalnie.
- Ale Lib...
- Tydzień bez seksu.- Przerwałam mu.
-Co?! No kochanie- Jęknął błagalnie.
- Dwa tygodnie.
- Chyba sobie żartujesz, że...
- Dalej się sprzeczasz? Chcesz trzy tygodnie?- Spytałam, a on opadł na krzesło i schował głowę w rękach.
- Hohoho, stary współczuję!- Matt poklepał mojego chłopaka po plecach.
- A ty co się tak cieszysz? Ty nie będziesz mógł tego robić z Larra od 4 do 6 tygodni.- Na moje słowa mina mu zrzedła.
- Co?!- krzyknął chłopak i wstał od stołu, a do moich uszu doszedł melodyjny śmiech loczka. Wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju, aby chwilę się zdrzemnąć, ponieważ ta noc nie należała do najspokojniejszych. Położyłam się na lewym boku i zamknęła zmęczone powieki, lecz po chwili koło mnie położył się Harry i delikatnie zaczął muskać moją szyję.
- Kochanie, ty sobie żartowałaś z tym zakazem seksu? Bo jak sobie pomyślałem, że nie dotknę cię przez dwa tygodnie to zacząłem już odczuwać brak tego zbliżenia, więc sobie wyobraziłem ciebie naga pod moim ciałem i...- Cicho sapnął nad moim uchem i przycisnął swoje biodra do moich pośladków lekko nimi poruszając.Czułam delikatnie wybrzuszenie w jego bokserkach i stłumiłam w sobie jęk, aby Harry nie miał pojęcia jak na mnie działa.
- Harry, ja mówiłam poważnie. Czy ty naprawdę jesteś taki niewyżyty seksualnie, że nie wytrzymasz?
- Pf... jasne, że wytrzymam!- Spojrzałam na niego kpiąco.- Zobaczysz, że wytrzymam przez dwa tygodnie. A całować się możemy?- Zamyśliłam się na chwilę jakby mu utrudnić życie, ale doszłam do wniosku, że i mi będzie z tym ciężko.
- Będziemy mogli, ale bez przesady. Żadnego macania, ocierania się i te sprawy. Pocałunek jedynie usta i policzek.- Harry przybliżył się do mnie i musnął moje usta, lecz oderwałam się od niego.
- Gdzie jest Matt?- Chłopak ponowił pocałunek, ale ponownie go odepchnęłam.
- Poszedł wziąć prysznic i jedzie do szpitala.
- Harry też powinnam tam być, zabiorę się z nim, a ty się prześpij i zobaczymy się wieczorem.- Wyszłam z pokoju, aby powiadomić o moim planie Matt'a.

* Niall

Zatrzymałem samochód przed niewielkim ceglanym domem i delikatnie szturchnąłem Zayn'a aby się zbudził. Powolnie otworzył powieki ukazując swoje przepiękne, ciemne oczy. Nachyliłem się nad nim i krótko pocałowałem  jego wargi na co chłopak uśmiechnął się leniwie.
- Gotowy?- Szepnął, a ja się spiąłem co brunet zauważył.
- Kochanie, jeśli chcesz możemy złożyć wizytę, bez żadnych nowości. Po prostu zwykłe odwiedziny.
- Nie, Zayn jak już jesteśmy to zróbmy to.- Widziałem jak na tym zależało chłopakowi i nie chciałem go teraz zawieść. Wysiedliśmy z samochodu wcześniej biorąc swoje bagaże i wolnym krokiem podeszliśmy do drzwi frontowych. Mulat naparł na klamkę, lecz one nie ustąpiły co oznaczało, że w domu nikogo nie było. Zayn z dna torby wygrzebał klucze i przekręcił zamek. Mimo, że byłem tutaj wiele razy, nigdy nie czułem się tak niepewnie. Z jego mamą miałem świetny kontakt. Zawsze powtarzała mi, że jestem dla niej jak drugi syn, co zawsze mnie niezmiernie cieszyło. Często zamiast spędzać czas z Zayn'em siedziałem z jego mamą w kuchni rozmawiając i jedząc. Była świetną kucharką. ( przy.aut. Tak Asiu i Ago kochanka ♥) W środku chłopak upewnił się, że nikogo nie ma i namiętnie, lecz krótko pocałował moje wargi, ale domagałem się więcej i przysunąłem go do siebie znacznie bliżej, a z mojego brzucha doszedł dźwięk.
- Horanowy brzuszek jest głodny.- Zayn zaśmiał się pod nosem i poszedł do kuchni w celu podania mi jakiegoś posiłku. Podreptałem za nim szybko i usiadłem na blacie kuchenny machając nogami. Mulat podszedł do mnie z chytrym uśmiechem, a w dłoni trzymał dorodną truskawkę. Zaśmiałem się sicho, gdy chłopak kawałek włożył do swoich ust i zblizył się do mnie. Nadgryzłem część owocu i pocałowałem jego usta. Rozchyliłem nogi, aby Zayn mógł przysunąć się bliżej mnie. Oplotłem nogami jego biodra i pogłębiłem pocałunek. Po pewnym czasie przeniósł pieszczotę na moją szyję , a ja odchyliłem głowę dając mu więcej pola do manewru. Jęknąłem cicho gdy zassał się na chwilę na moim obojczyku. Powrócił do całowania moich stęsknionych warg, ale nagle usłyszeliśmy hałas. Odwróciliśmy się w stronę dźwięku, lecz nagle zamarliśmy. Za nami stali rodzice Malika, a jego mama zasłoniła usta dłonią. Na podłodze leża siatka z zakupami, która prawdopodobnie wydała ten huk. Pospiesznie zeskoczyłem z blatu i poprawiłem bluzkę. Przywitałem się cichym dzień dobry i spojrzałem w podłogę.
- Za 5 minut widzimy się w salonie.- Usłyszeliśmy bezbarwny głos jego rodzicielki i zniknęliśmy w pokoju chłopaka.
- To nie tak miało wyglądać.- Jęknął Zayn siadając na łóżku i chowając głowę w rękach.
- Jej mina nie wróżyła nic dobrego.- Jęknąłem i usiadłem obok swojego chłopaka i mocno przytuliłem. Siedzieliśmy w ciszy przez 5 minut i postanowiliśmy zejść na dół.
- Pamiętaj, że zawszę będę cię kochał.- złapał mocno moją dłoń
- Zayn, mówisz jakbyśmy szli na wojnę i nie byli pewni czy przeżyjemy.- Zaśmiałem się cicho.
- Bo tak się czuję mój mały Irlandczyku.- Pocałował mnie szybko i zeszliśmy na dół. Przed salonem próbowałem wyswobodzić dłoń w obawie przed rodzicami, ale chłopak za nic nie chciał puścić. W salonie z grobowymi minami siedzieli rodzice chłopaka. Zajęliśmy wolne miejsca na przeciwko nich i w ciszy  podziwiałem strukturę moim spodni, które w tej chwili wydawały mi się bardzo interesujące.
- Zayn nie będę cię okłamywała mówiąc, że nie przeszkadza mi twoja orientacja. Hm... może to źle ujęłam. To nie chodzi o to, że mnie to obrzydza, bo wiesz, że jestem osobą tolerancyjną, lecz dobrze znasz naszą religię zdajesz sobie sprawę, że związek hom... taki jaki ty praktykujesz jest niedopuszczalny.- Głuchą ciszę zburzyła jego mama. Z każdym jej słowem chłopak coraz mocniej ściskał moją dłoń.
- Od kiedy to taka religijna się zrobiłaś?- Warknął, a ja poklepałem go w udo, aby się uspokoił.
- Zayn, ja mówię spokojnie, więc proszę cię, abyś i ty to uczynił. Najbardziej mnie boli to, że mi nie powiedziałeś o tym wcześniej jak tu przyjeżdżaliście i pozwalałam wam zostać na noc w tym samym pokoju, a wiesz jaki zawsze mialam stosunek, gdy dziewczyny u ciebie zostawały.
- Mamo, zacznijmy, że jestem tutaj pierwszy raz odkąd jestem z Niall'em. Przyjechałem tutaj, aby właśnie wam powiedzieć o tym, że kocham całym sercem chłopaka obok mnie i nie wstydzę się tego i mam ochotę podzielić się tą nowiną w moją rodziną, aby chociaż przed nimi nie ukrywać się, ale teraz widzę, że zrobiłem wielki błąd.- Wstał z kanapy i ciągnąc mnie za rękę chciał wyjść z salonu.
- Jeszcze z wami nie skończyliśmy.- Przemówił gruby głos należący do pana Malika. Zwróciliśmy się do nich przodem, lecz już nie siadaliśmy.
- Zayn, powinieneś się domyślić, że nie poprzemy tego zwiążku, ponieważ twój partner jest mężczyzną. Zaskoczyłeś nas tą nowiną i musimy nad tym pomyśleć.
- Co tu jest do myślenia. Nic to nie zmieni. Nie ważne co tam wymyślicie, ja będę z Niall'em i nikim innym.- Wybuchł Zayn, a ja gładziłem jego plecy, aby troszkę się rozluźnił.
- Nie podnoś na mnie głosu!- ryknął ojciec, aż się wzdrygnąłem.
- Niall chyba będzie lepiej jak wyjedziesz.- Odezwała się matka Zayna.
- Chyba sobie żartujesz?! On tu zostaje!- Złapał mocno moją dłoń.
- To nie jest odpowiedni czas na gości.- Powiedziała, a ja wyrwałem rękę z jego uścisku i poszedłem na przedpokój gdzie znajdowały się jeszcze nasze bagaże, a mulat pobiegł za mną.
- Niall nie zostawiaj mnie, proszę.- Jęknął płaczliwie. Pogładziłęm jego policzek i delikatnie pocałowałem zaczerwienione usta.
- Zayn, nie mogę zostać wbrew woli twoim rodzicom. Spotkamy się w Londynie, a teraz pojadę do rodziców.- Wspiąłem się na palce aby pocałować go, lecz po chwili przerwało nam chrząknięcie jego taty. Zayn spojrzał na niego i zachłannie wpił się moje wargi wpychając język do moich ust i przyciskając do drzwi. Zayn został odciągnięty ode mnie, a ja się skrzywiłem.
- Kocham cię, zadzwoń jak dojedziesz.- Powiedział gdy zamykałem drzwi. Zatrzymałem taksówkę i kazałem zawieźć się na lotnisko.

