17 czerwca 2012

Chapter 14

Libby

Delikatnie rozchyliłam powieki, aby uchronić je przed promieniami słonecznymi tego ranka, może to złe stwierdzenie, ponieważ zegar wskazywał godzinę 12. Wyciągnęłam powoli rękę spod głowy Harry'ego i po cichu wyszłam do łazienki po drodze zabierając czyste ubrania. Odświeżyłam się i zeszłam na dół w celu zrobienia sobie śniadania. Na kanapie leżał Matt z lekko rozchylonymi ustami i koszulką podwiniętą do połowy. Zaśmiałam się na ten widok i po cichu, aby nie zbudzić przyjaciela weszłam do kuchni. Po kilku minutowym zastanowieniu się nad wielowartościowym posiłku zdecydowałam się na mleko z płatkami. W dolnej pułki wyjęłam głęboki talerz, który wyślizgnął mi się z dłoni i narobił wielki hałas, tłukąc się na podłodze. Zaczęłam szybko zbierać odłamki szkła z nadzieją, że chłopcy się nie zbudzili.
- Libby!- Usłyszałam krzyk Matt'a, który stał oparty o framugę drzwi.- Czemu zachowujesz się tak głośno. Nie mieszkasz sama.- Jęknął i złapał się za głowę. Podeszłam do szafki koło kuchenki i wyjęłam pudełko z aspiryną i podałam przyjacielowi i powróciłam do sprzątania, lecz od razu skaleczyłam się w palca. Krew popłynęła wzdłuż mojego nadgarstka i cicho syknęłam. Odkręciłam wodę i dokładnie obmyłam palec, następnie użyłam wody utlenionej i przykleiłam plaster.
- Co się tu dzieje.- Dobiegł mnie głos Harry'ego. No pięknie wszystkich pobudziłam. Podeszłam do niego i delikatnie pocałowałam jego spierzchnięte usta.
- Co ja tak w ogóle tu robię?- Mogłam się spodziewać takiego pytania.- Kucnęłam nad szkłem, aby dokończyć sprzątanie.
- Wróciłeś razem z Matt'em, aby kontynuować picie, ale na wasze szczęście mnie obudziliście i teraz jakoś funkcjonujecie.- Harry wziął ze stołu tabletkę i szybko ją popił duża ilością wody.
- A co do ciebie kochanie.- Wskazałam palcem na Stylesa.- Ostatni raz cię myję o 3 w nocy i pilnuję, abyś nie udusił się własnymi wymiocinami.- Chłopak skrzywił się, lecz po chwili na jego twarzy pojawił się zawadiacki uśmiech.
- Myłaś mnie? Wykorzystałaś sytuację, w której samodzielnie nie mogłem wykonać podstawowych czynności i po prostu pod prysznicem mnie wymacałaś? To podchodzi pod gwałt droga Libby.
- Tak stawiasz sprawę?! Nie będzie dzisiaj seksu.- Odwróciłam się do niego plecami i uśmiechnęłam triumfalnie.
- Ale Lib...
- Tydzień bez seksu.- Przerwałam mu.
-Co?! No kochanie- Jęknął błagalnie.
- Dwa tygodnie.
- Chyba sobie żartujesz, że...
- Dalej się sprzeczasz? Chcesz trzy tygodnie?- Spytałam, a on opadł na krzesło i schował głowę w rękach.
- Hohoho, stary współczuję!- Matt poklepał mojego chłopaka po plecach.
- A ty co się tak cieszysz? Ty nie będziesz mógł tego robić z Larra od 4 do 6 tygodni.- Na moje słowa mina mu zrzedła.
- Co?!- krzyknął chłopak i wstał od stołu, a do moich uszu doszedł melodyjny śmiech loczka. Wyszłam z kuchni i poszłam do swojego pokoju, aby chwilę się zdrzemnąć, ponieważ ta noc nie należała do najspokojniejszych. Położyłam się na lewym boku i zamknęła zmęczone powieki, lecz po chwili koło mnie położył się Harry i delikatnie zaczął muskać moją szyję.
- Kochanie, ty sobie żartowałaś z tym zakazem seksu? Bo jak sobie pomyślałem, że nie dotknę cię przez dwa tygodnie to zacząłem już odczuwać brak tego zbliżenia, więc sobie wyobraziłem ciebie naga pod moim ciałem i...- Cicho sapnął nad moim uchem i przycisnął swoje biodra do moich pośladków lekko nimi poruszając.Czułam delikatnie wybrzuszenie w jego bokserkach i stłumiłam w sobie jęk, aby Harry nie miał pojęcia jak na mnie działa.
- Harry, ja mówiłam poważnie. Czy ty naprawdę jesteś taki niewyżyty seksualnie, że nie wytrzymasz?
- Pf... jasne, że wytrzymam!- Spojrzałam na niego kpiąco.- Zobaczysz, że wytrzymam przez dwa tygodnie. A całować się możemy?- Zamyśliłam się na chwilę jakby mu utrudnić życie, ale doszłam do wniosku, że i mi będzie z tym ciężko.
- Będziemy mogli, ale bez przesady. Żadnego macania, ocierania się i te sprawy. Pocałunek jedynie usta i policzek.- Harry przybliżył się do mnie i musnął moje usta, lecz oderwałam się od niego.
- Gdzie jest Matt?- Chłopak ponowił pocałunek, ale ponownie go odepchnęłam.
- Poszedł wziąć prysznic i jedzie do szpitala.
- Harry też powinnam tam być, zabiorę się z nim, a ty się prześpij i zobaczymy się wieczorem.- Wyszłam z pokoju, aby powiadomić o moim planie Matt'a.

