11 marca 2012

Chapter 1

Poranek nie należał do najprzyjemniejszych. Louis postanowił mi pomóc w pobudce, w wyniku czego byłem cały mokry. Mój przyjaciel wylał na mnie lodowatą wodę. Na początku się śmiał, lecz po chwili sobie uświadomił co tak naprawdę zrobił. Przeprosił mnie, ale nie gniewałem się, ponieważ to Louis i zawsze coś robi, a dopiero później myśli o konsekwencjach. Pomógł mi ogarnąć łóżko i poszliśmy do kuchni, gdzie reszta spokojnie jadła śniadanie. Odmówiłem spożycia posiłku i usiadłem na kanapie. Po 5 minutach przyszedł Liam zapytać jak się czuję, bo Louis opowiedział o porannym incydencie. Zapewniłem go, że wszystko u mnie dobrze, nie jestem chory i skierowałem się do pokoju, lecz Liam jeszcze mnie zatrzymał.
-Harry! Simon dzwonił gdy spałeś i mamy 2 tygodnie wolnego.-Skinąłem głową na znak, że zrozumiałem. Zmierzyłem do wcześniej wybranego celu. Zamknąłem drzwi na klucz i ruszyłem do łazienki. Wziąłem prysznic, ubrałem się lekko, ponieważ było bardzo ciepło. Poszedłem do salonu gdzie znajdowali się wszyscy. Zaproponowałem spacer, lecz żaden nie wyrażał chęci.
-Louis, ty idziesz ze mną jako kara za poranną akcję.- Uśmiechnąłem się do niego z wyższością. Bez odpowiedzi skierował się do swojego pokoju prawdopodobnie, aby się ubrać. Po 15 minutach wrócił z okularami na nosie i wyszedł nie czekając na mnie. Wyszedłem za nim, również zakładając moje ulubione ray bany na nos. Louis stał przed drzwiami. Tak, mieszkamy w 5 w jednym domu. Zarzuciłem przyjacielowi rękę na ramie i śmiejąc się  skierowaliśmy się w stronę centrum. Po godzinnej wędrówce ulicami dotarliśmy na plac Trafalgar Square. Po pewnej chwili w oczy rzuciły mi się blond, długie włosy. 
-Harry czy to nie jest- zaczął Louis
-Libby- dokończyłem. Gdy tylko ją ujrzałem wszystko wróciło. Wspólne wieczory. Doprowadzanie nauczycieli do nerwicy obściskiwaniem się na korytarzu. Uciekanie z lekcji. Pocałunki. Wszystkie chwile widziałem w wyobraźni jak głupi film. Nie zauważyłem kiedy zacząłem iść w jej stronę, lecz Lou mnie zatrzymał.
-Jesteś pewny, że będzie chciała cię zobaczyć?-Usłyszałem przy uchu szept przyjaciela. No właśnie. Czy będzie chciała? Nie dotrzymałem obietnicy, że nic nas nie rozłączy. To dzięki niej jestem tym kim teraz jestem. To ona mnie na mówiła na przesłuchanie. Ona mnie ciągle zapewniała jaki mam wyjątkowy głos. Obiecałem jej, że będę zawsze dla niej śpiewał. Nie dotrzymałem żadnej obietnicy. Jedynie co spełniłem z moich, jak się okazało pustych słów to, że będą ją zawsze kochał, co dopiero teraz sobie uświadomiłem jak ją zobaczyłem
-Nie mam pojęcia, ale muszę spróbować. To jest Libby! Rozumiesz?! Spotkałem ją i muszę wszystko jej wyjaśnić.- Zacząłem iść w jej stronę. Stała tyłem do mnie. Dotknąłem delikatni jej ramienia, ona odwróciła się w moją stronę. Jej wzrok wbił się we mnie nie wiedząc kim jestem.
-Libby- szepnąłem jej do ucha. Zesztywniała i chyba wstrzymała oddech.  Bezgłośnie wymówiła moje imię. 
-Co tutaj robisz? Tęskniłem.-Mocno ją przytuliłem, ale nie odwzajemniła. Poczułem jak serce mnie zakuło.
-Mieszkam tu Harry.-spojrzałem na nią pytająco. Machnęła tylko ręką. Pewnie ojciec ją tutaj wywiózł. 
-Może pójdziemy na kawę, czy coś? Porozmawialibyśmy?- zapytałem z wahaniem.
-Nie sądzę, aby to był dobry pomysł Harry.- Powiedziała cicho. 
-Proszę, daj mi wszystko wytłumaczyć. Zachowałem się głupio. Zdaje sobie z tego sprawę, że stchórzyłem. Nie powinienem tak tego zakończyć.-Patrzyłem na nią, ale ona odwracała wzrok.
