Dzisiejszy poranek nie należał do najgorszych. Cały czas miałem przed oczami pocałunek Niall'a i Zayn'a. Nie mogę uwierzyć, że są razem. Pewnie nie przyznają się publicznie o swoim związku. Niall ma bardzo wierzącą rodzinę, która nie będzie chciała przyjąć do swojej świadomości, że ich ukochany syn woli chłopców. Louis i Liam mają dziewczyny, a ja zostałem sam na placu boju, ale w pewnym sensie też jestem zajęty,
a raczej moje serce. Libby w nim siedzi i nie chce za nic wyjść. Moje rozmyślenia przerwał Lou, który zawołał mnie na śniadanie. Zszedłem na dół, gdzie przy stole już wszyscy siedzieli i najwyraźniej czekali tylko na mnie. Spojrzałem na Niall'a, który wpatrywał się moje ciało. No tak, byłem w samych bokserkach. Powinienem teraz nie paradować po domu pól nagi. Zayn zauważył co wyczynia blondyn i kopnął go pod stołem. Irlandczyk spojrzał na niego przepraszającym wzrokiem, ale Zayn najwyraźniej był na niego zły. Usiadłem koło Louisa i zacząłem konsumować posiłek.
- Harry...- Zaczął Liam.- Wpadliśmy na pomysł, aby wyjechać. W końcu mamy tą przerwę. Co powiesz na Karaiby? Bardzo chciałeś tam jechać.- Zdziwił mnie ten pomysł, ale po co siedzieć w Londynie?
- Niegłupi pomysł. Ale kiedy?
- Wszystko jest zarezerwowane i lot jest dzisiaj o 16. I tu pojawia się problem, bo ja i Louis musimy czekać na Danielle i Eleanor, które dopiero za 2 dni będą mogły jechać, a Niall z Zayn'em chcą o czymś porozmawiać z Simonem. Jeśli dzisiaj ktoś nie pojedzie to rezerwacja nam przepadnie, a nie ma innych wolnych terminów.
- Nie ma sprawy. Mogę dzisiaj pojechać tylko ja biorę dzisiaj ubrania na jeden dzień, a wy mi macie przywieźć ładnie zapakowaną walizkę.- Pokiwali twierdząco głowami, a ja poszedłem na górę. Wyjąłem z szafy podręczną torbę do której zapakowałem świeża bieliznę, biały podkoszulek i krótkie spodenki. Z łazienki przyniosłem odpowiednie kosmetyki, które również znalazły się w moim bagażu, który postawiłem koło drzwi. Wróciłem do pokoju w celu spakowania laptopa, który również znalazł się na dole. spojrzałem na zegarek, który wskazywał godzinę 14.30. Liam przyniósł mi bilet lotniczy i podziękował, że zgodziłem się pojechać sam.
- Liam, nie wiesz może po co Zayn i Niall chcą się spotkać z Simonem?
- Wiem tylko tyle, że chcą mu coś oznajmić, aby wspólnie coś wymyślić. Niestety nie chcą nam powiedzieć o co chodzi.- wzruszył ramionami
- Pewnie to, że są razem.- zakryłem sobie dłońmi usta. Liam spojrzał na mnie wielkimi oczami. No nie! Wygadałem się!
- Co? Skąd to wiesz?- szepnął, jakby bał się, że ktoś go usłyszy.
- Wczoraj ich przyłapałem jak wcześniej wróciłem do domu, czego oni się nie spodziewali. Liam proszę cię. Jak coś to nic nie wiesz, bo obiecałem zachować to w tajemnicy. Sami chcą wam to powiedzieć, czego bardzo się obawiają.
- Niby czego? Przecież jesteśmy przyjaciółmi do cholery. Będę ich kochał mimo wszystko. A nawet podoba mi się ta wiadomość.- uśmiechnął się Liam. Po schodach zbiegł Louis, jak zwykle w idealnej fryzurze.
-Jaka wiadomość ci się podoba?- objął Liama ramieniem
- Że Niall jest z Zayn'em.-Liam powtórzył moją czynność i również zakrył dłońmi usta.