* Niall

Zatrzymałem samochód przed niewielkim ceglanym domem i delikatnie szturchnąłem Zayn'a aby się zbudził. Powolnie otworzył powieki ukazując swoje przepiękne, ciemne oczy. Nachyliłem się nad nim i krótko pocałowałem  jego wargi na co chłopak uśmiechnął się leniwie.
- Gotowy?- Szepnął, a ja się spiąłem co brunet zauważył.
- Kochanie, jeśli chcesz możemy złożyć wizytę, bez żadnych nowości. Po prostu zwykłe odwiedziny.
- Nie, Zayn jak już jesteśmy to zróbmy to.- Widziałem jak na tym zależało chłopakowi i nie chciałem go teraz zawieść. Wysiedliśmy z samochodu wcześniej biorąc swoje bagaże i wolnym krokiem podeszliśmy do drzwi frontowych. Mulat naparł na klamkę, lecz one nie ustąpiły co oznaczało, że w domu nikogo nie było. Zayn z dna torby wygrzebał klucze i przekręcił zamek. Mimo, że byłem tutaj wiele razy, nigdy nie czułem się tak niepewnie. Z jego mamą miałem świetny kontakt. Zawsze powtarzała mi, że jestem dla niej jak drugi syn, co zawsze mnie niezmiernie cieszyło. Często zamiast spędzać czas z Zayn'em siedziałem z jego mamą w kuchni rozmawiając i jedząc. Była świetną kucharką. ( przy.aut. Tak Asiu i Ago kochanka ♥) W środku chłopak upewnił się, że nikogo nie ma i namiętnie, lecz krótko pocałował moje wargi, ale domagałem się więcej i przysunąłem go do siebie znacznie bliżej, a z mojego brzucha doszedł dźwięk.
- Horanowy brzuszek jest głodny.- Zayn zaśmiał się pod nosem i poszedł do kuchni w celu podania mi jakiegoś posiłku. Podreptałem za nim szybko i usiadłem na blacie kuchenny machając nogami. Mulat podszedł do mnie z chytrym uśmiechem, a w dłoni trzymał dorodną truskawkę. Zaśmiałem się sicho, gdy chłopak kawałek włożył do swoich ust i zblizył się do mnie. Nadgryzłem część owocu i pocałowałem jego usta. Rozchyliłem nogi, aby Zayn mógł przysunąć się bliżej mnie. Oplotłem nogami jego biodra i pogłębiłem pocałunek. Po pewnym czasie przeniósł pieszczotę na moją szyję , a ja odchyliłem głowę dając mu więcej pola do manewru. Jęknąłem cicho gdy zassał się na chwilę na moim obojczyku. Powrócił do całowania moich stęsknionych warg, ale nagle usłyszeliśmy hałas. Odwróciliśmy się w stronę dźwięku, lecz nagle zamarliśmy. Za nami stali rodzice Malika, a jego mama zasłoniła usta dłonią. Na podłodze leża siatka z zakupami, która prawdopodobnie wydała ten huk. Pospiesznie zeskoczyłem z blatu i poprawiłem bluzkę. Przywitałem się cichym dzień dobry i spojrzałem w podłogę.
- Za 5 minut widzimy się w salonie.- Usłyszeliśmy bezbarwny głos jego rodzicielki i zniknęliśmy w pokoju chłopaka.
- To nie tak miało wyglądać.- Jęknął Zayn siadając na łóżku i chowając głowę w rękach.
- Jej mina nie wróżyła nic dobrego.- Jęknąłem i usiadłem obok swojego chłopaka i mocno przytuliłem. Siedzieliśmy w ciszy przez 5 minut i postanowiliśmy zejść na dół.
- Pamiętaj, że zawszę będę cię kochał.- złapał mocno moją dłoń
- Zayn, mówisz jakbyśmy szli na wojnę i nie byli pewni czy przeżyjemy.- Zaśmiałem się cicho.
- Bo tak się czuję mój mały Irlandczyku.- Pocałował mnie szybko i zeszliśmy na dół. Przed salonem próbowałem wyswobodzić dłoń w obawie przed rodzicami, ale chłopak za nic nie chciał puścić. W salonie z grobowymi minami siedzieli rodzice chłopaka. Zajęliśmy wolne miejsca na przeciwko nich i w ciszy  podziwiałem strukturę moim spodni, które w tej chwili wydawały mi się bardzo interesujące.
- Zayn nie będę cię okłamywała mówiąc, że nie przeszkadza mi twoja orientacja. Hm... może to źle ujęłam. To nie chodzi o to, że mnie to obrzydza, bo wiesz, że jestem osobą tolerancyjną, lecz dobrze znasz naszą religię zdajesz sobie sprawę, że związek hom... taki jaki ty praktykujesz jest niedopuszczalny.- Głuchą ciszę zburzyła jego mama. Z każdym jej słowem chłopak coraz mocniej ściskał moją dłoń.
- Od kiedy to taka religijna się zrobiłaś?- Warknął, a ja poklepałem go w udo, aby się uspokoił.
- Zayn, ja mówię spokojnie, więc proszę cię, abyś i ty to uczynił. Najbardziej mnie boli to, że mi nie powiedziałeś o tym wcześniej jak tu przyjeżdżaliście i pozwalałam wam zostać na noc w tym samym pokoju, a wiesz jaki zawsze mialam stosunek, gdy dziewczyny u ciebie zostawały.
- Mamo, zacznijmy, że jestem tutaj pierwszy raz odkąd jestem z Niall'em. Przyjechałem tutaj, aby właśnie wam powiedzieć o tym, że kocham całym sercem chłopaka obok mnie i nie wstydzę się tego i mam ochotę podzielić się tą nowiną w moją rodziną, aby chociaż przed nimi nie ukrywać się, ale teraz widzę, że zrobiłem wielki błąd.- Wstał z kanapy i ciągnąc mnie za rękę chciał wyjść z salonu.
- Jeszcze z wami nie skończyliśmy.- Przemówił gruby głos należący do pana Malika. Zwróciliśmy się do nich przodem, lecz już nie siadaliśmy.
- Zayn, powinieneś się domyślić, że nie poprzemy tego zwiążku, ponieważ twój partner jest mężczyzną. Zaskoczyłeś nas tą nowiną i musimy nad tym pomyśleć.
- Co tu jest do myślenia. Nic to nie zmieni. Nie ważne co tam wymyślicie, ja będę z Niall'em i nikim innym.- Wybuchł Zayn, a ja gładziłem jego plecy, aby troszkę się rozluźnił.
- Nie podnoś na mnie głosu!- ryknął ojciec, aż się wzdrygnąłem.
- Niall chyba będzie lepiej jak wyjedziesz.- Odezwała się matka Zayna.
- Chyba sobie żartujesz?! On tu zostaje!- Złapał mocno moją dłoń.
- To nie jest odpowiedni czas na gości.- Powiedziała, a ja wyrwałem rękę z jego uścisku i poszedłem na przedpokój gdzie znajdowały się jeszcze nasze bagaże, a mulat pobiegł za mną.
- Niall nie zostawiaj mnie, proszę.- Jęknął płaczliwie. Pogładziłęm jego policzek i delikatnie pocałowałem zaczerwienione usta.
- Zayn, nie mogę zostać wbrew woli twoim rodzicom. Spotkamy się w Londynie, a teraz pojadę do rodziców.- Wspiąłem się na palce aby pocałować go, lecz po chwili przerwało nam chrząknięcie jego taty. Zayn spojrzał na niego i zachłannie wpił się moje wargi wpychając język do moich ust i przyciskając do drzwi. Zayn został odciągnięty ode mnie, a ja się skrzywiłem.
- Kocham cię, zadzwoń jak dojedziesz.- Powiedział gdy zamykałem drzwi. Zatrzymałem taksówkę i kazałem zawieźć się na lotnisko.