*Zayn

- Nienawidzę was!- Krzyknąłem na nich i poraz kolejny chciałem stąd wyjść.
- Nie mów tak. Zayn my cię kochamy, nie rań nas.- Odezwał się cipły głos mojej matki.
- Właśnie wyrzuciliście mojego chłopaka z domu.- Usiadłem na podłodze z bezsilności i poczułem jak moje policzki robią się mokre od słonych łez.
- Zayn, kochanie nie płacz.- U mojego boku pojawiła się matka delikatnie mnie przytulając.- Jesteśmy po prostu przerażeni tą sprawą. Przecież wcześniej umawiałeś się z dziewczynami, co się zmieniło? Że Niall jest gejem i się w tobie zadurzył to nie znaczy, że musisz z nim być.
- Mamo! Kiedy to zrozumiesz, że go kocham i zacznijmy, że on tak jak ja wcześniej umawiał się z dziewczynami i to JA pierwszy go pocałowałem!- Wyrwałem się z jej uścisku i wbiegłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i pozwoliłem spłynąć łzom po moich policzkach. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

* Niall

Po dość długim locie, nareszcie jestem przed moim rodzinnym domem. Wszedłem pospiesznie do środka, rzuciłem bagaż na podłogę i wbiegłem do salonu, gdzie mama oglądała telewizję.
- Niall! Słońce! Co ty tu robisz?- Zapytała zdziwiona, lecz zanim się obejrzała siedziałem koło niej i mocno przytulałem nie zdając sobie sprawy z tego, że zacząłem płakać.
- Słońce co się stało?- Zapytała zmartwiona, a ja pociągnąłem nosem.
- Czemu gdy w końcu kogoś pokocham i zacznie się układać, nagle musi się wszystko popsuć?- wychlipałem cicho mocniej przytulając jej ramie.
 - To się z kimś spotykasz?- Zapytała zdziwiona, a ja uniosłem głowę.
- Tak mamo. Ja... ja... ja...nie bądź zła. Nie krzycz i nie odtrącaj mnie, bo ja jestem z Zaynem.- Jej twarz ukazała zdziwienie, lecz po chwili pojawił się ciepły uśmiech.
- Niall czemu pomyślałeś, że tak zareaguję? Przecież jesteś moim ukochanym synkiem i chce byś był szczęśliwy, a jeśli Zayn to uczyni to mi to nie przeszkadza.
- Bo ja właśnie przyjechał tutaj z Bradford. Jego rodzice trochę się zdenerwowali i no... mamo co mam zrobić?- Wyjąkałem płaczliwie i położyłem się na kanapie.
- Daj im czas. Zobaczysz jeszcze wszystko będzie dobrze, a jak nie to ja z nimi porozmawiam. No nie płacz już.- Przytuliła mnie i pocałowała w czubek głowy.
_____________________
No nie mogę! Jaki ten rozdział jest beznadziejny! Inaczej sobie wyobrażałam scenę gdy  Zayn i Niall przyznali się rodzicom Malika. Rozczarowałam się samą sobą i wręcz mi wstyd... Ale tak długo się męczyłam, żeby coś napisać, więc zdaję sobie sprawę, że jeśli lepiej ten rozdział miałyby wyglądać musielibyście czekać naprawdę dłuuuuuugo... Ciężko coś z moją weną. Cały czas rozmyślam nad moim kolejnym blogiem poświęconym Larry'emu, ale to dopiero jak ten skończę. Przepraszam z błędy, literówki itp.
Tak więc... 15 komentarzy nowy rozdział

9 czerwca 2012

Chapter 13

*Matt

-Gratuluje pięknego synka!- Głos pielęgniarki odbijał się w mojej głowie, a ja nie miałem pojęcia co się dzieje i jedynie patrzyłem na małą, płaczącą istotę, którą aktualnie zajmowali się lekarze. Spojrzałem na Larre, która ze łzami w oczach wpatrywała się w naszego syna. Syna! Boże! Jestem ojcem! Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem jej mokry policzek, a jej wzrok skierował się w moją stronę. Pielęgniarka podała chłopca świeżo upieczonej mamie i uśmiechnęła się promiennie. Wpatrywałem się w nich i nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć.
- Chcesz go potrzymać?- Larra złapała delikatnie moją dłoń.
- Lepiej nie, jeszcze zrobie mu krzywdę.- Wyjąkałem cicho.
- Daj spokój, wystarczy że ułożysz dobrze ręce. Wszystko będzie dobrze.- Nie obejrzałem się, a już trzymałem swojego pierwszego potomka. Po chwili pielęgniarka go odebrała, ponieważ musieli go zbadać, czy aby na pewno wszystko z nim jest w porządku. Postanowiłem wyjść na korytarz do przyjaciół. Libby siedziała na kolanach Harry'ego i bawiła się jego włosami. Danielle z Eleanor rozmawiały przejęte o niemowlaku, a Louis z Liam'em przysłuchiwali się swoim dziewczyną. Zayn rozmawiał z kimś przez telefon, a jego partner przysłuchiwał się wszystkiemu. Gdy zamknąłem drzwi wszystkie pary oczy skierowały się na mnie. Kiwnąłem głową na znak, że poród się udał i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Muszę się napić.- Opadłem na podłogę i nie mogłem wstać, ponieważ nie miałem siły i nadal byłem w szoku.
- Przyjacielu, dzisiaj w męskim gronie porządnie się napijemy.- Zaśmiał się Harry podchodząc do mnie.- Gratuluje stary.- Pomógł mi wstać, a następnie przytulił i poklepał po plecach. Reszta uczyniła to samo, a mi aż ciepło się zrobiło na sercu. 
- Z Niall'em odpadamy, bo jedziemy zaraz do moich rodziców.- Danielle spojrzała się na nich podejrzliwie, jakby znała cel podróży.
- Tak, tak, chce powiedzieć im o naszym związku.- Na naszych twarzach pojawił się uśmiech i obiecaliśmy, że będziemy trzymali kciuki, aby wszystko poszło po ich myśli. Podziękowali i jeszcze raz pogratulowali mi synka i skierowali się do wyjścia ze szpitala.