- Liam! To był sekret do cholery. Lou jak coś to nic nie wiesz, a ty Li lepiej zawieź mnie na lotnisko ty paplo!- złapałem torbę i wyszedłem przed dom, a po chwili dołączył mój przyjaciel z moim laptopem. Położyłem wszystko na tylnym siedzenie w samochodzie. Podróż minęła w miarę szybko, ponieważ nie było dużego ruchu na drodze. Lotnisko było zapełnione. Co jakiś czas ktoś na kogoś wpadał cicho klnąc pod nosem. Usiadłem w poczekalni i zacząłem przyglądać się ludziom, którzy w pośpiechu nie zwracali na nikogo innego uwagi. Po pewnym czasie z głośników wydobył się komunikat, aby osoby na lot Londyn-Karaiby zgłosiły się do odprawy. Wstałem z krzesła, złapałem bagaż i ruszyłem we wskazane miejsce. Wszystko poszło sprawnie i już spokojnie siedziałem w samolocie. Włożyłem słuchawki do uszu i zamknąłem oczy. Miałem zamiar przespać lot, ponieważ źle znoszę podróże. Odpłynąłem do krainy morfeusza. Spało się dobrze, lecz osoba siedząca obok mnie, brutalnie wyrwała mnie ze snu, ponieważ mięliśmy lądować. Zapiąłem pasy i zacisnąłem oczy. Zaczęliśmy się stopniowo obniżać na co mój żołądek od razu zareagował. Wziąłem głęboki wdech i oparłem głowę o zagłówek.WYLĄDOWALIŚMY! Jest dobrze. Wstałem i ruszyłem do wyjścia. Lotnisko nie było zapełnione tak bardzo jak w Londynie. Odebrałem bagaż i skierowałem się na zewnątrz w celu odnalezienia postoju taksówek. Ciepło jakie unosiło się w powietrzu poraziło mnie swoją intensywnością. Zdecydowanie nie byłem przyzwyczajony do takich warunków pogodowych. Londyn raczej słynął z pochmurnych i deszczowych dni. Słońce mocno świeciło i poczułem pierwsze krople potu, które zaczęły spływać z mojego czoła.
- Przepraszam-zatrzymałem przechodniego.- Czy może orientuje się pan gdzie znajduje się postój taksówek?-spojrzał na mnie jak na debila i wskazał ręką na pojazd stojący kolo mnie. Zaczerwieniłem się i przeprosiłem mężczyznę, a ten się tylko zaśmiał pod nosem i odszedł. Wsiadłem do pierwszego lepszego samochodu i wskazałem adres hotelu. Kierowca próbował zagadać do mnie łamaną angielszczyzną. lecz nie mogłem go zrozumieć, więc dał sobie spokój. Miejsce tymczasowego zamieszkanie znajdowało się prawie na samej plaży. Zapłaciłem taksówkarzowi i stanąłem przed wielkimi szklanymi drzwiami, które od razu zostały otwarte przez jednego z pracowników. Hotel był nowocześnie urządzony i nie należał do najtańszych. Podszedłem do recepcjonistki w celu dostania się do pokoju.
- Miałem rezerwację na nazwisko Payne.- kobieta uśmiechnęła się do mnie i zaczęła przeglądać informacje w swoim komputerze.
- A jakie jest pańskie nazwisko? Mam tutaj rozpisane pokoje.
- Styles.- Kobieta podała mi kartę i zawołała boja, który wziął mój bagaż. Próbowałem go zapewnić, że dam sobie rade, ale ten mnie olał. Wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na 9 piętro. W tle leciała durnowata melodyjka, która doprowadzała mnie do szału. Zatrzymałem się przed pokojem 498 , w którym miałem tymczasowo mieszkać. Dałem napiwek mężczyźnie, który się uśmiechnął i odszedł. Otworzyłem drzwi kartą wszedłem do pokoju. Nagle zamarłem. Na łóżku siedziała Libby.
- Co ty tu robisz?!-krzyknęliśmy równocześnie.