*Zayn

- Nienawidzę was!- Krzyknąłem na nich i poraz kolejny chciałem stąd wyjść.
- Nie mów tak. Zayn my cię kochamy, nie rań nas.- Odezwał się cipły głos mojej matki.
- Właśnie wyrzuciliście mojego chłopaka z domu.- Usiadłem na podłodze z bezsilności i poczułem jak moje policzki robią się mokre od słonych łez.
- Zayn, kochanie nie płacz.- U mojego boku pojawiła się matka delikatnie mnie przytulając.- Jesteśmy po prostu przerażeni tą sprawą. Przecież wcześniej umawiałeś się z dziewczynami, co się zmieniło? Że Niall jest gejem i się w tobie zadurzył to nie znaczy, że musisz z nim być.
- Mamo! Kiedy to zrozumiesz, że go kocham i zacznijmy, że on tak jak ja wcześniej umawiał się z dziewczynami i to JA pierwszy go pocałowałem!- Wyrwałem się z jej uścisku i wbiegłem do pokoju. Położyłem się na łóżku i pozwoliłem spłynąć łzom po moich policzkach. Nawet nie wiem kiedy zasnąłem.

* Niall

Po dość długim locie, nareszcie jestem przed moim rodzinnym domem. Wszedłem pospiesznie do środka, rzuciłem bagaż na podłogę i wbiegłem do salonu, gdzie mama oglądała telewizję.
- Niall! Słońce! Co ty tu robisz?- Zapytała zdziwiona, lecz zanim się obejrzała siedziałem koło niej i mocno przytulałem nie zdając sobie sprawy z tego, że zacząłem płakać.
- Słońce co się stało?- Zapytała zmartwiona, a ja pociągnąłem nosem.
- Czemu gdy w końcu kogoś pokocham i zacznie się układać, nagle musi się wszystko popsuć?- wychlipałem cicho mocniej przytulając jej ramie.
 - To się z kimś spotykasz?- Zapytała zdziwiona, a ja uniosłem głowę.
- Tak mamo. Ja... ja... ja...nie bądź zła. Nie krzycz i nie odtrącaj mnie, bo ja jestem z Zaynem.- Jej twarz ukazała zdziwienie, lecz po chwili pojawił się ciepły uśmiech.
- Niall czemu pomyślałeś, że tak zareaguję? Przecież jesteś moim ukochanym synkiem i chce byś był szczęśliwy, a jeśli Zayn to uczyni to mi to nie przeszkadza.
- Bo ja właśnie przyjechał tutaj z Bradford. Jego rodzice trochę się zdenerwowali i no... mamo co mam zrobić?- Wyjąkałem płaczliwie i położyłem się na kanapie.
- Daj im czas. Zobaczysz jeszcze wszystko będzie dobrze, a jak nie to ja z nimi porozmawiam. No nie płacz już.- Przytuliła mnie i pocałowała w czubek głowy.
_____________________
No nie mogę! Jaki ten rozdział jest beznadziejny! Inaczej sobie wyobrażałam scenę gdy  Zayn i Niall przyznali się rodzicom Malika. Rozczarowałam się samą sobą i wręcz mi wstyd... Ale tak długo się męczyłam, żeby coś napisać, więc zdaję sobie sprawę, że jeśli lepiej ten rozdział miałyby wyglądać musielibyście czekać naprawdę dłuuuuuugo... Ciężko coś z moją weną. Cały czas rozmyślam nad moim kolejnym blogiem poświęconym Larry'emu, ale to dopiero jak ten skończę. Przepraszam z błędy, literówki itp.
Tak więc... 15 komentarzy nowy rozdział