*Zayn

Wsiedliśmy do mojego samochodu, pocałowałem blondyna i odpaliłem pojazd. Bagaż mięliśmy  już wcześniej zapakowany, więc od razu ruszyliśmy w kilku godzinną podróż. 
- Jestem głodny.- Po zaledwie godzinnej jeździe Niall zaczął marudzić.
- W schowku jest jakiś baton, wyjmij sobie.- Nie musiałem powtarzać dwa razy, a irlandczyk już go wcinał. Spojrzałem na niego z uśmiechem, lecz tego pożałowałem, czemu? Gdy mój wzrok opadł na jego usta, które tak idealnie otulały tą słodkość, że aż zrobiło mi się gorąco. Próbowałem skupić się na drodze, lecz co jakiś czas zerkałem w jego stronę co zauważył i zaczął powolnie jeść batonika doprowadzając mnie do szaleństwa. Cóż od incydentu na plaży nie powtórzyliśmy tego i już nie mogłem wytrzymać tego napięcia. Miałem ochotę zjechać na pobocze i odpowiednio zająć się swoim chłopakiem. Ponownie na niego zerknął, a jego usta delikatnie ssały czekoladę. Wyrwałem mu jego jedyne jedzenie, uchyliłem okno i wyrzuciłem na ulicę.
- Ej! Czemu to zrobiłeś?- Jęknął rozpaczliwie.
- Ponieważ chce w całości dojechać do domu.
- Ale ja jestem głodny!- Założył ręce na krzyż i zrobił minę naburmuszonego dzicka.
- Dobrze kochanie, zatrzymamy się w pierwszej restauracji jaka będzie po drodze, pasuje?- Na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech i pokiwał twierdząco głową. Po 15 minutach wysiadaliśmy z samochodu, aby napełnić nasze brzuchy. Nim się obejrzałem Niall był już w środku, więc ruszyłem w tą samą stronę. W środku nie było najgorzej, urządzone w jasnych, ciepłych kolorach. Podszedłem do stolika przy którym stała już kelnerka, aby zapisać zamówienie blondyna. Zająłem miejsce na przeciwko niego i spojrzałem na młodą dziewczynę z notesem.
- A pan co sobie życzy?- Zapytała przesłodkim głosem i uśmiechnąłem się do niej.
- Hm... a co polecasz?- Puściłem oczko w jej stronę.
- Mamy bardzo do...
- Dla niego to samo co dla mnie.- Przerwał jej niemiło Niall, a jego wzrok gdyby zabijał ta niewinna dziewczyna już leżałaby martwa. Amy, bo tak mówiła plakietka przpięta do jej koszulki szybko odeszła od naszego stolika, a teraz irlandczyk przeniósł wzrok na mnie.
- Czemu z nią flirtowałeś na moich oczach!- Zapytał z wyrzutem.
- A co zazdrosny?- Uśmiechnąłem się zawadiacko( przyp. aut. Aga uśmiech i wzrok Cichociemnego)
- I to jak cholera!- Warknął i zaczął poprawiać obrus, aby tyko nie spojrzeć w moją stronę.
- Nie masz najmniejszego powodu, przecież wiesz, że chcę ciebie i tylko ciebie pod każdym względem. 
- No ja myślę!- Sięgnąłem do jego dłoni i delikatnie ją pogłaskałem. Po jakimś czasie Amy przyniosła nam jedzenie i unikała wzroku Horana jak ognia, a do mnie delikatnie się uśmiechnęła. Udawałem, że tego nie zauważyłem, aby nie denerwować chłopaka i wzięliśmy się do jedzenia. Posiłek minął nam w ciszy podczas którego zerkaliśmy na siebie z delikatnym uśmiechem.
- Zayn muszę iść do toalety, za chwilę będę.- Odsunął krzesło i wstał od stołu poprawiając koszulkę.
- Ja zapłacę i poczekam w samochodzie, okej?- Pokiwał twierdząco głową i poszedł w wyznaczonym kierunku, a ja odprowadziłem go wzrokiem. Gestem dłoni przywołałem kelnerkę i poprosiłem o rachunek, a ona perfidnie zaczęła ze mną flirtować.
- Nie chcę być niemiły, ale trochę się spieszę.- Mina jej zrzedła, ale po chwili już siedziałem w samochodzie, spokojnie czekając na swojego chłopaka. Nagle najpiękniejsza postać jaką do tych czas widziałem w swoim krótkim życiu wyszła z restauracji. Uśmiechnąłem się się delikatnie na jego widok i pocałowałem namiętnie od razu gdy znalazł się w samochodzie. Chciałem ruszyć, lecz Niall nie miał najmniejszej ochoty oderwać się od moim ust.
- Kochanie im szybciej dojedziemy do mojego domu tym szybciej zamkniemy się w pokoju.- Irlandczyk jęknął i rozsiadł się wygodnie na fotelu. Nie minęło 15 minut, a poczułem jego ręką na  swoim udzie, którą umiejscowił bardzo blisko krocza.
- Co ty robisz?- Spojrzałam na niego podejrzanie, a ten z niewinnym uśmieszkiem powiedział.- Szybko nudzę się pod czas podróży.- Jego usta znalazły się na mojej szyi. Czy on jest normalny? Chce spowodować wypadek, czy jak? Co jak co, ale potrafi skupić uwagę na sobie.
- Niall.- Jęknąłem cicho nie mogąc zachować normalnego tonu. Zacisnąłem mocno dłonie na kierownicy i starałem skupić się na drodze, lecz mój członek miał na co innego ochotę. Nieprzyjemnie napierał na moje spodnie i wręcz błagał o uwagę, a blondynek specjalnie dotykał mnie wszędzie, a z premedytacją omijał to miejsce. Mój oddech stał się szybszy.
- Och... Zayn nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym być teraz w tobie.- Wyszeptał i delikatnie przygryzł płatek mojego ucha. Tego było za wiele i głośno jęknąłem. Zauważyłem zjazd do lasu i bez zastanowienia skręciłem tam i wjechałem w jego głąb. Niall uśmiechnął się zwycięsko i tylko gdy wyłączyłem silnik usiadł mi na kolanach i wpił się w moje wargi rozpoczynając wojnę na języki. Próbowałem przyciągnąć go bliżej siebie, aby poczuć jego pośladki na moim kroczu, lecz on się zaparł i nie chciał przesunąć się nawet o milimetr. Robił to specjalnie! To była taka jego tortura. Jego dłonie znalazły się na wewnętrznej stronie moich ud, delikatnie je masując.
- Niall przestań się ze mną bawić. Zrób to wreszcie- Wyjęczałem mu w usta.
- Ale co mam zrobić?- Wyszeptał mi to ucha.
- Niall prosze!
- O co prosisz?- Nie mogłem wytrzymać i skierowałem swoją dłoń do mojego członka, aby sobie ulżyć, lecz irlandczyk od razu złapał moje ręce i przycisnął do mojego boku.
- Niall...- Płaczliwie wyjęczałem.
- Słucham najdroższy.- Zapytał niewinnie.
- Dotknij mnie wreszcie.
- Nie mogłeś tak od razu?- Spojrzałem na niego jak na debila i mocno chwyciłem go za pośladki przyciskając do siebie. Jęknąłem donośnie gdy poczułem go na swoim przyjacielu. Zacząłem się wiercić i wypychać biodra ku górze. Po chwili Niall zaczął poruszać biodrami, a ja oparłem głowę o zagłówek fotela i zacząłem jęczeć. Byłem tak napalony, że przez zwykłe pocieranie mogłem dojść co zbliżało się wielkimi krokami. Ręka blondyna wślizgnęła się w moje bokserki i zacisnęła na moim członku. Zaczął delikatnie poruszać w górę i dół co doprowadzało mnie do szału.
- Proszę szybciej.- Wyjęczałem, a mój chłopak przyspieszył ruch ręki. Tak się cieszyłem, że zdecydowałem się na większy samochód, ponieważ teraz tak bardzo się nie gnieździliśmy. Niall zaprzestał czynności i z wielkim trudem zsunął moje spodnie do kostek i powrócił do tego co         wcześniej zaczął. Moje jęki roznosiły się po całym samochodzie. Z każdą minutą stawały się głośniejsze i częstsze.
- Niall...ja...ja...ja...
- Ty?
- Ja zaraz do...do..dojdę.- Na moje słowa blondyn zwolnił swoje ruchy.
- Boże ty...ty.. mnie nie...nie...nienawidzisz!- Wyszeptałem, a on zaśmiał się perliście i po chwili przyspieszył i zaatakował moje usta pocałunkiem. Byłem już na granicy a on co chwilę zmieniał prędkość swojej dłoni. Minęło kilka minut i doszedłem z wręcz krzykiem. To był mój najlepszy orgazm jaki do tych czas miałem. Był taki, taki no intensywny. Horan usiadł na fotelu obok z ogromnym uśmiechem, a ja próbowałem się doprowadzić do porządku.
- To było niesamowite.- Wyszeptałem i założyłem spodnie. Spojrzałem na chłopaka, lecz w oczy rzucało się wybrzuszenie w jego spodniach.
- Teraz czas zając się tobą kochanie.- Chciałem go pocałować, lecz ten mnie zatrzymał.
- Nie teraz Zayn. Mamy dużo czasu, a ja wytrzymam prze podróż, ale liczę na coś naprawdę dobrego gdy będziemy na miejscu.- Pocałowałem go namiętnie i odpaliłem samochód, lecz nie miałem siły prowadzić, co zauważył Niall.
- Może się zamienimy i teraz ja będę prowadził.- Zaproponował z troską na twarzy.
- Nie znasz drogi.- Oparłem głowę o kierownicę.- To chyba nie był dobry pomysł z tym postojem, ale było niesamowicie.- Posłałem mu uśmiech.
- Wysiadaj! Posiadasz przecież coś takiego jak GPS, więc nie ma problemu.- Po długiej namowie przystałem na jego propozycję i jechaliśmy w stronę Bradford. Nie mam pojęcia kiedy zasnąłem

*Harry

Weszliśmy cicho z Matt'em do jego mieszkania, a raczej tak nam się wydawało. Leżeliśmy na podłodze przy drzwiach i głośno się śmieliśmy. Tak byliśmy pijani, że tak powiem w trzy dupy, ale no była okazja i to nie byle jaka! Mój najdroższy przyjaciel został ojcem!
- Harry chodźmy do salonu, bo w barku mam coś do picia.- Zachichotaliśmy jak debile i dźwignęliśmy się z podłogi, lecz Matt od razu z powrotem upadł. Zacząłem się z niego śmiać i podniosłem go do pionu. Slalomem doszliśmy do salonu i od razu posadziłem chłopaka na kanapie, a sam wyciągnąłem z barka jakiś trunek i rozlałem nam do szklanek. A co się będę z kieliszkami męczył.
- Ciekawe czy Louis z Liam'em dotarli do domu.- Zachichotałem znowu gdy sobie przypomniałem pijanego Liama, który zaczął się rozbierać. To był pierwszy raz gdy wypił tak dużo. Nagle usłyszałem huk i zobaczyłem Matt'a leżącego koło kanapy i rozbitą szklankę na podłodze.
- Boże! Jesteście normalni?! Jest 3 w nocy to moglibyście być ciszej!- Usłyszałem krzyk Libby.
- Kochanie!- Wstałem ostatkami sił i udając, że jestem trzeźwy i podszedłem do niej prosto. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Harry koniec tego. Idziemy do pokoju.- Przyciągnąłem ją do siebie, że stykaliśmy się każdą częścią ciał.
- Skoro nalegasz?- Pocałowałem ją w usta, lecz mnie odepchnęła.
- Cuchniesz alkoholem!- Podeszła do Matt'a i podniosła go z podłogi i położyła go na kanapie, a sama z kuchni przyniosła szczotę i zamiotła szkło, a ścierką zmyła napój z podłogi.
- Libby, zobacz już zasnął.- Zachichotałem jak dziewczyna i pociągnąłem dziewczynę na górę. Gdyby nie szła za mną po schodach, prawdopodobnie leżałbym już na samym dole. Weszliśmy do jej pokoju i położyłem się łóżku.
- Nie ma! Jeśli chcesz tu spać to musisz się wykąpać i umyć zęby.- Pociągnęła mnie za ręce i zaprowadziła do łazienki. Stanąłem na środku ze spuszczonymi dłońmi lekko się kiwając na boki. Nie miałem na nic siły, ale wiedziałem, że jeśli zrobię jakiś ruch od razu się przewrócę. Poczułem dłonie Libby, które zaczęły rozpinać mi koszulę, a następnie kucnęła przede mną i zdjęła spodnie razem z bokserkami i zaprowadziła pod prysznic. Oparłem się o kafelki i zamknąłem oczy, które po chwili otworzyłam szeroko na kontakt z chłodną wodą. Ujrzałem zamazaną Libby, która w swojej krótkiej i mokrej koszuli myła mnie. Gdybym był w stanie to z pewnością rzuciłbym się na nią, lecz nie miałem siły i ponownie zamknąłem oczy i wszystko mi wirowało. Zacząłem machać rękami, aby złapać się czegoś aby utrzymać równowagę, lecz to Li mnie przytrzymała i zaczęła całego myć. Chłodną, można nawet rzecz, że zimną wodą zaczęła mnie całego lać. Moje mokre loki przykleiły się do twarzy, ale nie zwracałem na to uwagi. Po kilku minutach prysznica stałem nagi na środku łazinki, a Libby wycierała moje ciało.
- Stój spokojnie i się nie przewróć! Za chwilkę przyjdę.- Oparłem się o umywalkę i spuściłem glowę i dół i próbowałem utrzymać otworzone oczy. Dopiero teraz zacząłem odczuwać skutki alkoholu. Usłyszałem, że dziewczyna wróciła do łazienki i zauważyłem, że trzyma świeże bokserki. Nie wnikałem już kogo były tylko pozwoliłem, aby mnie w nie ubrała. Zarzuciła sobie moją dłoń na ramie i chciała wrócić do pokoju, lecz nagle poczułem mdłości i zatrzymałem się. Spojrzała na moją twarz i zamarła.
- Proszę cię tylko nie wymiotuj.- Zaczęło mnie mdlić i miałem odruchy wymiotne, a Libby szybko posadziła mnie przed toaletą i po chwili cała zawartość mojego żołądka znalazła się na zewnątrz. Moja ukochana cały czas siedziała ze mną i delikatnie głaskała po plecach. Taka dziewczyna to skarb.
- Już dobrze? Będziesz jeszcze wymiotował?- Zapytała, lecz zaprzeczyłem ruchem głowy, a gdy chciała mnie podnieść, ponownie zwymiotowałem. Jeszcze miałem czym? Po kilku minutach Libby, aby upewnić się nie powtórzy się incydent podniosła mnie i nałożyła pastę na swoją szczoteczkę do zębów.
- Cóż, jutro kupie sobie nową.- Powiedziała do siebie i pocałowała mnie w policzek. Umyła mi zęby, ponieważ nie miałem siły nawet utrzymać szczoteczki.