- Wyjdź z mojego pokoju!-krzyknęła dziewczyna podchodzą w moją stronę i zaczęła popychać w stronę drzwi.. Złapałem jej drobne rączki i spojrzałem w jej oczy.
- Nie mam pojęcia co się tutaj dzieje, ale to chyba sprawka naszych przyjaciół. Może do niech zadzwońmy i coś ustalimy i dowiemy się czy mają zamiar w ogóle tutaj przyjechać.- Libby wyrwała się z moich rąk i usiadła na łóżku. Wykręciłem numer do Liam'a. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty.
- No cześć! Już szczęśliwie dojechałeś?-jego głos był taki radosny jakby nic nie wiedział.
- Możesz mi powiedzieć czemu mam z Libby wspólny pokój i czemu ona tutaj jest?- Liam zaśmiał się nerwowo.
- A to nie powiedziałem ci?! Mój błąd.
- Liam, bo jak...-usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia.- Rozłączył się! Normalnie się rozłączył.- Libby wstała z łóżka i skierowała się w stronę wyjścia.
- Możesz mi powiedzieć gdzie idziesz?
- Do recepcji.- Powiedziała jakby to było rzeczą oczywistą.- Chyba nie myślisz, że będę z Tobą mieszkała w pokoju z jednym łóżkiem. Żarty!
- Czekaj idę z tobą!-podbiegłem do niej. Stała przy windzie i tupała nogą nie mogąc się doczekać na jej przyjazd. Zawsze była niecierpliwa. Metalowe drzwi się rozsunęły i weszliśmy do środka. Znowu ta denerwująca melodyjka. Przysięgam zaraz rozwalę ten głośniczek! Gdy zjechaliśmy na dół dziękowałem Bogu, że już nie muszę tego słuchać. Podeszliśmy do recepcjonistki, która jak zwykle była uśmiechnięta.
- Przepraszamy. Chyba zaszła jakaś pomyłka.- Odezwałem się spokojnie.
- Jakim prawem umieściliście mnie...-zatkałem jej usta dłonią.
- Zostałem przydzielony do pokoju, który jest już zajęty. Czy mogłaby pani sprawdzić czy nie zaszła jakaś pomyłka?- powiedziałem nadzwyczaj spokojnie. W głębi duszy modliłem się, aby wszystko było dobrze, ponieważ odpowiada mi wspólna noc w jednym pokoju.
- Można jeszcze raz nazwisko?- już na jej twarzy nie było uśmiechu.
- Styles.- znowu zaczęła patrzeć w tym swoim komputerku.
- Wszystko się zgadza. Pokój dwu osoby z jednym łóżkiem Styles i Craven. Tak miałam zarezerwowane. To już proszę mieć pretensje do pana Payne.- i znowu ten uśmiech. Czy ją nie boli szczęka?
- Czy jest wolny jakiś pokój jedno osobowy?- Spytał już spokojna Libby.
- Niestety nie! Nie ma żadnych wolnych miejsc. Najbliższe będą za tydzień. Czy zarezerwować?
- Tak! Na Craven- kobieta za ladą zaczęła zapisywać informacje i pożegnała nas. Wsiedliśmy znowu do tej windy i lecia znowu ta piosenka! Chyba zacznę wchodzić po schodach. Gdy znaleźliśmy się w pokoju Libby usiadła na łóżku.
- Słuchaj! Musimy ustalić kilka spraw. Po pierwsze ja śpię na łóżku.
- No chyba sobie żartujesz! -zaśmiałem się.- Przyjechałem odpocząć, więc chce się również wyspać. Śpimy razem albo podłoga.- Warknęła na mnie.
- Po drugie. Jutro wszyscy przylatują, więc zrobimy tak, że Larra będzie ze mną w pokoju, a Ty sobie pomieszkasz z Mattem.-po raz kolejny się zaśmiałem
- Nie ma mowy! On chrapie!
- Masz dobry kontakt z Louisem. Słyszałam, że nieraz już spaliście razem, więc ja sobie będę z jego dziewczyną. Mam nadzieję, że jest miła.- zamyśliła się.