-Ale zakończyłeś. Nie to mi obiecywałeś. Muszę iść. Żegnaj Harry.-Nie zdążyłem nic powiedzieć, ponieważ zniknęła pośród tłumu. Czułem w gardle wielką gulę. Starłem samotną łzę, założyłem okulary i wróciłem do Louisa. Bez żadnych słów skierowałem się w stronę postoju taksówek, ponieważ nie miałem ochoty na dalszy spacer. Wbiegłem do domy, aby jak najszybciej znaleźć się w swoim pokoju. Zajrzałem pod łóżko i wyciągnąłem pudełko, w którym były wszystkie wspominania o Libby. Wyjąłem jej zdjęcie i po prostu zacząłem płakać jak małe dziecko. To przez nią czułem tą pustkę. To jej mi brakowało przez cały czas. Wtuliłem się w poduszkę, która z minuty na minutę stawała się coraz bardziej mokra. Nie wiem jak mi się udało, ale usnąłem. Dobrze mi było, bo przynajmniej oderwałem się od Libby, lecz ktoś musiał mi przeszkodzić dobijając się do mojego pokoju. Niechętnie wstałem otwierając drzwi. Nie spojrzałem nawet kto to, bo od razu położyłem się na łóżko. 
-Harry...-to był Liam. Tylko on odważyłby się przyjść.-Jak się czujesz? 
-Dobrze.-odpowiedziałem takim tonem, że sam bym sobie nie uwierzył.
-Harry- dotknął mojego ramienia. Odwróciłem się w jego stronę.-Będzie dobrze.
-Nic nie będzie dobrze! Straciłem ją! Rozumiesz?! Tak ją zraniłem. Tyle jej obiecywałem, a gdy dzisiaj mnie zobaczyła, widziałem ten ból w jej oczach, który ja spowodowałem. To dzięki niej tutaj jestem. Przysięgałem, że nic się nie zmieni, a gdy tylko chcieli z nami podpisać kontrakt zostawiłem ją. Nie powinienem tego robić nigdy!- chodziłem po całym pokoju wykrzykując to, a z moich oczu kapały łzy.- Zachciało mi się pośpiewać w zespole!- spojrzałem  na Liama. Miał zaciśnięte usta.-Przepraszam! Nie chciałem tego powiedzieć. Ciesze się, że jestem z wami. Boże! Jestem głupi.- usiadłem na podłodze i zacząłem głośno płakać. Liam usiadł koło mnie mocno obejmują.
-Csiiii, Harry spokojnie.-wtuliłem się jeszcze mocniej w jego ramie. Głaskał mnie po plecach, ale to nie pomagało. Libby nie ważne gdzie teraz jesteś, obiecuje, że cię odnajdę i odzyskam.
............................................................................
I jest pierwszy rozdział. Tak, wiem krótki. Nie wyszedł tak jak planowałam. Mam nadzieję, że ktoś to przeczyta i szczerze oceni :)

5 komentarzy:

  1. ojj Styles, ładnie to tak zostawiać dziewczynę dla kariery??
    czekam na następny, informuj mnie proszę ;)
    zapraszam inne czytelniczki na larry-1d.blog.onet.pl
    i dzięki za przemiłe komentarze ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. O.O szok. zajebisty początek moja droga, ale Hazza wstydziłby się . tak potraktować dziewczynę...ale chociaż tego żałuje, ale to takie smutne jak płacze :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. aa i jeszcze jedna sprawa. mogłabyś mi pisać o następnych rozdziałach.? albo na twitterze ( @Carol_1D ) albo na gg : 5195014

      Usuń
  3. Póki co, blog zapowiada się ciekawie. Coż, zachowanie Hazzy nie było dość dobre, ale rozumiem go. Sama zostawiłabym wszystko dla kariery. Nie żałowałbym. Chociaż nie lubię blogów o tematyce innej niż Harry/Louis, ten mogę czytać. Ponieważ dobrze się zapowiada. W porządku się czyta. Czekam na drugi rozdział. Zapraszam też na mojego bloga: http://bitterchocolate.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  4. świetne :P mogłabyś mnie informować na tt ?
    @izusia999

    OdpowiedzUsuń