*Libby

Jak można doprowadzić się do takiego stanu. Współczułam mu, lecz sam sobie zasłużył. Jutro z pewnością nie będzie za wiele pamiętał. Zaprowadziłam go do pokoju i położyłam na łóżku, ale wróciłam jeszcze do łazienki, aby uchylić okno i zabrać miskę w razie czego. Gdy wróciłam do Harry'ego, chłopak już dawno spał. Zeszłam na dół w obawie, że Matt również postanowił opróżnić swój żołądek, lecz na szczęście spał jak zabity, więc wróciłam na górę i przebrałam się w suchą koszulę nocną. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5 rano, a ja cicho westchnęłam i położyłam się koło chłopaka po chwili usypiając.
________________________
Wydaje mi się, że rozdział wyszedł mi długi, znaczy dłuższy niż ostatnio dodawałam. Mam nadzieję, że Wam się podoba i przepraszam za wszelkie błędy jakie się tu znajdują :) Wprowadziłam zmianę taką, że rozdział nie jest poświęcony jednej osobie, czy tam parze, tylko kilku i jest z różnych perspektyw. Nie wiem czy taki schemat zostanie, to już zależy od Was. Bardzo Was proszę, abyście w komentarzach  zostawili swoją opinię również w tej kwestii :)
Chyba muszę przystopować z tymi scenami +18, bo trochę ich dużo...


Tym razem 15 komentarzy---> nowy rozdział!

4 czerwca 2012

Chapter 12

Po powrocie do Londynu przywitał nas deszczowy dzień za któym szczerze mówiąc tęskniłam, ponieważ uwielbiam taką pogodę, a za upałem nie przepadam. Pierwsze skojarzenie ze słońcem jakie nasuwa mi się na myśl to spoceni ludzie na ulicy. Naciągnęłam kaptur na głowę i wsiadłam do taksówki, która stała przy lotnisku. Harry upierał się, aby odwieźć mnie do domu, lecz wybiłam mu ten pomysł, bo z pewnością jest bardzo zmęczony. Podróż minęła mi nadzwyczajnie szybko, ponieważ nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do domu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z pojazdu oraz skierowałam się po walizkę. Spojrzałam przelotnie na dom do którego jak najszybciej weszłam, bo deszcz niemiłosiernie padał. W progu przywitała mnie Larra z Matt'em, na których widok się ucieszyłam. Opowiedziałam im w wielkim skrócie pobyt po ich wyjeździe, ponieważ dużo się nie działo co mogłam im powiedzieć. Raczej nie mieliby ochoty słuchać co robiłam z Harry'm, albo jakie dźwięki wydobywały się z pokoju Niall'a i Zayn'a.
- Larra, a ty jak się czujesz?- pogłaskałm delikatnie jej brzuszek.
- Wszystko jest dobrze i jutro muszę się zgłosić do szpitala, ponieważ za 2 dni mam termin porodu. Jestem taka podekscytowana!- Pisnęła, a jej chłopak mocno ją przytulił.
- Pójdę teraz do pokoju rozpakować walizkę i odpocząć po podróży, a przede wszystkim
wziąć prysznic!- Matt zaniósł mój bagaż na piętro i wrócił do swojej dziewczyny. Pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic dając ukojenie zmęczonemu ciału. Przebrałam się w czarne legginsy i szarą bokserkę, a włosy związałam w koczek. Miałam zamiar do jutra przesiedzieć w pokoju, więc specjanie nie przejmowałam się ukrywaniem malinek na szyi. Pierwsze co zrobiłam w pokoju to wyrzuciłam wszystkie rzeczy z walizki i oddzieliłam ubrania czyste od brudnych i zaniosłam do łazienki nienadające się do ponownego użytku. Kosmetyki odstawiłam na swoje stałe miejsce i usiadłam na łóżku z laptopem. Zrzuciłam zdjęcia z aparatu na laptopa i zaczęłam je w ciszy przeglądać. Na początku przedstawiły mnie z dziewczynami na plaży i koktajlami w dłoniach śmiejąc się nie wiadomo z czego, lecz im dalej oglądałam było coraz więcej wspólnych zdjęć z Harry'm. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech gdy widziałam zadowoloną buzię mojego chłopaka. Czy żałuję, że wróciliśmy do siebie? Raczej nie, mimo że bardzo mnie zranił, ale mama za życia zawsze mi powtarzała, abym dawała ludziom drugą szansę szczególnie tym, których kocham.


Promienie słońca padały na moją twarz zmuszając do uchylenia powiek na co nie miałam najmniejszej ochoty. Pierwsze co ujrzałam to zielone tęczówki Harry'ego i ogromny uśmiech na jego twarzy. 
- Dzień dobry Li.- Musnął delikatnie moje wargi, ale nie odwzajemniłam tego.
- Przepraszam... Ale ja nie mogę, nie potrafię.- Wyszeptałam i odwróciłam głowę. Usłyszałam jak głośno westchnął i położył się obok mnie. Panowała niezręczna cisza.
- Harry to już nie jest twoja wina, tylko moja.- Odwróciłam się w jego stronę, a on podążył za mną.- Widzę, że się zmieniłeś, ale nadal mam lęk, że po raz kolejny mnie zostawisz i znowu popadnę w kłopoty, bo nie będę potrafiła sobie bez ciebie znowu poradzić.- W moich oczach pojawiły się łzy.
- Libby kiedy zrozumiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty? I czemu nikt mi nie powiedział o tym co się z tobą działo?- Zrobiłam wielkie oczy i wstrzymałam oddech.
- Co masz na my...myśli?- Wyjąkałam cicho, ale po jego minie widziałam, że wszystko wie.
- Kochanie, dobrze wiesz o czym mówię i nie zaprzeczaj mi, ponieważ Larra wszystko mi powiedziała. Gdybym tylko wiedział.- Zacisnął szczęką i spojrzał na ścianę nie obecnym wzrokiem.
- Gdybyś wiedział i tak nic byś nie zrobił. Tak naprawdę musiałam przez to sama przejść.
- Ale gdybym cię nie zostawił to nie miałoby nigdy miejsca. To wszystko moja wina, ponieważ zachowałem się jak gówniarz.- Patrzył na mnie zaszklonymi oczami.
- Na miłość boską, Harry! Obiecaj mi, że nigdy, przenigdy nie będziesz się obwiniał z tego powodu! Było, minęło, teraz jest wszystko dobrze, widzisz?- Jak dla potwierdzenia pomachałam mu dłonią przed oczami na co on parsknął śmiechem.
- Proszę cię, daj mi ostatnią szansę, jeśli zawalę dam ci spokój, tylko daj mi ostatnią szansę.- Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Bardzo chciałam, aby wszystko było jak dawniej, ale nie mam pojęcia czy będę potrafiła być jak kiedyś i czy przypadkiem go nie zawiodę.
- A jak nam nie wyjdzie? Jeśli to nie to samo co było kiedyś?- zapytałam cicho.
- Przynajmniej będziemy mogli powiedzieć, że spróbowaliśmy.- Pochyliłam się nad nim i namiętnie pocałowałam i poczułam jak jego usta rozciągają się w uśmiechu.