- Słuchaj Libby. Oni przyjechali razem, więc nie będę ich rozdzielał. Nie widują się na co dzień, a teraz mają okazję.-Dziewczyna z bezsilności położyła się na łóżku.
- Nie psujmy sobie wakacji. Żyjmy w zgodzie przez te dwa tygodnie. Później możesz o mnie zapomnieć.- Libby zwróciła swój wzrok na mnie.
- Harry jak mam zapomnieć o tobie, gdy jesteś obok?
- Obiecuję, że jeśli będziesz chciała to się usunę i mnie nie zobaczysz, ale wiedz, że nie przestałem cię i kochać i żałuje tego co zrobiłem. Co ja mam uczynić, żebyś mi uwierzyła?
- Sam kiedyż powiedziałeś, że niełatwo odzyskać stracone zaufanie.-usiadła na łóżku.- To zgoda na 2 tygodnie? -wyciągnęła w moją stronę dłoń, która uścisnąłem.
- Idę wziąć prysznic. Czuje się nieświeżo po tej podróży.- wziąłem całą torbę do łazienki. Wykonałem podstawowe czynności. Prysznic, mycie włosów i takie tam. Ubrałem się w świeże ubranie i wróciłem do pokoju. Krople z włosów moczyły mi podkoszulek.
- Libby masz może suszarkę, bo nie wziąłem?- dźwignęła się z łóżka i wyjęła z czarnej, ogromnej walizki potrzebne urządzenia. Podziękowałem i wróciłem do łazienki. Podłączyłem sprzęt i zacząłem suszyć włosy. Przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele. Gdy upewniłem się czy aby na pewno już jestem suchy odłączyłem i oddałem Libby jej suszarkę. Była już późna godzina więc położyłem się na łóżku.
- To jak? Śpisz ze mną czy mam ci rozłożyć legowisko na podłodze?- Dziewczyna prychnęła i położyła się obok mnie.
- Tylko mnie nie dotykaj.-Syknęła. Pogładziłem jej nogę i szepnąłem do ucha."Wiem, że za tym tęsknisz". Rękę zacząłem kierować coraz wyżej. Przejechałem bo jej talii. Przymknęła oczy i poddawała się rozkoszy. Delikatnie wodziłem dłońmi po jej całym ciele. Zbliżyłem się do niej, a ona uchyliła powieki. Wpatrywała się we mnie. Powoli musnąłem jej wilgotne wargi, gdy chciałem powtórzyć czynność odwróciła się do mnie plecami.
- Nigdy więcej Harry.
........................................
Długo nie pisałam. Wiem, wiem, przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Chyba nawet długi mi wyszedł, albo mi się zdaje, ale chyba jest najdłuższy ze wszystkich.
Mam teraz dużo wolego, ponieważ jest długi weekend i jeszcze matury :) Nic nie obiecuje, ale postaram się napisać. Kolejny rozdział będzie w większości o Ziall'u. Znaczy taki mam plan, ale może ulec zmianie :) Stwierdziłam, że nie będę robiła limitów komentarzy. Wydawało mi się, że szło Wam to opornie, co mnie nie cieszy. Proszę! Jeśli to czytasz zostaw komentarz! Nie zajmuje długo, a chciałabym wiedzieć ile tak naprawdę osób to czyta. Zaskoczcie mnie :) Anonimki podpisujcie się ^^
- Liam, nie wiesz może po co Zayn i Niall chcą się spotkać z Simonem?
- Wiem tylko tyle, że chcą mu coś oznajmić, aby wspólnie coś wymyślić. Niestety nie chcą nam powiedzieć o co chodzi.- wzruszył ramionami
- Pewnie to, że są razem.- zakryłem sobie dłońmi usta. Liam spojrzał na mnie wielkimi oczami. No nie! Wygadałem się!
- Co? Skąd to wiesz?- szepnął, jakby bał się, że ktoś go usłyszy.
- Wczoraj ich przyłapałem jak wcześniej wróciłem do domu, czego oni się nie spodziewali. Liam proszę cię. Jak coś to nic nie wiesz, bo obiecałem zachować to w tajemnicy. Sami chcą wam to powiedzieć, czego bardzo się obawiają.