9 czerwca 2012

Chapter 13

*Matt

-Gratuluje pięknego synka!- Głos pielęgniarki odbijał się w mojej głowie, a ja nie miałem pojęcia co się dzieje i jedynie patrzyłem na małą, płaczącą istotę, którą aktualnie zajmowali się lekarze. Spojrzałem na Larre, która ze łzami w oczach wpatrywała się w naszego syna. Syna! Boże! Jestem ojcem! Podszedłem do dziewczyny i pocałowałem jej mokry policzek, a jej wzrok skierował się w moją stronę. Pielęgniarka podała chłopca świeżo upieczonej mamie i uśmiechnęła się promiennie. Wpatrywałem się w nich i nadal nie mogłem w to wszystko uwierzyć.
- Chcesz go potrzymać?- Larra złapała delikatnie moją dłoń.
- Lepiej nie, jeszcze zrobie mu krzywdę.- Wyjąkałem cicho.
- Daj spokój, wystarczy że ułożysz dobrze ręce. Wszystko będzie dobrze.- Nie obejrzałem się, a już trzymałem swojego pierwszego potomka. Po chwili pielęgniarka go odebrała, ponieważ musieli go zbadać, czy aby na pewno wszystko z nim jest w porządku. Postanowiłem wyjść na korytarz do przyjaciół. Libby siedziała na kolanach Harry'ego i bawiła się jego włosami. Danielle z Eleanor rozmawiały przejęte o niemowlaku, a Louis z Liam'em przysłuchiwali się swoim dziewczyną. Zayn rozmawiał z kimś przez telefon, a jego partner przysłuchiwał się wszystkiemu. Gdy zamknąłem drzwi wszystkie pary oczy skierowały się na mnie. Kiwnąłem głową na znak, że poród się udał i jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.
- Muszę się napić.- Opadłem na podłogę i nie mogłem wstać, ponieważ nie miałem siły i nadal byłem w szoku.
- Przyjacielu, dzisiaj w męskim gronie porządnie się napijemy.- Zaśmiał się Harry podchodząc do mnie.- Gratuluje stary.- Pomógł mi wstać, a następnie przytulił i poklepał po plecach. Reszta uczyniła to samo, a mi aż ciepło się zrobiło na sercu. 
- Z Niall'em odpadamy, bo jedziemy zaraz do moich rodziców.- Danielle spojrzała się na nich podejrzliwie, jakby znała cel podróży.
- Tak, tak, chce powiedzieć im o naszym związku.- Na naszych twarzach pojawił się uśmiech i obiecaliśmy, że będziemy trzymali kciuki, aby wszystko poszło po ich myśli. Podziękowali i jeszcze raz pogratulowali mi synka i skierowali się do wyjścia ze szpitala.