Obejrzałam jeszcze kilka filmików uwieczniających chwile spędzone na Karaibach i położyłam się na łóżku. Próbowałam usnąć, lecz ktoś zapukał do moich drzwi. Mruknęłam ciche "proszę" i w progu pojawiła się lokowata głowa.
- Ojejku spałaś! Przepraszam cię najmocniej! Zejdę na dół i przyjdę później.- Zaczął zamykać drzwi, lecz go postrzymałam.
- Jeszcze nie spałam, chodź tutaj.- Poklepałam wolne miejsce na łóżku, gdzie po chwili już leżał Harry. Pocałowałam go delikatnie i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Już się rozpakowałaś?- Spojrzał ze zdziwieniem na pustą walizkę stojącą pod oknem.
- Chciałam mieć to z głowy, więc szybko się z tym uwinęłam.
- Tęskniłem za tobą, wiesz?- Spojrzałam się na niego i delikatnie uśmiechnęłam.
- Harry nie widzieliśmy się kilka godzin.- Szepnęłam w jego usta lekko je muskając.
- No to co i tak bardzo- pocałunek.- Bardzo.- Pocałunek.- Bardzo.- Pocałunek.- Za tobą.- Pocałunek.- Tęskniłem.- Wpiłam się w jego wargi i usiadłam na jego biodrach.
- Też za tobą tęskniłam.- Powiedziałam cicho i powróciłam do wcześniejszej czynności. Harry obrócił nas o 180 stopni i zaczął całować moją szyję i podwijać bluzkę do góry, która nie wiadomo kiedy opadła z cichym szelestem na podłogę. Chciałam uczynić to samo, lecz przerwał nam głośny jęk bólu. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni i niepewni czy nam się to przypadkiem nie przesłyszało, ale po raz kolejny doszedł do nas głośny krzyk.
- Libby, Harry! Larra rodzi!- Spojrzałam na swojego chłopaka przerażona i szybko wstaliśmy z łóżka, aby udać się na dół. Po drodzę założyłam bluzkę, mało nie spadając ze schodów.
- Matt do cholery! Przecież miała dopiero za 2 dni rodzić, a nie dzisiaj!- Uniosłam wystraszona głos.
- Leć do naszego pokoju, bo tam stoi zapakowana torba do szpitala. Jak dobrze, że zrobiliśmy to wcześniej. Ja w tym czasie z Harry'm zaprowadzimy Larre do samochodu.- Jego głos drżał i zaczął delikatnie podnosić dziewczynę z kanapy. Wbiegłam na górę i złapałam w dłoń bagaż i wróciłam na dół, ale już nikogo nie było w domu. Wyszłam na zewnątrz, zamknęłam mieszkanie na klucz i podbiegłam do samochodu. Na miejscu kierowcy siedział Harry, więc spojrzałam na niego zdziwiona.
- Chyba nie myślisz sobie, że pozwoliłbym mu prowadzić?!
- Moglibyście łaskawie się przymknąć i jechać do tego szpitala?!- Wrzasnął Matt, co nas zdziwiło, bo nigdy nie unosił głosu. Harry odpalił samochód i szybko jechał prawdopodobnie łamiąc kilka zakazów drogowych, ale najwyraźniej nie interesowało go to wcale. Gdy znaleźliśmy się przed białym  budynkiem, jak najszybciej było to możliwe weszliśmy do środka. Pielęgniarki od razu zajęły się Larrą, a ja z Harry'm zostaliśmy, aby wypełnić formularz. Nie zajęło nam to dużo czasu i po kilku minutach staliśmy przed salą, w której znajdwała się moja przyjaciółka. Pod dzrwiami w kółko chodził Matt.
- Czemu nie jesteś w środku?- Położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Niedługo mnie wpuszczą. Aktualnie dzwonią do lekarza, który był przy ciąży Larry. Lepiej, żeby szybko się tu zjawił, bo jak nie to nie ręczę za siebie.- Po 10 minutach pielęgniarka wyszła na korytarz z informacją, że Dr. Jones jest już w drodze, a Matt może wejść do środka.- Usiedliśmy z Harry'm na krzesłach koło sali porodowej. Byłam bardzo zdenerwowana, chociaż to nie moje dziecko, lecz moja najlepsza przyjaciółka. A co jeśli będą komplikacje i coś stanie się małemu, albo co gorsza Larze? Boże zaczynam świrować, napewno wszystko będzie dobrze, prawda?
- Harry może napiszesz do chłopaków o porodzie?- Szepnęłam mu do ucha. Chłopak wyjął telefon i już po chwili rozmawiał z Louis'em.
- Będą za 30 minut, ponieważ zaraz ma przyjść Eleanor i wszyscy przyjadą. Li nie denerwuj się tak wszystko będzie dobrze.- Harry mocno mnie przytulił, a mi od razu zrobiło się lepiej.
.............................................
Wreszcie napisałam! Przepraszam za trzy rzeczy:
1) że taki krótki.
2) że tak długo nie pisałam, ale koniec roku, więc dużo nauki i popraw...
3) że taki chujowy...
Dziękuje bardzo za te komentarze i ponad 5000 wejść i oczywiście za obserwatorów <3 Jesteście kochani *o*
Tak jak ostatnio --> 10 komentarzy kolejny rozdział.


21 maja 2012

Chapter 11

Gdy dotarliśmy do celu po dość długiej podróżny, rozejrzałem się wokół siebie, a widok mnie urzekł. Rozłożyliśmy koc na piasku, na którym następnie usiedliśmy. Przyglądałem się jak Zayn wyjmuje z koszyka po kolei przeróżne przysmaki i nalewa do kieliszków wino. 
- Niesamowite miejsce. Dzisiaj je znalazłeś?- Chłopak kiwnął delikatnie głową i spojrzał z uśmiechem w niebo. Nagle Zayn wstał i zaczął rozkładać na piasku małe świeczki, które po chwili świeciły dając romantyczny nastrój.
- Ładnie to wszystko przygotowałeś. Nie potrafisz sobie wyobrazić jak bardzo cię kocham.- Jego dłoń ścisnęła moją i delikatnie splótł nasze palce.
- Tez cię kocham i nigdy o tym nie zapomnij. Nie ważne co by się stało zawsze będziesz w moim sercu.- Uniósł swój kieliszek do góry.- Za nas.- Zamoczyliśmy usta w płynie delektując się smakiem. Sięgnąłem w strone kanapek, które wyglądały smakowicie. Ugryzłem kęs, lecz zaprzestałem tego, ponieważ Zayn wpatrywał się we mnie jakbym był kawałkiem jedzenia. Miałem wielką ochotę zatracić się w naszej miłości, lecz zrezygnowałem, bo chłopak w jakiś sposób napracował się podczas przygotowań. Sam powiedział, że dokończymy pewną sprawę jak wrócimy do hotelu. Ja nie będę już wychodził z inicjatywą choć miałem wielką ochotę na tego osobnika siedzącego na przeciw mnie. 
- Zayn! Przestań się tak na mnie patrzeć! To jest krępujące.- Spuściłem głowę i wróciłem do konsumpcji kanapki.
-Przepraszam, to nie moja wina, że wyglądasz niemiłosiernie seksownie.- Na moich policzkach pojawiły się rumieńce, więc dziękowałem Bogu, że blask świec przyćmił je.
- Spójrz lepiej na siebie to dopiero będziemy rozmawiali.- Prychnął, a po chwili usłyszałem dźwięczny śmiech mulata.
- Mógłbym zostać tu na zawsze. Niall obiecajmy sobie, że nie zważając na to czy nasz związek przetrawa, to gdy One Direction wygaśnie przyjedziemy tutaj razem odpocząć.
- Obiecuje.- Szepnąłem jakbym bał się tych słów. Czas minął nam na jedzeniu i rozmawianiu o naszej, wspólnej przyszłości. Tej bliskiej jak i dalekiej. Bardzo denerwuję się, ponieważ po powrocie do Londynu, jedziemy razem do rodziców Zayn'a, aby im powiedzieć o naszym związku.
- Blondynku teraz czas na deser.- Z koszyka wyjął truskawki, króre od razy zacząłem pochłaniać.
- Czekaj, no czekaj. Mam jeszcze to.- W ręku trzymał butelkę bitej śmietany z cwaniackim uśmiechem. Wyrwałem mu i po chwili miałem pełną buzie w tym słodkim przysmaku. Zayn odłożył wszystkie rzeczy do koszyka i usiadł na przeciwko mnie, wpatrując się z uśmiechem w moją osobą.
- Co się stało? Co znowu zrobiłem?- Zapytałem płaczliwie, lecz chłopak przybliżył się do mnie i przejechał językiem obok moich ust na co zadrażałem.
- Mniam, bita śmietana.- Oblizał usta, a mój wzrok śledził ruch jego ust. Zagryzłem usta i tym razem namiętnie pocałowałem mulata. Jego miękkie wargi idealnie przylegały do moich, sprawiając mi wielką przyjemność. Poczułem jego język, którym delikatnie przejechał po mojej dolnej wardze co sprawiło, że aż zagotowało się we mnie. Uchyliłem usta pozwalając Zayn'owi rozpocząc pieszczotę mojego podniebienia. Z każdą minutą nasz pocałunek był bardziej namiętny i wzbudzał we mnie ogromne pożądanie. Przeniosłem wargi na jego szyję delikatnie ją ssąc i przygryzając, a w odpowiedzi usłyszałem pomruk zadowolenia. Położyłem dłoń na jego umięśnionej klatce piersiowe i popchnąłem do pozycji leżącej. Usiadłem na jego jego biodrach, delikatnie ruszając swoimi, zanurzyłem usta w jego szyi. Zayn wypuścił głośno powietrze z ust i wplótł dłonie w moje włosy. Rękami zjechałem niżej, aby pozbyć się jego koszulki. Zostałem obrócony o 180 stopni, a mój partner położył się na mnie, jedną nogę kładąc między moimi. Zachłannie zaczął mnie całować do utraty tchu, a swoje kolano delikatnie wbijał w moje krocze. Oderwałem się od niege, aby zaczerpnąć trochę powietrza, lecz on nie miał zamiaru powrócić do poprzedniej czynności, tylko brutalnie zaatakował moją szyję i obojczyk. Swoimi długimi palcami zwinnie odpiął moją koszulę, która wylądowała poza kocem. Jego usta zjechały w dół pieszcząc moje podbrzusze, lecz po chwili jego twarz znajdowała się na przeciw mojej, patrząc w moje oczy rozpiął mi spodnie, które po chwili zostały kompletnie zdjęte. Powrócił do namiętnego całowania moim stęsknionych warg na co cicho zamruczałem. Zjechałem dłońmi wzdłuż  jego ciała i rozpiąłem jego spodnie o podjąłem próbę ich ściągnięcia.
- eh.. Zayn.. pomóż, zdejmij.- wysapałem w jego usta. Chłopak szybko wykonał moje polecenie i powrócił do pocałunków. Przejechał ręką po moim kroczu na co cicho jęknąłem w jego usta. Nagle poczułem, że Zayn coś na mnie rozlał. Spojrzałem w dół, a od linii bokserek to szyi ciągnęła się linia bitej śmietany. Zaśmiałem się cicho i patrzyłem na poczynania mulata. Jego język dokładnie wszystko wyczyścił z mojego ciała dając mi przy tym wielką przyjemność. Zabrałem mu butelkę słodkości i wcisnąłem do jego ust i namiętnie go pocałowałem.
- Mniam.- Zamruczał mi do ucha. Postanowiliśmy dalej kontynuować zabawę z bitą śmietaną. Zayn rozprowadził słodki płyn na moich bokserkach, a dokładniej w miejscu gdzie znajdował się mój członek, a następnie powolnie to zlizał. Jęknąłem donośnie i pociągnąłem chłopaka do górę, aby ponownie wpić się w jego wargi, lecz nie trwało to zbyt długo, ponieważ Zayn zahaczył palce o końce mojej bielizny i je najzwyczajniej zdjął z moich pośladków. Jego ręka zacisnęła się na moim członku i powoli zaczęła poruszać. Mój oddech stał się nieregularny i głośniejszy. Trwało to pewien czas, a ja byłem już na granicy i chciałem to inny sposób to zakończyć.
- Zayn...eh...chce...e...poczu...uć ciebie.- Wysapałem, a mój chłopak zaprzestał czynności, spojrzał na mnie zamglonymi od pożądania oczami i zdjął swoje bokserki. Położył się na mnie i pocałował w usta, pieszcząc językiem moje podniebienie. Przeniósł się na szyję i pozostał na niej dopóki nie zauważył czerwonego śladu. Dłońmi rozchylił moje nogi i patrząc mi prosto w oczy zaczął we mnie wchodzić. Zacisnąłem oczy i wydałem jęk bólu, a Zayn na chwilę się zatrzymał. Odczekał aż się rozluźniłem i powrócił do wcześniejszej czynności. Zaczął delikatnie się poruszać, a z czasem zaczęło mi to sprawiać wielką przyjemność. Chłopak widząc zadowolenie na mojej twarzy przyspieszył ruch bioder, a nasze jęki z każdą minutą nabierały na sile, a podczas szczytowaliśmy krzyczeliśmy nasze imiona. Zayn opadł na kocu obok mnie szybko oddychając. Splotłem nasze palce i odwróciłem głowę w jego stronę. Napotkałem wzrok chłopaka i delikatnie się uśmiechnąłem.
- Niall, to był mój najlepszy sex w życiu. Kocham cię.- Pocałowałem jego usta i wróciłem na swoje miejsce.
- Też cię kocham, ale cały się lepie od tej bitej śmietany.- Usłyszałem perlisty śmiech mulata.
- A co powiesz na małą kąpiel? - Spojrzałem na biegnącego w stronę wody chłopaka i podążyłem za nim. Woda była chłodna i dała ukojenie mojemu rozpalonemu ciału. Obmyłem się dokładnie i wróciłem z Zayn'em na koc. Postanowiliśmy już wracać, więc ubraliśmy się oraz zebraliśmy wszystkie nasze rzeczy i wróciliśmy do hotelu w radosnym nastroju. W pokoju od razu położyliśmy się do łóżka i szybko zasnęliśmy w siebie wtuleni.
____________________________
Tak, wiem... KRÓTKI! Ale chciałam dodać coś, ponieważ było już 10 komentarzy, za które dziękuje :) 
Co do rozdziału? Ekhm... nie jestem dobra w pisaniu takich scen, ale cóż... :) W sumie ten rozdział opiera się tylko na zbliżeniu  Ziall'a. Mam nadzieję, że chociaż trochę się podoba i jeszcze raz przepraszam za to, że jest taki krótki.
Przepraszam za wszelkie błędy i literówki. 
W następnym rozdziale wszystko się wyjaśni co do związku Libby i Harry'ego :)
Tak jak poprzednio: 10 komentarzy-> nowy rozdział :)