- Niby czego? Przecież jesteśmy przyjaciółmi do cholery. Będę ich kochał mimo wszystko. A nawet podoba mi się ta wiadomość.- uśmiechnął się Liam. Po schodach zbiegł Louis, jak zwykle w idealnej fryzurze.
-Jaka wiadomość ci się podoba?- objął Liama ramieniem
- Że Niall jest z Zayn'em.-Liam powtórzył moją czynność i również zakrył dłońmi usta.
- Liam! To był sekret do cholery. Lou jak coś to nic nie wiesz, a ty Li lepiej zawieź mnie na lotnisko ty paplo!- złapałem torbę i wyszedłem przed dom, a po chwili dołączył mój przyjaciel z moim laptopem. Położyłem wszystko na tylnym siedzenie w samochodzie. Podróż minęła w miarę szybko, ponieważ nie było dużego ruchu na drodze. Lotnisko było zapełnione. Co jakiś czas ktoś na kogoś wpadał cicho klnąc pod nosem. Usiadłem w poczekalni i zacząłem przyglądać się ludziom, którzy w pośpiechu nie zwracali na nikogo innego uwagi. Po pewnym czasie z głośników wydobył się komunikat, aby osoby na lot Londyn-Karaiby zgłosiły się do odprawy. Wstałem z krzesła, złapałem bagaż i ruszyłem we wskazane miejsce. Wszystko poszło sprawnie i już spokojnie siedziałem w samolocie. Włożyłem słuchawki do uszu i zamknąłem oczy. Miałem zamiar przespać lot, ponieważ źle znoszę podróże. Odpłynąłem do krainy morfeusza. Spało się dobrze, lecz osoba siedząca obok mnie, brutalnie wyrwała mnie ze snu, ponieważ mięliśmy lądować. Zapiąłem pasy i zacisnąłem oczy. Zaczęliśmy się stopniowo obniżać na co mój żołądek od razu zareagował. Wziąłem głęboki wdech i oparłem głowę o zagłówek.WYLĄDOWALIŚMY! Jest dobrze. Wstałem i ruszyłem do wyjścia. Lotnisko nie było zapełnione tak bardzo jak w Londynie. Odebrałem bagaż i skierowałem się na zewnątrz w celu odnalezienia postoju taksówek. Ciepło jakie unosiło się w powietrzu poraziło mnie swoją intensywnością. Zdecydowanie nie byłem przyzwyczajony do takich warunków pogodowych. Londyn raczej słynął z pochmurnych i deszczowych dni. Słońce mocno świeciło i poczułem pierwsze krople potu, które zaczęły spływać z mojego czoła.
- Przepraszam-zatrzymałem przechodniego.- Czy może orientuje się pan gdzie znajduje się postój taksówek?-spojrzał na mnie jak na debila i wskazał ręką na pojazd stojący kolo mnie. Zaczerwieniłem się i przeprosiłem mężczyznę, a ten się tylko zaśmiał pod nosem i odszedł. Wsiadłem do pierwszego lepszego samochodu i wskazałem adres hotelu. Kierowca próbował zagadać do mnie łamaną angielszczyzną. lecz nie mogłem go zrozumieć, więc dał sobie spokój. Miejsce tymczasowego zamieszkanie znajdowało się prawie na samej plaży. Zapłaciłem taksówkarzowi i stanąłem przed wielkimi szklanymi drzwiami, które od razu zostały otwarte przez jednego z pracowników. Hotel był nowocześnie urządzony i nie należał do najtańszych. Podszedłem do recepcjonistki w celu dostania się do pokoju.
- Miałem rezerwację na nazwisko Payne.- kobieta uśmiechnęła się do mnie i zaczęła przeglądać informacje w swoim komputerze.
- A jakie jest pańskie nazwisko? Mam tutaj rozpisane pokoje.