*Zayn

Wsiedliśmy do mojego samochodu, pocałowałem blondyna i odpaliłem pojazd. Bagaż mięliśmy  już wcześniej zapakowany, więc od razu ruszyliśmy w kilku godzinną podróż. 
- Jestem głodny.- Po zaledwie godzinnej jeździe Niall zaczął marudzić.
- W schowku jest jakiś baton, wyjmij sobie.- Nie musiałem powtarzać dwa razy, a irlandczyk już go wcinał. Spojrzałem na niego z uśmiechem, lecz tego pożałowałem, czemu? Gdy mój wzrok opadł na jego usta, które tak idealnie otulały tą słodkość, że aż zrobiło mi się gorąco. Próbowałem skupić się na drodze, lecz co jakiś czas zerkałem w jego stronę co zauważył i zaczął powolnie jeść batonika doprowadzając mnie do szaleństwa. Cóż od incydentu na plaży nie powtórzyliśmy tego i już nie mogłem wytrzymać tego napięcia. Miałem ochotę zjechać na pobocze i odpowiednio zająć się swoim chłopakiem. Ponownie na niego zerknął, a jego usta delikatnie ssały czekoladę. Wyrwałem mu jego jedyne jedzenie, uchyliłem okno i wyrzuciłem na ulicę.
- Ej! Czemu to zrobiłeś?- Jęknął rozpaczliwie.
- Ponieważ chce w całości dojechać do domu.
- Ale ja jestem głodny!- Założył ręce na krzyż i zrobił minę naburmuszonego dzicka.
- Dobrze kochanie, zatrzymamy się w pierwszej restauracji jaka będzie po drodze, pasuje?- Na jego ustach pojawił się ogromny uśmiech i pokiwał twierdząco głową. Po 15 minutach wysiadaliśmy z samochodu, aby napełnić nasze brzuchy. Nim się obejrzałem Niall był już w środku, więc ruszyłem w tą samą stronę. W środku nie było najgorzej, urządzone w jasnych, ciepłych kolorach. Podszedłem do stolika przy którym stała już kelnerka, aby zapisać zamówienie blondyna. Zająłem miejsce na przeciwko niego i spojrzałem na młodą dziewczynę z notesem.
- A pan co sobie życzy?- Zapytała przesłodkim głosem i uśmiechnąłem się do niej.
- Hm... a co polecasz?- Puściłem oczko w jej stronę.
- Mamy bardzo do...
- Dla niego to samo co dla mnie.- Przerwał jej niemiło Niall, a jego wzrok gdyby zabijał ta niewinna dziewczyna już leżałaby martwa. Amy, bo tak mówiła plakietka przpięta do jej koszulki szybko odeszła od naszego stolika, a teraz irlandczyk przeniósł wzrok na mnie.
- Czemu z nią flirtowałeś na moich oczach!- Zapytał z wyrzutem.
- A co zazdrosny?- Uśmiechnąłem się zawadiacko( przyp. aut. Aga uśmiech i wzrok Cichociemnego)
- I to jak cholera!- Warknął i zaczął poprawiać obrus, aby tyko nie spojrzeć w moją stronę.
- Nie masz najmniejszego powodu, przecież wiesz, że chcę ciebie i tylko ciebie pod każdym względem. 
- No ja myślę!- Sięgnąłem do jego dłoni i delikatnie ją pogłaskałem. Po jakimś czasie Amy przyniosła nam jedzenie i unikała wzroku Horana jak ognia, a do mnie delikatnie się uśmiechnęła. Udawałem, że tego nie zauważyłem, aby nie denerwować chłopaka i wzięliśmy się do jedzenia. Posiłek minął nam w ciszy podczas którego zerkaliśmy na siebie z delikatnym uśmiechem.
- Zayn muszę iść do toalety, za chwilę będę.- Odsunął krzesło i wstał od stołu poprawiając koszulkę.
- Ja zapłacę i poczekam w samochodzie, okej?- Pokiwał twierdząco głową i poszedł w wyznaczonym kierunku, a ja odprowadziłem go wzrokiem. Gestem dłoni przywołałem kelnerkę i poprosiłem o rachunek, a ona perfidnie zaczęła ze mną flirtować.
- Nie chcę być niemiły, ale trochę się spieszę.- Mina jej zrzedła, ale po chwili już siedziałem w samochodzie, spokojnie czekając na swojego chłopaka. Nagle najpiękniejsza postać jaką do tych czas widziałem w swoim krótkim życiu wyszła z restauracji. Uśmiechnąłem się się delikatnie na jego widok i pocałowałem namiętnie od razu gdy znalazł się w samochodzie. Chciałem ruszyć, lecz Niall nie miał najmniejszej ochoty oderwać się od moim ust.
- Kochanie im szybciej dojedziemy do mojego domu tym szybciej zamkniemy się w pokoju.- Irlandczyk jęknął i rozsiadł się wygodnie na fotelu. Nie minęło 15 minut, a poczułem jego ręką na  swoim udzie, którą umiejscowił bardzo blisko krocza.
- Co ty robisz?- Spojrzałam na niego podejrzanie, a ten z niewinnym uśmieszkiem powiedział.- Szybko nudzę się pod czas podróży.- Jego usta znalazły się na mojej szyi. Czy on jest normalny? Chce spowodować wypadek, czy jak? Co jak co, ale potrafi skupić uwagę na sobie.
- Niall.- Jęknąłem cicho nie mogąc zachować normalnego tonu. Zacisnąłem mocno dłonie na kierownicy i starałem skupić się na drodze, lecz mój członek miał na co innego ochotę. Nieprzyjemnie napierał na moje spodnie i wręcz błagał o uwagę, a blondynek specjalnie dotykał mnie wszędzie, a z premedytacją omijał to miejsce. Mój oddech stał się szybszy.
- Och... Zayn nawet sobie nie wyobrażasz jak bardzo chciałbym być teraz w tobie.- Wyszeptał i delikatnie przygryzł płatek mojego ucha. Tego było za wiele i głośno jęknąłem. Zauważyłem zjazd do lasu i bez zastanowienia skręciłem tam i wjechałem w jego głąb. Niall uśmiechnął się zwycięsko i tylko gdy wyłączyłem silnik usiadł mi na kolanach i wpił się w moje wargi rozpoczynając wojnę na języki. Próbowałem przyciągnąć go bliżej siebie, aby poczuć jego pośladki na moim kroczu, lecz on się zaparł i nie chciał przesunąć się nawet o milimetr. Robił to specjalnie! To była taka jego tortura. Jego dłonie znalazły się na wewnętrznej stronie moich ud, delikatnie je masując.
- Niall przestań się ze mną bawić. Zrób to wreszcie- Wyjęczałem mu w usta.
- Ale co mam zrobić?- Wyszeptał mi to ucha.
- Niall prosze!
- O co prosisz?- Nie mogłem wytrzymać i skierowałem swoją dłoń do mojego członka, aby sobie ulżyć, lecz irlandczyk od razu złapał moje ręce i przycisnął do mojego boku.
- Niall...- Płaczliwie wyjęczałem.
- Słucham najdroższy.- Zapytał niewinnie.
- Dotknij mnie wreszcie.
- Nie mogłeś tak od razu?- Spojrzałem na niego jak na debila i mocno chwyciłem go za pośladki przyciskając do siebie. Jęknąłem donośnie gdy poczułem go na swoim przyjacielu. Zacząłem się wiercić i wypychać biodra ku górze. Po chwili Niall zaczął poruszać biodrami, a ja oparłem głowę o zagłówek fotela i zacząłem jęczeć. Byłem tak napalony, że przez zwykłe pocieranie mogłem dojść co zbliżało się wielkimi krokami. Ręka blondyna wślizgnęła się w moje bokserki i zacisnęła na moim członku. Zaczął delikatnie poruszać w górę i dół co doprowadzało mnie do szału.
- Proszę szybciej.- Wyjęczałem, a mój chłopak przyspieszył ruch ręki. Tak się cieszyłem, że zdecydowałem się na większy samochód, ponieważ teraz tak bardzo się nie gnieździliśmy. Niall zaprzestał czynności i z wielkim trudem zsunął moje spodnie do kostek i powrócił do tego co         wcześniej zaczął. Moje jęki roznosiły się po całym samochodzie. Z każdą minutą stawały się głośniejsze i częstsze.
- Niall...ja...ja...ja...
- Ty?
- Ja zaraz do...do..dojdę.- Na moje słowa blondyn zwolnił swoje ruchy.
- Boże ty...ty.. mnie nie...nie...nienawidzisz!- Wyszeptałem, a on zaśmiał się perliście i po chwili przyspieszył i zaatakował moje usta pocałunkiem. Byłem już na granicy a on co chwilę zmieniał prędkość swojej dłoni. Minęło kilka minut i doszedłem z wręcz krzykiem. To był mój najlepszy orgazm jaki do tych czas miałem. Był taki, taki no intensywny. Horan usiadł na fotelu obok z ogromnym uśmiechem, a ja próbowałem się doprowadzić do porządku.
- To było niesamowite.- Wyszeptałem i założyłem spodnie. Spojrzałem na chłopaka, lecz w oczy rzucało się wybrzuszenie w jego spodniach.
- Teraz czas zając się tobą kochanie.- Chciałem go pocałować, lecz ten mnie zatrzymał.
- Nie teraz Zayn. Mamy dużo czasu, a ja wytrzymam prze podróż, ale liczę na coś naprawdę dobrego gdy będziemy na miejscu.- Pocałowałem go namiętnie i odpaliłem samochód, lecz nie miałem siły prowadzić, co zauważył Niall.
- Może się zamienimy i teraz ja będę prowadził.- Zaproponował z troską na twarzy.
- Nie znasz drogi.- Oparłem głowę o kierownicę.- To chyba nie był dobry pomysł z tym postojem, ale było niesamowicie.- Posłałem mu uśmiech.
- Wysiadaj! Posiadasz przecież coś takiego jak GPS, więc nie ma problemu.- Po długiej namowie przystałem na jego propozycję i jechaliśmy w stronę Bradford. Nie mam pojęcia kiedy zasnąłem