18 maja 2012

Chapter 10

Jesteśmy już na Karaibach ponad tydzień i jest niesamowicie. Wczoraj Larra z Matt'em wrócili do Londynu, a Libby postanowiła zostać, ze względu na Harry'ego, z którym się niedawno zeszła. Teraz jest tak dobrze, spokojnie. Na twarzy Styles'a wreszcie jest szczery uśmiech, którego tak dawno nie mogliśmy ujrzeć. Co do Niall'a? To lepiej być nie mogło, jest wręcz idealnie. Jedyny problem to taki, że nie potrafię już się przy nim powstrzymywać. Gdy go tylko ujrzę mam ochotę się na niego rzucić jak napalony nastolatek. Zawsze gdy coś zaczynamy to nagle któryś z chłopaków nam przeszkadza. Wcześniej wystarczał mi pocałunek, ewentualnie pieszczoty szyi, teraz ewidentnie odczuwam potrzebę bliskości z drugą osobą, ponieważ nie przeczę, że uwielbiam cielesne doznania. Porównałem również związek z Niall'em, a z moimi wcześniejszymi dziewczynami. Były podobne tylko, że teraz czuję, że naprawdę oddał bym wszystko za tego słodkiego irlanczyka.
-Niall...- Swoje błekitne oczy przeniósł z ekranu laptopa na mnie i czarująco się uśmiechnął na znak, że mnie słucha.- Tak pomyślałem, że w sumie nigdy nie wyszliśmy tak razem, ekhm no razem.
- Masz na myśli randkę?
- No właśnie o to mi chodziło. Może byśmy się gdzieś wybrali dzisiaj wieczorem? Jesli oczywiście chcesz.- Spojrzałem  wyczekująco i delikatnie zagryzłem wargę w obawie, że odmówi. Odłożył urządzenie na szafkę i usiadł na mnie okrakiem delikatnie całując moje usta.
- Oczywicie, że tak.- Powrócił do poprzedniej czynności tylko, że tym razem zdecydowanie wpił się w moje wargi. Przejechałem językiem po jego dolnej wardze, a on rozchylił usta, pozwalając mi pogłębić pocałunek. Nasze języki walczyły o dominację co jakiś czas ssąc wargę partnera. Przycisnąłem go bliżej do siebie, on odczytując moje intencje przylgnął do granic możliwości. Idealnie czułem jędrne pośladki na swoim członku i cicho jęknąłem w jego usta. Przeniósł pocałunki na moją szyję, co przypieczętował dorodną malinką. Obróciłem nas o 180 stopni oraz kładąc się na nim. Oblizał usta i niewinnie się uśmiechnął. Pocałowałem jego usta, które były czerwone od wcześniejszych pieszczot. Zdjąłem jego szarą koszulke i zjechałem wargami na jego szyję, a następnie klatę. Wplótł dłonie w moje włosy i cicho jęknął.
-Zayn pocałuj mnie.- Wykonałem jego polecenie i juz po chwili byliśmy zatraceni w sobie. Jego ciepłe ręce zaczęły rozpinać moją kraciastą koszulę, które podzieliła los koszulki Niall'a. 
- Boże! Czy ja zawsze muszę wchodzić do waszego pokoju, gdy robicie nieprzyzwoite rzeczy?- Usłyszeliśmy płaczliwy ton Louisa. Jęknąłem i zszedłem z chłopaka podnosząc moją górną część ubrania. Wzrok nieproszonego gościa spoczął na moich spodniach i delikatnie uśmiechnął się pod nosem. Podążyłem za jego wzrokiem i zauważyłem wypukłość. 
- Louis, założę się, że podczas czułości z Eleanor również ci staje!- Chłopak uniósł dłonie w geście obronny i wychodząc z pokoju powiedział, że czekają na nas w hotelowej restauracji. Gdy zostaliśmy sami w pokoju zerknąłem na Niall'a, który z rumianymi policzkami wpatrywał się w poduszkę przyciśniętą do swoje krocza. Uśmiechnąłem się na ten widok i zabrałem ją poczym pocałowałem zachłannie, co odwzajemnił od razu.
- Kocham cię.- szepnąłem mu na ucho.- A teraz chodźmy, bo z pewnością umierasz z głodu.
- Jasne, że tak, ale ekhm... zaczekajmy chwilę.- Spojrzał wymownie na swoje krocze. Zaśmiałem się i podszedłem do lustra w celu poprawienia włosów. Niall podniósł swoją koszulkę, którą wsunął na swoje ciało, a ja w lustrze dobrze widziałem uśmiech, który błąkał się na jego ustach.
- Też cię kocham Zayn.- Odwróciłem się w jego stronę i cmoknąłem ustami.
- To koniczynko, dzisiaj o 20 idziemy na randkę. Ja zapraszam.- Blondyn podszedł do mnie i delikatnie pocałował w usta. Gdy emocje opadły dołączyliśmy do reszty z uśmiechami na twarzy. Posiłek minął nam w miłej atmosferze i postanowiliśmy udać się na plaże, bo dziewczyny stwierdziły, że są zajasne i takie nie mogą wrócić z wakacji, ponieważ to wstyd. Nie rozumiem ich, a co najlepsze, Niall stwierdził, że również musi poleżeć na słonku, bo przy mnie wygląda jak biała ściana. Na plaży jak zwykle było mnustwo ludzi. Czasami podchodziły do nas dziewczyny i byłem bardzo zazdrosny jak któraś z nich flirtowała z moim chłopakiem. Gdy zdarza się taka sytuacja u Liam'a, Danielle od razu wkracza do akcji i delikatnie daje im do zrozumienie, że jest zajęty poprzez pocałunek lub po prostu zwykły uścisk. Ja niestety nie mogłem tak zrobić, ponieważ na razie mamy być tajemnicą. Gdy rozłożyliśmy się na piasku dziewczyny z Niall'em nasmarowali się olejkami i smażyli na słońcu.
- Kochanie, chodź do wody.- Zamruczałem mu do ucha.
- Nie Zayn. Słońce jest teraz idealne.
- Ale lubię cię takiego białaska!- Poklepałem go po umięśnionym brzuchu, co może wydać się niemożliwe, patrząc na jedzenie jakie ta mała istota pochłania.- Idę się przejść, niedługo przyjdę.- Niall usiadł na kocu i spojrzał na mnie lekko mrużąc oczy, aby uchronić je przed promieniami słonecznymi.
- Sam? Może dołączę do ciebie?- Zaproponował, lecz mu odmówiłem, ponieważ po prostu chciałem obmyślić plan naszej randki. Ruszyłem brzegiem w stronę gdzie zanjdowało się mniej ludzi. Woda delikatnie moczyła mi stopy, a ja nie zauważyłem kiedy znalazłem się sam na plaży, gdy rozejrzałem się do okoła i nie widziałem żywej duszy. Było tu bardzo ładnie i spokojnie. Na brzegu stały skały delikatnie porośnięte mchem. Uznałem, że to będzie idealne miejsce na zrobienie pikniku jako randka. Nic wielkiego, ale przynajmniej nikt nie zabroni nam czułości. Po 2 godzinach wróciłem do przyjaciół, ale zastałam jedynie Niall'a i Libby.
- Zayn! Wreszcie wróciłeś! Nie mogłeś zabrać telefonu? Myślałem, że coś ci się stało.-
- Kochanie, spokojnie. Jestem cały i żywy, a gdzie reszta?- spojrzałem na nich.
- Poszli do wody, ale wypadło na mnie , aby popilnować tego oto chłopaka. Myśleliśmy, że oszaleje.- Zaśmiała się cicho, a Niall spojrzał na nią groźnie na co Li wybuchnęła głośnym śmiechem. Po pewnym czasie wszyscy dołączyli do nas i postanowiliśmy wrócić do hotelu. Gdy dotarliśmy do celu było po 18, więc kazałem Niall'owi zacząć się przygotowywać, a ja postanowiłem w tym czasie iść do restauracji hotelowej, aby zapytać się czy jest możliwość przyrządzenia jedzenia. Personel zgodził się, więc poprosiłem o jakąś sałatkę, kanapki, ciasto, truskawki i bitą śmietanę, ponieważ Niall uwielbia to połączenie, oraz aby było białe wino. Gdy wszystko było ustalone, zapłąciłem pokaźną sumę i zakomunikowałem, że przyjdę odebrać koszyk o godzinie 20. Gdy wróciłem do pokoju, mój chłopak rozmawiał przez telefon z mamą, więc poprosiłem, aby ją pozdrowił i poszedłem wziąć prysznic. Ciepła woda rozeszła się po moim zmęczonym ciele delikatnie rozluźniając. Zmyłem wszystkie preparaty jakie znajowały się na mojej głowie i wyszedłem z kabiny. Usiadłem na wannie, która nie była przez nas wcale używana, chociaż może kiedyś weźmiemy wspólną kąpiel? Schowałem głowę w ręce i zacząłem głęboko oddychać. A co jeśli nie spodoba mu się mój pomysł i mnie zostawi? Zaczęły mnie nurtować głupie pytania, chociaż jestem pewny, że mój chłopak uwielbia takie rzeczy, ponieważ jest to związane z jedzienie. Gdy trochę się uspokoiłem podszedłem do lustra, które przetałem dłonią, bo było zaparowane. Wysuszyłem włosy, które następnie ułożyłem w taki sam sposób jak zawsze, ponieważ nie miałem czasu z kombinowaniem. Owinąłem się ręcznikiem w pasie i wszedłem do pokoju. Niall uśmiechnął się pod nosem i gdy wyciągałem z walizki czarną koszulkę ten podszedł do mnie od tyłu i zaczął obdarowywać moje plecy pocałunkami, które już kompletnie mnie rozluźniły. Jego dłoń sięgnęła to mojego ręcznika, który chciał zsunął.
- Jak wrócimy, bo już powinniśmy wyjść.- Odwróciłem się do niego przodem i przelotnie całując w usta założyłem ubranie. Niall wyglądał niesamowicie w białej koszuli z rękawkiem 3/4, która idealnie komponowała się z jego opalonym ciałem, a do tego ciemno jeansowe rurki i białe vans'y. Wziąłem koc i wyszliśmy z pokoju, a ja jeszcze wstąpiłem po koszyk z jedzeniem.
- Będzie piknik?- Zapytał zaciekawiony chłopak.
- No taki miałem plan, ale jeśli ci nie pasuje to możemy zrobić coś innego.
- Jest jak najbardziej okej. Daj wezmę koc.- Ruszyliśmy wzdłuż plaży ze splecionymi dłońmi.
_________________________-
Tadam! Nowy rozdział, taki trochę krótki, ale za to następny pojawi się naprawdę szybko, w którym będzie opisana ich randka :D Mam nadzieję, że się Wam podoba i liczę na szczerą opnie :)