- Styles.- Kobieta podała mi kartę i zawołała boja, który wziął mój bagaż. Próbowałem go zapewnić, że dam sobie rade, ale ten mnie olał. Wsiedliśmy do windy i wjechaliśmy na 9 piętro. W tle leciała durnowata melodyjka, która doprowadzała mnie do szału. Zatrzymałem się przed pokojem 498 , w którym miałem tymczasowo mieszkać. Dałem napiwek mężczyźnie, który się uśmiechnął i odszedł. Otworzyłem drzwi kartą wszedłem do pokoju. Nagle zamarłem. Na łóżku siedziała Libby.
- Co ty tu robisz?!-krzyknęliśmy równocześnie.
- Wyjdź z mojego pokoju!-krzyknęła dziewczyna podchodzą w moją stronę i zaczęła popychać w stronę drzwi.. Złapałem jej drobne rączki i spojrzałem w jej oczy.
- Nie mam pojęcia co się tutaj dzieje, ale to chyba sprawka naszych przyjaciół. Może do niech zadzwońmy i coś ustalimy i dowiemy się czy mają zamiar w ogóle tutaj przyjechać.- Libby wyrwała się z moich rąk i usiadła na łóżku. Wykręciłem numer do Liam'a. Jeden sygnał, drugi, trzeci, czwarty.
- No cześć! Już szczęśliwie dojechałeś?-jego głos był taki radosny jakby nic nie wiedział.
- Możesz mi powiedzieć czemu mam z Libby wspólny pokój i czemu ona tutaj jest?- Liam zaśmiał się nerwowo.
- A to nie powiedziałem ci?! Mój błąd.
- Liam, bo jak...-usłyszałem dźwięk zakończonego połączenia.- Rozłączył się! Normalnie się rozłączył.- Libby wstała z łóżka i skierowała się w stronę wyjścia.
- Możesz mi powiedzieć gdzie idziesz?
- Do recepcji.- Powiedziała jakby to było rzeczą oczywistą.- Chyba nie myślisz, że będę z Tobą mieszkała w pokoju z jednym łóżkiem. Żarty!
- Czekaj idę z tobą!-podbiegłem do niej. Stała przy windzie i tupała nogą nie mogąc się doczekać na jej przyjazd. Zawsze była niecierpliwa. Metalowe drzwi się rozsunęły i weszliśmy do środka. Znowu ta denerwująca melodyjka. Przysięgam zaraz rozwalę ten głośniczek! Gdy zjechaliśmy na dół dziękowałem Bogu, że już nie muszę tego słuchać. Podeszliśmy do recepcjonistki, która jak zwykle była uśmiechnięta.
- Przepraszamy. Chyba zaszła jakaś pomyłka.- Odezwałem się spokojnie.
- Jakim prawem umieściliście mnie...-zatkałem jej usta dłonią.
- Zostałem przydzielony do pokoju, który jest już zajęty. Czy mogłaby pani sprawdzić czy nie zaszła jakaś pomyłka?- powiedziałem nadzwyczaj spokojnie. W głębi duszy modliłem się, aby wszystko było dobrze, ponieważ odpowiada mi wspólna noc w jednym pokoju.
- Można jeszcze raz nazwisko?- już na jej twarzy nie było uśmiechu.
- Styles.- znowu zaczęła patrzeć w tym swoim komputerku.
- Wszystko się zgadza. Pokój dwu osoby z jednym łóżkiem Styles i Craven. Tak miałam zarezerwowane. To już proszę mieć pretensje do pana Payne.- i znowu ten uśmiech. Czy ją nie boli szczęka?
- Czy jest wolny jakiś pokój jedno osobowy?- Spytał już spokojna Libby.
- Niestety nie! Nie ma żadnych wolnych miejsc. Najbliższe będą za tydzień. Czy zarezerwować?
- Tak! Na Craven- kobieta za ladą zaczęła zapisywać informacje i pożegnała nas. Wsiedliśmy znowu do tej windy i lecia znowu ta piosenka! Chyba zacznę wchodzić po schodach. Gdy znaleźliśmy się w pokoju Libby usiadła na łóżku.
- Słuchaj! Musimy ustalić kilka spraw. Po pierwsze ja śpię na łóżku.
