13 sierpnia 2012

Chapter 17

*Libby

Nie mam pojęcia czy dobrze zrobiłam odtrącając Harry'ego, ale miałam swój powód. Wiem, że moje zachowanie mogło wydawać się dziwne, a nawet dziecinne, ale nie jestem wytrzymała psychicznie jeśli chodzi o słowa fanów mojego chłopaka. Na stronach plotkarskich pojawiły się nasze wspólne zdjęcia i już poleciały komentarze na mój temat. Że jestem taka, owaka... Większość karze mi się odczepić od Hazzy bo pożałuję i pewnie jestem z nim dla sławy lub/i pieniędzy, a on ze mną z litości. Powinnam wyjaśnić chłopakowi moje wczorajsze zachowanie, bo przyznam, że byłam nie w porządku, że tak się zachowałam wobec niego. Postanowiłam zadzwonić po spotkaniu z ojcem. Tak! Dzisiaj udała mu się ze mną spotkać. Cóż za zaszczyt. Aktualnie szykowałam się na spotkanie z nim, które było umówione na godzinę 13. Ubrałam się w zwiewną sukienkę przed kolano i czarne koturny i byłam gotowa do wyjścia, ale miała trochę czasu, więc pobawiłam się chwilę z Chrisem. Ten maluch był taki słodki i taki malutki, że aż strach trzymać go w rękach, bo wydawał się taki kruchy. Czas z tym chłopcem leciał tak szybko, że nim się obejrzałam, a już musiałam wychodzić. Na umówione miejsce dotarłam punktualnie i zajęłam stolik pod oknem i spokojnie czekałam na ojca. Oczywiście się spóźnił za co nie miał zamiaru przeprosić i dosiadł się do stolika.
- Witaj ojcze.- Zaczęłam oficjalnie, jak zostałam nauczona i spojrzałam niepewnie w jego stronę.
- Dzień dobry. Zamówiłaś już coś?- Otworzył kartę dań i spojrzał na mnie.
- Jeszcze nie, czekałam aż przybędziesz.- Po chwili przyszła kelnerka, której złożyliśmy zamówienie i zaczęliśmy swobodną rozmowę. Taaa jasne...swobodną.
- Co się dzieje w twoim życiu ostatnio?- Zwrócił się do mnie, a ja delikatnie się uśmiechnęłam, czego oczywiście nie odwzajemnił.
- Ostatnio Larra urodziła synka, który jest bardzo słodki ekhm.. to znaczy no właśnie. Nie wiem czy słyszałeś, ale spotykam się z Harrym Styles'em od pewnego czasu.- Podniósł na mnie wzrok i się spiął.
- Ten młodzieniec przez którego zachorowałaś?- Zapytał beznamiętnie.
- Em... no tak, ale już jest wszystko dobrze i byłam ze znajomymi na Karaibach niedawno.
- Nie podoba mi się, że spotykasz się z tym chłopcem. Z nim są same problemy dziecko.
- Teraz jest inaczej. Terapie zakończyłam, mam Harry'ego, przyjaciół, a teraz jeszcze mały Chris. Dobrze mi się układa w życiu, a jak u ciebie?- Kelnerka postawiła przed nami zamówione dania i w ciszy zaczęliśmy konsumować posiłek. Przerwał nam dzwoniący telefon ojca, który odebrał od razu bez głupiego "przepraszam".
- Wybacz mi, ale muszę już wrócić do pracy. Przesłałem ci wczoraj na konto pieniądze, jeśli będziesz potrzebowała więcej po prostu zadzwoń. No to trzymaj się, do zobaczenia.- Uśmiechnęłam się sztucznie i samotnie skończyłam posiłek. To było do przewidzenia.