*Harry

Weszliśmy cicho z Matt'em do jego mieszkania, a raczej tak nam się wydawało. Leżeliśmy na podłodze przy drzwiach i głośno się śmieliśmy. Tak byliśmy pijani, że tak powiem w trzy dupy, ale no była okazja i to nie byle jaka! Mój najdroższy przyjaciel został ojcem!
- Harry chodźmy do salonu, bo w barku mam coś do picia.- Zachichotaliśmy jak debile i dźwignęliśmy się z podłogi, lecz Matt od razu z powrotem upadł. Zacząłem się z niego śmiać i podniosłem go do pionu. Slalomem doszliśmy do salonu i od razu posadziłem chłopaka na kanapie, a sam wyciągnąłem z barka jakiś trunek i rozlałem nam do szklanek. A co się będę z kieliszkami męczył.
- Ciekawe czy Louis z Liam'em dotarli do domu.- Zachichotałem znowu gdy sobie przypomniałem pijanego Liama, który zaczął się rozbierać. To był pierwszy raz gdy wypił tak dużo. Nagle usłyszałem huk i zobaczyłem Matt'a leżącego koło kanapy i rozbitą szklankę na podłodze.
- Boże! Jesteście normalni?! Jest 3 w nocy to moglibyście być ciszej!- Usłyszałem krzyk Libby.
- Kochanie!- Wstałem ostatkami sił i udając, że jestem trzeźwy i podszedłem do niej prosto. Przynajmniej tak mi się wydawało.
- Harry koniec tego. Idziemy do pokoju.- Przyciągnąłem ją do siebie, że stykaliśmy się każdą częścią ciał.
- Skoro nalegasz?- Pocałowałem ją w usta, lecz mnie odepchnęła.
- Cuchniesz alkoholem!- Podeszła do Matt'a i podniosła go z podłogi i położyła go na kanapie, a sama z kuchni przyniosła szczotę i zamiotła szkło, a ścierką zmyła napój z podłogi.
- Libby, zobacz już zasnął.- Zachichotałem jak dziewczyna i pociągnąłem dziewczynę na górę. Gdyby nie szła za mną po schodach, prawdopodobnie leżałbym już na samym dole. Weszliśmy do jej pokoju i położyłem się łóżku.
- Nie ma! Jeśli chcesz tu spać to musisz się wykąpać i umyć zęby.- Pociągnęła mnie za ręce i zaprowadziła do łazienki. Stanąłem na środku ze spuszczonymi dłońmi lekko się kiwając na boki. Nie miałem na nic siły, ale wiedziałem, że jeśli zrobię jakiś ruch od razu się przewrócę. Poczułem dłonie Libby, które zaczęły rozpinać mi koszulę, a następnie kucnęła przede mną i zdjęła spodnie razem z bokserkami i zaprowadziła pod prysznic. Oparłem się o kafelki i zamknąłem oczy, które po chwili otworzyłam szeroko na kontakt z chłodną wodą. Ujrzałem zamazaną Libby, która w swojej krótkiej i mokrej koszuli myła mnie. Gdybym był w stanie to z pewnością rzuciłbym się na nią, lecz nie miałem siły i ponownie zamknąłem oczy i wszystko mi wirowało. Zacząłem machać rękami, aby złapać się czegoś aby utrzymać równowagę, lecz to Li mnie przytrzymała i zaczęła całego myć. Chłodną, można nawet rzecz, że zimną wodą zaczęła mnie całego lać. Moje mokre loki przykleiły się do twarzy, ale nie zwracałem na to uwagi. Po kilku minutach prysznica stałem nagi na środku łazinki, a Libby wycierała moje ciało.
- Stój spokojnie i się nie przewróć! Za chwilkę przyjdę.- Oparłem się o umywalkę i spuściłem glowę i dół i próbowałem utrzymać otworzone oczy. Dopiero teraz zacząłem odczuwać skutki alkoholu. Usłyszałem, że dziewczyna wróciła do łazienki i zauważyłem, że trzyma świeże bokserki. Nie wnikałem już kogo były tylko pozwoliłem, aby mnie w nie ubrała. Zarzuciła sobie moją dłoń na ramie i chciała wrócić do pokoju, lecz nagle poczułem mdłości i zatrzymałem się. Spojrzała na moją twarz i zamarła.
- Proszę cię tylko nie wymiotuj.- Zaczęło mnie mdlić i miałem odruchy wymiotne, a Libby szybko posadziła mnie przed toaletą i po chwili cała zawartość mojego żołądka znalazła się na zewnątrz. Moja ukochana cały czas siedziała ze mną i delikatnie głaskała po plecach. Taka dziewczyna to skarb.
- Już dobrze? Będziesz jeszcze wymiotował?- Zapytała, lecz zaprzeczyłem ruchem głowy, a gdy chciała mnie podnieść, ponownie zwymiotowałem. Jeszcze miałem czym? Po kilku minutach Libby, aby upewnić się nie powtórzy się incydent podniosła mnie i nałożyła pastę na swoją szczoteczkę do zębów.
- Cóż, jutro kupie sobie nową.- Powiedziała do siebie i pocałowała mnie w policzek. Umyła mi zęby, ponieważ nie miałem siły nawet utrzymać szczoteczki.

*Libby

Jak można doprowadzić się do takiego stanu. Współczułam mu, lecz sam sobie zasłużył. Jutro z pewnością nie będzie za wiele pamiętał. Zaprowadziłam go do pokoju i położyłam na łóżku, ale wróciłam jeszcze do łazienki, aby uchylić okno i zabrać miskę w razie czego. Gdy wróciłam do Harry'ego, chłopak już dawno spał. Zeszłam na dół w obawie, że Matt również postanowił opróżnić swój żołądek, lecz na szczęście spał jak zabity, więc wróciłam na górę i przebrałam się w suchą koszulę nocną. Spojrzałam na zegarek który wskazywał 5 rano, a ja cicho westchnęłam i położyłam się koło chłopaka po chwili usypiając.
________________________
Wydaje mi się, że rozdział wyszedł mi długi, znaczy dłuższy niż ostatnio dodawałam. Mam nadzieję, że Wam się podoba i przepraszam za wszelkie błędy jakie się tu znajdują :) Wprowadziłam zmianę taką, że rozdział nie jest poświęcony jednej osobie, czy tam parze, tylko kilku i jest z różnych perspektyw. Nie wiem czy taki schemat zostanie, to już zależy od Was. Bardzo Was proszę, abyście w komentarzach  zostawili swoją opinię również w tej kwestii :)
Chyba muszę przystopować z tymi scenami +18, bo trochę ich dużo...