Znowu będę straszna i postawię limit zmniejszony do 10 komentarzy :) Liczę, że szybko dodacie :)

11 maja 2012

Chapter 9

Proszę jeśli czytasz skomentuj. To naprawdę zachęca do dalszego pisania  :)
 ..................................................
- Możesz przestać?- Warknąłem, kiedy Libby nuciła melodyjkę z windy
- Przepraszam, wpada w ucho,  nie sądzisz?- Spojrzałem na nią wrogim wzrokiem i się uciszyła. Włączyłem laptopa i zacząłem przeglądać najróżniejsze strony. W tym czasie Li się miotała po pokoju co chwilę coś wkładając do torby.
- Wybierasz się gdzieś?
- Idziemy gdzieś z dziewczynami coś zjeść, a może później na plaże? Sama nie wiem.- odpowiedziała nie przerywając czynności. Wzruszyłem ramionami i odłożyłem laptopa. Na razie wszystko było dobrze, nie miałem żadnych kłótni z Libby, czyli nasza umowa przebiega zgodnie z planem. Nie psujemy sobie nawzajem wakacji.
- Harry ja już wychodzę.- Uśmiechnąłem się na pożegnanie i poszedłem wziąć prysznic. Nie zajęło mi to wiele czasu, wiec po 15 minutach siedziałem znowu na hotelowym łóżku i zastanawiałem się w jaki sposób zapełnić nudę. Postanowiłem zadzwonić do chłopaków, czy nie wpadliby do mojego pokoju. Zadzwoniłem do każdego po kolei i po chwili siedziałem z Louis'em, Zayn'em i Niall'em. Liam postanowił pójść spać, a Matt poszedł do hotelowej siłowni.
- No Harry, jak się mieszka z Libby? Dużo się kłócicie?- Lou poklepał mnie po plecach.
- Powiem wam, że jest bardzo dobrze. Zawarliśmy rozejm na czas wyjazdu, a później zdecydujemy co dalej. A więc moje kochane gołąbeczki jak w końcu ujawniliście się przed chłopakami?- spojrzałem na "Ziall'a", którzy siedzieli przytuleni.
- Wygadali się, że od ciebie wiedzą.- Mulat spojrzał na mnie wymownie, a ja zaśmiałem się nerwowo.
- Przepraszam. Niechcący to powiedziałem, ale mieli trzymać buzię na kłódkę.- Louis patrzył się w podłogę.
- No przepraszam. - Szepnął ze skruchą. Zaśmialiśmy się wszyscy i zrobiliśmy grupowy uścisk. Zleciało nam 2 godziny na rozmowie w sumie o niczym. Nagle do mojego pokoju wszedł cały spocony Matt.
- Dzwoniła Larra i powiedziała, żebyśmy dołączyli do nich na plaży.- Zgodziliśmy się na tę propozycję i umówiliśmy się za 15 minut przed hotelem. Wszyscy rozeszli się do swoich pokoi, a ja w spokoju mogłem się przyszykować. Poszedłem do nierozpakowanej jeszcze walizki i wyjąłem kąpielówki, które po chwili znajdowały się już na mnie. Wziąłem jeszcze ręcznik i byłem gotowy do wyjścia. Miałem jeszcze 5 minut wolnego, więc poszedłem do pokoju Louisa. Wszedłem bez pukania i na środku ujrzałem nagiego przyjaciela. Bez krępacji usiadłem na łóżku i czekałem, aż się ubierze. Nie raz widzieliśmy się nago, więc jestem przyzwyczajony do tego widoku.
- Dobra możemy iść.- Podszedłem do Lou i wyszliśmy na hol. Przy windzie stał Liam z Matt'em i wspólnie ruszyliśmy na dół, gdzie również czekał Zayn z blondynem. Na plaży było bardzo dużo ludzi i nie mogliśmy znaleźć nigdzie dziewczyn, więc zadzwoniliśmy do Danielle, która po nas przyszła. Przywitaliśmy się ze wszystkimi i rozłożyliśmy się obok nich. Jedyne wolne miejsce dla mnie było obok Libby.
- Może pójdziemy popływać?- Zaproponowała Eleanor. Wszyscy poszliśmy, lecz Lara została zważając na swój stan. Woda była chłodna, więc stopniowo przyzwyczajałem się do niej, chociaż Louis nagle skoczył mi na plecy co spowodowało, że znaleźliśmy się pod wodą.
- Zaraz cię zabije!- Zaczęliśmy się nawzajem topić i śmiać jednocześnie. Po pewnym czasie znudziła nam się ta zabawa i po prostu zaczęliśmy pływać. Niall z Zayn'em gdzieś na boku namiętnie się całowali nie zwracając uwagi na nikogo. Przecież mięli się ukrywać, a nie publicznie okazywać sobie uczucia. Podpłynąłem do niech i ściągnąłem mulatowi kąpielówki.
- Harry! Co ty robisz?- Zapytał śmiejąc się. Podciągnął spodenki i spojrzał na mnie.
- A nic. Tak tylko was trochę rozdzielam, ponieważ uważam, że to nie jest najlepsze miejsce na czułości.- Spojrzałem na nich znacząco.
- No wiemy! Ale ciężko się przy nim powstrzymać.- Zayn zrobił minę jak małe dziecko, które zabrało mu zabawkę.- Niall kiedyś się doigrasz! - Tym razem zwrócił się do swojego chłopaka. Blondyn zagryzł wargę i spojrzał przepraszająco.
- To ja wam nie przeszkadza.- Uśmiechnąłem się i wróciłem na plażę. Rozłożyłem się na kocyku i przymknąłem oczy. Słońce prażyło mnie w plecy, ale nie zwracałem na to najmniejszej uwagi, ponieważ bardzo chciało mi się spać. Gdy byłem bliski odpłynięcia do krainy morfeusza, nagle poczułem coś zimnego na plecach, aż podskoczyłem.
- Co ty robisz?- Zapytałem Libby, która była nachylona nade mną.
- Smaruje ci kremem plecy. Chyba nie chcesz się spiec. Zawsze źle reagowałeś na słońce, a teraz leż to ci to wsmaruję.- Wykonałem polecenie i grzecznie czekałem, aż wykona zadanie. Resztę ciała samodzielnie nabalsamowałem i z powrotem ułożyłem się w pozycji leżącej, a głowę odwróciłem w stronę przyjaciół.
- Jak chodziłyśmy z dziewczynami to dostałyśmy ulotkę, na której była informacja o jakiejś imprezie w pobliskim klubie. Może byśmy się wybrali?- Zaproponowała Danielle. Spodobał mi się ten pomysł, jak wszystkich, tylko Lara z Matt'em zostaną w pokoju. Po godzinie wróciliśmy do hotelu. Wziąłem prysznic, ponieważ czułęm się nieświeży po dniu spędzonym na piasku.
- Harry zamawiam jakieś jedzenie, chcesz?- Krzyknęła Li, więc wyłączyłem na chwilę strumień wody, aby lepiej się z nią porozumieć.
- Weź mi coś, zdaję się na ciebie.- Odpowiedziałem i wróciłem do mycia. Gdy stanąłem przed lustrem zauważyłem delikatnie zaczerwieniona barki.
- Libby mogłabyś mi nasmarować plecy?- Zapytałem dziewczyny gdy wyszedłem z łazienki.
- Mówiłam, że tak będzie?- Wzięła krem z moich rąk i zaczęła po chwili go wcierać w moje ciało.
- Pamiętasz jak się spaliłeś gdy byliśmy na weekend u mojej cioci?- Na samo wspomnienie się skrzywiłem, a dziewczyna zaczęła się głośno śmiać.
- To było okropne. Nie mogłem założyć żadnej koszulki.- Libby wybuchła jeszcze większym śmiechem, ale przerwało jej stukanie do drzwi. Otworzyła je szeroko i wpuściła jakiegoś mężczyznę z naszym jedzeniem.
- Co to jest?- zapytałem jej. Spojrzała na nasz posiłem i się zamyśliła.