*Niall

- Niall do cholery oddaj mi telefon!- Zayn cały zdenerwowany chodził po pokoju, ale nic sobie z tego nie robiłem.
- Znajdź sobie sam!- Wystawiłem mu język i rozsiadłem się na kanapie.- Zimno kochanie.- Powiedziałem cicho, ale w taki sposób, że mnie usłyszał.
- Niall, nie jesteśmy dziećmi i nie będziemy się bawili w tą grę.- Spojrzał na mnie z politowaniem, a ja mruknąłem ciepło gdy zbliżał się w stronę kanapy. 
- A teraz?- Spytał robiąc krok w moją stronę. 
- Cieplej.- Uśmiechnąłem się, a jego kroki zbliżały się niebezpieczni mojej skromnej osoby.
- Gorąco.- Mruknąłem gdy stał na przeciwko mnie. Wstałem i podszedłem do schodów bacznie obserwując Zayn'a.
- Lodowato.- Zaśmiałem się, gdy chłopak stał skołowany w miejscu.
- Ty Irlandzka gnido! Oddawaj ten telefon!- Ruszył biegiem w moją stronę, a ja zacząłem się wspinać po schodać, lecz z moją koordynacją nie jest najlepiej, więc po chwili leżałem plackiem. Odwróciłem się na plecy, aby ocenić położenie Zayna, który jak się okazało stał dokładnie przede mną.
- Gorąco?- Powiedziałem z niewinnym uśmiechem i zacząłem powoli podnosić się aby uciec, lecz on przygwoździł mnie swoim ciałem do schodów.
- Wrzątek!- Pisnąłem gdy zaczął macać mnie po tylnych kieszeniach. Wydostał swoją zdobycz i pocałował moje usta, delikatnie napierając na mnie biodrami, a mały Niall wiedział do czego to zmierza i zaczął budzić się do życia. Nasze języki rozpoczęły bitwę o dominację, a jego przyrodzenie równomiernie ocierało się o moje.
- Eh... Zayn.- Jęknąłem, gdy jego usta przeniosły się na moją szyję, a biodra nie zaprzestały ruchu.
- No chyba sobie żartujecie!- Oderwaliśmy się od siebie szybko i spojrzeliśmy w stronę drzwi, gdzie stała Danielle z Liam'em. Wstaliśmy pospiesznie ze schodów i zeszliśmy na dół, aby się przywitać.
- Chyba nie mieliście zamiaru się pieprzyć na schodach?- Spojrzał na nas niepewnie Liam. 
- Jasne, że nie- Zaśmiałem się nerwowo. Zayn przywitał się z nimi, ale gdy podszedłem do Liam'a ten nieznacznie się odsunął.
- Niall nie jestem pewny czy chce się przywitać z facetem, który ma wzwód.- Spojrzałem na swoje krocze i delikatnie się zarumieniłem. 
- A Zayn'em się przywitałeś.- Tupnąłem nogą.
- Bo on nie namiociku w spodniach.- Spojrzałem w jego dolne partie i rzeczywiście nie było nic widać, bo miał luźne spodnie.
- Liam jestem przekonany, że mu stoi.- Podszedłem do niego pewnie i złapałem za krosze, na co mój chłopak jęknął.- No stoi! Mówiłem.- Uśmiechnąłem się w stronę Zayn'a- Chodź kochanie na górę
i załatwimy problem.- Pociągnąłem go za rękę w stronę pokoju.
- Jesteście straszni!- Usłyszałem jeszcze krzyk Liama, którym się wcale nie przejąłem, ponieważ Zayn zaczął mnie namiętnie całować i prowadzić w stronę ogromnego łóżka i nic się dla mnie nie liczyło oprócz napalonego mulata.

*Harry

Wszedłem niepewnie do pokoju Libby i usiadłem obok niej na łóżku. Ucieszyłem się gdy zadzwoniła do mnie prosząc o spotkanie. Mam nadzieję, że wszystko sobie wyjaśnimy i będzie dobrze między nami.
- Harry ja nie wiem, czy możemy być razem.- Wyszeptała niepewnie.
- Co to znaczy? Dopiero się zeszliśmy. Li proszenie nie rób mi tego.- Spojrzalem na nią błagalnie.- Co zrobiłem źle?
- To nie twoja wina, po prostu ja nie dam rady. Te artykuły i ja nie chce tego robić.- Kucnąłem przed nią i uniosłem jej brodę, aby spojrzała na mnie.
- Jakie artykuły?
- No różne. Jest ich mnóstwo w internecie. Harry czy ja naprawdę niszczę waszą karierę?- Spojrzała na mnie pytającą, a w moich oczach można było zobaczyć zdziwienie i rozbawienie.
- Kochanie, nic nie niszczysz, tylko naprawiasz. Ty mi dajesz siły, a to wszystko to głupie plotki, które rozprzestrzeniają zazdrosne fanki. Eleanor i Danielle też to przeszły i w końcu im się to znudziło i przestały. To dopiero początek, później będzie lepiej. Nie wchodź najlepiej na takie strony i nie czytaj i przysięgam, że nic nie psujesz. Kocham cię, rozumiesz? Jesteś dla mnie cholernie ważna, proszę, nie zostawiaj mnie.- Spojrzała na mnie załzawionymi oczami i nachyliła się w moją stronę, składając subtelny pocałunek na moich spragnionych ustach.
- Już wszystko w porządku?- Kiwnęła głową i wytarłem delikatnie jej mokre policzki od słonych łez.
- A jak spotkanie z ojcem?.
- Daj spokój. Po 15 minutach wyszedł, bo musiał wracać do firmy, ale wiesz powiedział, że przelał mi pieniądze na konto i myślał, że będzie wszystko dobrze.- Prychnęła i położyła się na łóżku. 
- Harry?- Zwróciła głowę w moją stronę.
- Hmm?
-Przepraszam cię, że wczoraj tak się zachowałam i że w sumie zwątpiłam w nasz związek.- Uśmiechnąłem się i pocałowałem w policzek i położyłem obok niej. Ułożyła głowę na mojej klatce piersiowe i cicho wymruczała "kocham cię"
_______________________
Dawno, dawno, dawno temu pisałam! Przepraszam bardzo! Ale jakoś wyszło, że gdy wróciłam już z wakacji to jakoś nie mogłam się zabrać za ten rozdział, ponieważ zaczęłam pracować nad nowym blogiem. Napisałam dopiero prolog i pierwszy rozdział, ale zacznę publikować jak będę miała więcej napisanego. Również jestem w trakcie pisania mojego pierwszego one shota! Ale zanim to opublikuje to minie sporo czasu.
Przepraszam, że ten rozdział jest tak beznadziejny i krótki :( 
Tak oto ja! Pod nowym pseudonimem - CherryBreath, bo Krzemyk jakoś mi nie pasował i coś dziwnego, ale jednak założyła twittera!--> klik  Follow me- I follow back :) 
Mam nadzieję, że jeszcze ktoś tu jest, a jak nie to się nie dziwię. Zawaliłam! Przepraszam jeszcze raz xx