Tym razem 15 komentarzy---> nowy rozdział!

4 czerwca 2012

Chapter 12

Po powrocie do Londynu przywitał nas deszczowy dzień za któym szczerze mówiąc tęskniłam, ponieważ uwielbiam taką pogodę, a za upałem nie przepadam. Pierwsze skojarzenie ze słońcem jakie nasuwa mi się na myśl to spoceni ludzie na ulicy. Naciągnęłam kaptur na głowę i wsiadłam do taksówki, która stała przy lotnisku. Harry upierał się, aby odwieźć mnie do domu, lecz wybiłam mu ten pomysł, bo z pewnością jest bardzo zmęczony. Podróż minęła mi nadzwyczajnie szybko, ponieważ nawet nie zauważyłam kiedy dotarłam do domu. Zapłaciłam kierowcy i wyszłam z pojazdu oraz skierowałam się po walizkę. Spojrzałam przelotnie na dom do którego jak najszybciej weszłam, bo deszcz niemiłosiernie padał. W progu przywitała mnie Larra z Matt'em, na których widok się ucieszyłam. Opowiedziałam im w wielkim skrócie pobyt po ich wyjeździe, ponieważ dużo się nie działo co mogłam im powiedzieć. Raczej nie mieliby ochoty słuchać co robiłam z Harry'm, albo jakie dźwięki wydobywały się z pokoju Niall'a i Zayn'a.
- Larra, a ty jak się czujesz?- pogłaskałm delikatnie jej brzuszek.
- Wszystko jest dobrze i jutro muszę się zgłosić do szpitala, ponieważ za 2 dni mam termin porodu. Jestem taka podekscytowana!- Pisnęła, a jej chłopak mocno ją przytulił.
- Pójdę teraz do pokoju rozpakować walizkę i odpocząć po podróży, a przede wszystkim
wziąć prysznic!- Matt zaniósł mój bagaż na piętro i wrócił do swojej dziewczyny. Pierwsze co zrobiłam to weszłam pod prysznic dając ukojenie zmęczonemu ciału. Przebrałam się w czarne legginsy i szarą bokserkę, a włosy związałam w koczek. Miałam zamiar do jutra przesiedzieć w pokoju, więc specjanie nie przejmowałam się ukrywaniem malinek na szyi. Pierwsze co zrobiłam w pokoju to wyrzuciłam wszystkie rzeczy z walizki i oddzieliłam ubrania czyste od brudnych i zaniosłam do łazienki nienadające się do ponownego użytku. Kosmetyki odstawiłam na swoje stałe miejsce i usiadłam na łóżku z laptopem. Zrzuciłam zdjęcia z aparatu na laptopa i zaczęłam je w ciszy przeglądać. Na początku przedstawiły mnie z dziewczynami na plaży i koktajlami w dłoniach śmiejąc się nie wiadomo z czego, lecz im dalej oglądałam było coraz więcej wspólnych zdjęć z Harry'm. Na mojej twarzy pojawił się wielki uśmiech gdy widziałam zadowoloną buzię mojego chłopaka. Czy żałuję, że wróciliśmy do siebie? Raczej nie, mimo że bardzo mnie zranił, ale mama za życia zawsze mi powtarzała, abym dawała ludziom drugą szansę szczególnie tym, których kocham.


Promienie słońca padały na moją twarz zmuszając do uchylenia powiek na co nie miałam najmniejszej ochoty. Pierwsze co ujrzałam to zielone tęczówki Harry'ego i ogromny uśmiech na jego twarzy. 
- Dzień dobry Li.- Musnął delikatnie moje wargi, ale nie odwzajemniłam tego.
- Przepraszam... Ale ja nie mogę, nie potrafię.- Wyszeptałam i odwróciłam głowę. Usłyszałam jak głośno westchnął i położył się obok mnie. Panowała niezręczna cisza.
- Harry to już nie jest twoja wina, tylko moja.- Odwróciłam się w jego stronę, a on podążył za mną.- Widzę, że się zmieniłeś, ale nadal mam lęk, że po raz kolejny mnie zostawisz i znowu popadnę w kłopoty, bo nie będę potrafiła sobie bez ciebie znowu poradzić.- W moich oczach pojawiły się łzy.
- Libby kiedy zrozumiesz, że dla mnie liczysz się tylko ty? I czemu nikt mi nie powiedział o tym co się z tobą działo?- Zrobiłam wielkie oczy i wstrzymałam oddech.
- Co masz na my...myśli?- Wyjąkałam cicho, ale po jego minie widziałam, że wszystko wie.
- Kochanie, dobrze wiesz o czym mówię i nie zaprzeczaj mi, ponieważ Larra wszystko mi powiedziała. Gdybym tylko wiedział.- Zacisnął szczęką i spojrzał na ścianę nie obecnym wzrokiem.
- Gdybyś wiedział i tak nic byś nie zrobił. Tak naprawdę musiałam przez to sama przejść.
- Ale gdybym cię nie zostawił to nie miałoby nigdy miejsca. To wszystko moja wina, ponieważ zachowałem się jak gówniarz.- Patrzył na mnie zaszklonymi oczami.
- Na miłość boską, Harry! Obiecaj mi, że nigdy, przenigdy nie będziesz się obwiniał z tego powodu! Było, minęło, teraz jest wszystko dobrze, widzisz?- Jak dla potwierdzenia pomachałam mu dłonią przed oczami na co on parsknął śmiechem.
- Proszę cię, daj mi ostatnią szansę, jeśli zawalę dam ci spokój, tylko daj mi ostatnią szansę.- Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech. Bardzo chciałam, aby wszystko było jak dawniej, ale nie mam pojęcia czy będę potrafiła być jak kiedyś i czy przypadkiem go nie zawiodę.
- A jak nam nie wyjdzie? Jeśli to nie to samo co było kiedyś?- zapytałam cicho.
- Przynajmniej będziemy mogli powiedzieć, że spróbowaliśmy.- Pochyliłam się nad nim i namiętnie pocałowałam i poczułam jak jego usta rozciągają się w uśmiechu.