- No chyba sobie żartujesz! -zaśmiałem się.- Przyjechałem odpocząć, więc chce się również wyspać. Śpimy razem albo podłoga.- Warknęła na mnie.
- Po drugie. Jutro wszyscy przylatują, więc zrobimy tak, że Larra będzie ze mną w pokoju, a Ty sobie pomieszkasz z Mattem.-po raz kolejny się zaśmiałem
- Nie ma mowy! On chrapie!
- Masz dobry kontakt z Louisem. Słyszałam, że nieraz już spaliście razem, więc ja sobie będę z jego dziewczyną. Mam nadzieję, że jest miła.- zamyśliła się.
- Słuchaj Libby. Oni przyjechali razem, więc nie będę ich rozdzielał. Nie widują się na co dzień, a teraz mają okazję.-Dziewczyna z bezsilności położyła się na łóżku.
- Nie psujmy sobie wakacji. Żyjmy w zgodzie przez te dwa tygodnie. Później możesz o mnie zapomnieć.- Libby zwróciła swój wzrok na mnie.
- Harry jak mam zapomnieć o tobie, gdy jesteś obok?
- Obiecuję, że jeśli będziesz chciała to się usunę i mnie nie zobaczysz, ale wiedz, że nie przestałem cię i kochać i żałuje tego co zrobiłem. Co ja mam uczynić, żebyś mi uwierzyła?
- Sam kiedyż powiedziałeś, że niełatwo odzyskać stracone zaufanie.-usiadła na łóżku.- To zgoda na 2 tygodnie? -wyciągnęła w moją stronę dłoń, która uścisnąłem.
- Idę wziąć prysznic. Czuje się nieświeżo po tej podróży.- wziąłem całą torbę do łazienki. Wykonałem podstawowe czynności. Prysznic, mycie włosów i takie tam. Ubrałem się w świeże ubranie i wróciłem do pokoju. Krople z włosów moczyły mi podkoszulek.
- Libby masz może suszarkę, bo nie wziąłem?- dźwignęła się z łóżka i wyjęła z czarnej, ogromnej walizki potrzebne urządzenia. Podziękowałem i wróciłem do łazienki. Podłączyłem sprzęt i zacząłem suszyć włosy. Przyjemne ciepło rozchodziło się po moim ciele. Gdy upewniłem się czy aby na pewno już jestem suchy odłączyłem i oddałem Libby jej suszarkę. Była już późna godzina więc położyłem się na łóżku.
- To jak? Śpisz ze mną czy mam ci rozłożyć legowisko na podłodze?- Dziewczyna prychnęła i położyła się obok mnie.
- Tylko mnie nie dotykaj.-Syknęła. Pogładziłem jej nogę i szepnąłem do ucha."Wiem, że za tym tęsknisz". Rękę zacząłem kierować coraz wyżej. Przejechałem bo jej talii. Przymknęła oczy i poddawała się rozkoszy. Delikatnie wodziłem dłońmi po jej całym ciele. Zbliżyłem się do niej, a ona uchyliła powieki. Wpatrywała się we mnie. Powoli musnąłem jej wilgotne wargi, gdy chciałem powtórzyć czynność odwróciła się do mnie plecami.
- Nigdy więcej Harry.
........................................
Długo nie pisałam. Wiem, wiem, przepraszam. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Chyba nawet długi mi wyszedł, albo mi się zdaje, ale chyba jest najdłuższy ze wszystkich.
Mam teraz dużo wolego, ponieważ jest długi weekend i jeszcze matury :) Nic nie obiecuje, ale postaram się napisać. Kolejny rozdział będzie w większości o Ziall'u. Znaczy taki mam plan, ale może ulec zmianie :) Stwierdziłam, że nie będę robiła limitów komentarzy. Wydawało mi się, że szło Wam to opornie, co mnie nie cieszy. Proszę! Jeśli to czytasz zostaw komentarz! Nie zajmuje długo, a chciałabym wiedzieć ile tak naprawdę osób to czyta. Zaskoczcie mnie :) Anonimki podpisujcie się ^^