- Nie mam pojęcia, ale wygląda smacznie.- Włożyła pierwszy kęs do buzi i pokazała kciuki w górę na znak, że jest to z jadalne. Miała rację, ponieważ jedzenie było wyśmienite. Libby poinformowała, że idzie do Danielle, ponieważ będą się wspólnie przygotowywały do imprezy. Dobrze, że dziewczyny się dogadują i spędzają wspólnie czas. Jestem zadowolony na razie z dzisiejszego dnia, ponieważ Libby zachowuję się w stosunku do mnie normalnie, jakbyśmy nigdy nie byli w jakiś sposób pokłóceni. Zegarek wskazywał godzinę 17, a byliśmy umówieni dopiero na 20, więc miałem jeszcze sporo czasu. Położyłem się na łóżku i włączyłem laptopa. Na tej czynności zeszło mi 2 godziny. Stwierdziłem, że czas najwyższy się przyszykować. Wyjąłem z walizki granatowe rurki i białą koszulkę z krótkim rękawkiem. Ułożyłem włosy, delikatnie skropiłem się perfumami i byłem gotowy. Miałem jeszcze troszkę czasu, więc zacząłem się rozpakowywać. Większość półek była zajętych przez moją współlokatorkę, ale tyle mi wystarczyło. Liam wszedł do mojego pokoju, aby mnie poinformować, że wszyscy na mnie czekają. Trochę się zasiedziałem. Wyszedłem razem z przyjacielem na korytarz. Gdy zobaczyłem Libby wstrzymałem oddech. Wyglądała niesamowicie...kusząco. Sukienka, która ledwo zakrywała jej pośladki i głęboki dekolt, który przyciągał wzrok. W oddali dało się usłyszeć głośną muzykę. Doszliśmy do bardzo ładnego klubu. W środku było bardzo nastrojowo. Znaleźliśmy wolny stolik w rogu i zamówiliśmy nam drinki. Czas upływał w przyjemnej atmosferze. Po pewnym czasie Danielle poszła tańczyć z Liam'em, a Louis również ruszył na parkiet ze swoją partnerką, a Niall z Zayn'em gdzieś zniknęli. Rozmowa z Libby upłynęłam nam szybko podczas której wypiliśmy dodatkowo kilka drinków. Poszliśmy na parkiet, na którym znajdowało się bardzo dużo ludzi, którzy co chwilę wpadli na siebie. W pewnym momencie zostałem przyciśnięty do Li.  Muzyka była szybka, więc ruszaliśmy się w jej rytm delikatnie ocierając się o siebie. Położyłem dłonie na jej plecach i lekko przyciągnąłem do siebie. Złączeni byliśmy całym ciałem. Zarzuciła ręce na moją szyję i ruszała biodrami w rytm piosenki. Gdyby nie wypiła prawdopodobnie nie zdecydowałaby się nawet ze mną zatańczyć.
- Wyglądasz nieziemsko.- Szepnąłem jej na ucho. Zaczerwieniła się i spuściła głowę w dół.
- Dziękuję, ty również.- Uśmiechnąłem się pod nosem, a rękami zjechałem na jej pośladki i przycisnąłem do granic możliwości. Gdy muzyka zmieniła się na wolniejszą wróciliśmy na wcześniejsze miejsce.
- Może napijemy się jeszcze?– Usłyszałem ze strony Libby. Uśmiechnęłam się na znak zgody i po niedługim czasie kelnerka przyniosła nasze zamówienie. Przysunąłem się w jej stronę, a rękę położyłem koło jej nogi. Uśmiechnęła się do mnie i stuknęła nasze kieliszki. Wypiliśmy trunek przy tym głośno śmiejąc się, nie wiadomo z czego. Moja ręka po pewnym czasie wylądowała na jej kolanie. Nie robiła sobie nic z tego i dalej śmiejąc się obgadywaliśmy parę kłócąca się naprzeciwko. On chciał ja pocałować, a ona od niego się odsuwała i tak w kółko. Nie mam  pojęcia czemu, ale to było zabawne. Swoją dłoń kierowałem coraz wyżej.
- Harry.- Zamruczała mi do ucha.
-Tak?- spojrzałem na nią zalotnie przysuwając swoją twarz. Mmm... Jakie ma pełne usta, które zbliżają się w moją stronę. Nagle jej telefon zadzwonił. Na jej wyświetlaczu widniał numer jej ojca. Odrzuciła połączenia i kazała kelnerce przynieść jeszcze raz to samo.
- To co wracamy?- Nagle przy naszym stoliku  znaleźli się wszyscy. Jak na komendę wstaliśmy od stołu i ruszyliśmy do wyjścia. Dopiero teraz poczułem jak mi się w głowie kręci. Libby nie była lepsza. Cały czas się śmialiśmy.
- Czy wy jesteście pijani?- Danielle złapała Liama za rękę, bacznie nam się przyglądając.
- Nie.- Powiedzieliśmy równocześnie z powagą, co wywołało u nas jeszcze większy śmiech.
- No coś piliśmy. Was nie było to co mieliśmy robić? A tak w ogóle to nie jesteśmy pijani.- Zwróciłem się do dziewczyny
- Mogliście tańczyć?- Pf...przy niej nie da się tego robić, bo od razu mam ochotę się na nią rzucić
- Robiliśmy to, ale znudziło nam się. - W tym momencie Libby potknęła się, lecz w ostatniej chwili ją złapałem i przez całą drogę nie puściłem. Do hotelu wróciliśmy wszyscy uśmiechnięci. Wjechaliśmy na nasze piętro i od razu się rozeszliśmy do własnych pokoi. Libby położyła się na łóżku i przymknęła oczy.
- Ale jestem zmęczona. Nogi mi odpadają.- Zdjęła szpilki i rzuciła w kąt. Przebrała się w bluzkę i szorty i weszła pod kołdrę. Poszedłem w jej ślady i zdjąłem niewygodne ubrania i zostałem w bokserkach. Zgasiłem światło i położyłem się obok niej. Cisza, która nasz otaczała była przytłaczająca. Słyszałem cichy oddech i spojrzałem w tamtą stronę. Dziewczyna leżała do mnie tyłem, widziałem w ciemności zmysłowe kształty jej ciała, czułem bliskość, zapach. Tak strasznie za nią tęskniłem, a to, że leżała obok mnie wcale mi nie pomagało. Czułem narastające podniecenie, wiedziałem że nie powinienem, a jednak nie mogłem się powstrzymać. Delikatnie położyłem rękę na jej biodrze, ona gwałtownie się odwróciła. Chciałem się wycofać, ale w jej błyszczących oczach dostrzegłem pożądanie. Zdecydowanie przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem jednocześnie przesuwając ją pod siebie. Zarzuciła mi ręce na plecy i oddała pocałunek. Ściągnąłem jej koszulkę i zacząłem kierować się niżej poprzez szyję do piersi, które pieściłem czując, że ogarnia mnie jeszcze większe podniecenie. Rękami jeździłem po brzuchu, talii i udach. Zahaczyłem palcami o jej szorty, które po chwili wraz z bielizną leżały na podłodze. Libby obróciła nas o 180 stopni i usiadła na moich biodrach. Pocałowała mnie namiętnie i również zdjęła moją jedyną garderobę w postaci bokserek. Ponownie znalazła się pode mną. Spojrzałem w jej oczy, dałem jej jeszcze czas, aby się wycofała, chwilę zastanowiła. Nie chcę, żeby jutro miała do mnie pretensje. Dziewczyna przyciągnęła mnie do siebie i pocałowała. Byłem pewny, że właśnie tego teraz pragnie. Zdecydowanie wszedłem w nią, a ona jęknęła z podniecenia. Szeptałem jej do ucha jaka jest piękna i jak bardzo ją kocham. Przyśpieszałem tępa, a po pewnym czasie poczułem jak jej plecy wyginają się w łuku, a oczy zachodzą mgłą. Teraz nie hamowała się i głośno jęczała. Chwilę potem ja również doznałem spełnienia, oboje ciężko dysząc opadliśmy na łóżko przytuleni do siebie.
- Libby...nawet nie wyobrażasz sobie jak cię kocham.- Wyszeptałem.- Bez ciebie świat dla mnie nic nie znaczy, więc pokochaj mnie ponownie.- Ona milczała, tylko po jej policzku łza cicho spływała.
- Kotku, nadal kocham.- Ponownie mnie pocałowała i mocno wtuliła w mój tors.
- Obiecaj, że chociaż spróbujemy.- Oderwałem się od niej, aby spojrzeć w jej błyszczące oczy.
- Obiecuje.- Tyle mu wystarczyło, aby stał się najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
..................................................
Nie mogę uwierzyć, że udało mi się skończyć ten rozdział! pisze go od kilku dni. Miałam pomysł, wszystko, ale jakoś nie potrafiłam tego ubrać w odpowiednie słowa. Z rozdziału nie jestem zadowolona. Uważam, że to jest mój najgorszy.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam z tą końcówką. Nadal nie jestem do tego przekonana. Dziękuje mojej kochanej Guni, <młahahaha> że zgodziła się i pomogła napisać ostatnią scenę. Pf... pomogła! Prawie wszystko napisała... Ale musiałam wtrącić oczywiście swoje 3 grosze ^^
Dziękuje bardzo za komentarze. Nie ma ich wiele, ale jestem wdzięczna.  

Proszę jeśli czytasz skomentuj. To naprawdę zachęca do dalszego pisania  :)