Obejrzałam jeszcze kilka filmików uwieczniających chwile spędzone na Karaibach i położyłam się na łóżku. Próbowałam usnąć, lecz ktoś zapukał do moich drzwi. Mruknęłam ciche "proszę" i w progu pojawiła się lokowata głowa.
- Ojejku spałaś! Przepraszam cię najmocniej! Zejdę na dół i przyjdę później.- Zaczął zamykać drzwi, lecz go postrzymałam.
- Jeszcze nie spałam, chodź tutaj.- Poklepałam wolne miejsce na łóżku, gdzie po chwili już leżał Harry. Pocałowałam go delikatnie i ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej.
- Już się rozpakowałaś?- Spojrzał ze zdziwieniem na pustą walizkę stojącą pod oknem.
- Chciałam mieć to z głowy, więc szybko się z tym uwinęłam.
- Tęskniłem za tobą, wiesz?- Spojrzałam się na niego i delikatnie uśmiechnęłam.
- Harry nie widzieliśmy się kilka godzin.- Szepnęłam w jego usta lekko je muskając.
- No to co i tak bardzo- pocałunek.- Bardzo.- Pocałunek.- Bardzo.- Pocałunek.- Za tobą.- Pocałunek.- Tęskniłem.- Wpiłam się w jego wargi i usiadłam na jego biodrach.
- Też za tobą tęskniłam.- Powiedziałam cicho i powróciłam do wcześniejszej czynności. Harry obrócił nas o 180 stopni i zaczął całować moją szyję i podwijać bluzkę do góry, która nie wiadomo kiedy opadła z cichym szelestem na podłogę. Chciałam uczynić to samo, lecz przerwał nam głośny jęk bólu. Spojrzeliśmy na siebie zdziwieni i niepewni czy nam się to przypadkiem nie przesłyszało, ale po raz kolejny doszedł do nas głośny krzyk.
- Libby, Harry! Larra rodzi!- Spojrzałam na swojego chłopaka przerażona i szybko wstaliśmy z łóżka, aby udać się na dół. Po drodzę założyłam bluzkę, mało nie spadając ze schodów.
- Matt do cholery! Przecież miała dopiero za 2 dni rodzić, a nie dzisiaj!- Uniosłam wystraszona głos.
- Leć do naszego pokoju, bo tam stoi zapakowana torba do szpitala. Jak dobrze, że zrobiliśmy to wcześniej. Ja w tym czasie z Harry'm zaprowadzimy Larre do samochodu.- Jego głos drżał i zaczął delikatnie podnosić dziewczynę z kanapy. Wbiegłam na górę i złapałam w dłoń bagaż i wróciłam na dół, ale już nikogo nie było w domu. Wyszłam na zewnątrz, zamknęłam mieszkanie na klucz i podbiegłam do samochodu. Na miejscu kierowcy siedział Harry, więc spojrzałam na niego zdziwiona.
- Chyba nie myślisz sobie, że pozwoliłbym mu prowadzić?!
- Moglibyście łaskawie się przymknąć i jechać do tego szpitala?!- Wrzasnął Matt, co nas zdziwiło, bo nigdy nie unosił głosu. Harry odpalił samochód i szybko jechał prawdopodobnie łamiąc kilka zakazów drogowych, ale najwyraźniej nie interesowało go to wcale. Gdy znaleźliśmy się przed białym  budynkiem, jak najszybciej było to możliwe weszliśmy do środka. Pielęgniarki od razu zajęły się Larrą, a ja z Harry'm zostaliśmy, aby wypełnić formularz. Nie zajęło nam to dużo czasu i po kilku minutach staliśmy przed salą, w której znajdwała się moja przyjaciółka. Pod dzrwiami w kółko chodził Matt.
- Czemu nie jesteś w środku?- Położyłam dłoń na jego ramieniu.
- Niedługo mnie wpuszczą. Aktualnie dzwonią do lekarza, który był przy ciąży Larry. Lepiej, żeby szybko się tu zjawił, bo jak nie to nie ręczę za siebie.- Po 10 minutach pielęgniarka wyszła na korytarz z informacją, że Dr. Jones jest już w drodze, a Matt może wejść do środka.- Usiedliśmy z Harry'm na krzesłach koło sali porodowej. Byłam bardzo zdenerwowana, chociaż to nie moje dziecko, lecz moja najlepsza przyjaciółka. A co jeśli będą komplikacje i coś stanie się małemu, albo co gorsza Larze? Boże zaczynam świrować, napewno wszystko będzie dobrze, prawda?
- Harry może napiszesz do chłopaków o porodzie?- Szepnęłam mu do ucha. Chłopak wyjął telefon i już po chwili rozmawiał z Louis'em.
- Będą za 30 minut, ponieważ zaraz ma przyjść Eleanor i wszyscy przyjadą. Li nie denerwuj się tak wszystko będzie dobrze.- Harry mocno mnie przytulił, a mi od razu zrobiło się lepiej.
.............................................
Wreszcie napisałam! Przepraszam za trzy rzeczy:
1) że taki krótki.
2) że tak długo nie pisałam, ale koniec roku, więc dużo nauki i popraw...
3) że taki chujowy...
Dziękuje bardzo za te komentarze i ponad 5000 wejść i oczywiście za obserwatorów <3 Jesteście kochani *o*
Tak jak ostatnio --> 10 komentarzy kolejny rozdział.